" Przyjedź jak najszybciej, Teddy tęskni. I ja też"

      " Wiesz, że mam dużo pracy"

      " Jeszcze pomyślę, ze sobie kogoś znalazłeś"

    Odsunąłem się trochę i odziałem twarz w sztuczny uśmiech, a wewnętrznie czułem się załamany. Miałem wrażenie, jakby ktoś potłukł mnie jak kruchą, porcelanowa filiżankę. Zawołałem radośnie "Harry", a chłopak odwrócił się natychmiastowo i schował telefon do kieszeni. Uśmiechnął się szeroko i pokazał mi bilety.

      - Nie mogę doczekać się tego filmu!- pisnął zachwycony.- W dodatku z tobą... -zarumienił się, a ja ucałowałem jgo policzek bez większego entuzjazmu. Nie wiedziałem co robić z informacją, którą wyczytałem z jego telefonu. KIM DO CHOLERY JEST TEDDY?!

~*~

    Cały film siedziałem wtulony w Harry'ego i w pewnym momencie miałem ochotę usnąć, ale szlochy wydobywające się od żeńskiej strony publiki (i Harry'ego) mi to uniemożliwiały. Loczek wył jak mały piesek, a łzy kapały na mnie, więc się wyprostowałem i położyłem głowę na jego ramieniu. Film ciekawy, ale książka zdecydowanie lepsza. Wypiłem już całą colę, a popcorn Harry rzucił na podłogę, gdy padł jego ulubiony cytat. Zostały mi tylko moje żelki sprytnie schowane w kieszeni, który jadłem ukradkiem, żeby Loczek ich nie dostrzegł. Obrywałem po kawałeczku i chowałem do buzi, aż w końcu Hazz spojrzał na mnie.

      - Gdybym nie był załamany obraziłbym się za te żelki.- westchnął, a ja zacząłem się śmiać. Film się skończył i puścili napisy końcowe. Zwykle miałem w zwyczaju zostawać do końca, żeby nie przepychać się między ludźmi, więc i tym razem tak zrobiłem. Zjadałem moje żelki patrząc na pusty ekran, a chłopak wyciągnął telefon. Westchnąłem. Emocje sprzed sensu powróciły, więc odsunąłem się od chłopaka. Odwróciłem głowę i włożyłem podłużnego żelka w kolorze czerwonym do buzi. Ostatnie osoby wychodziły z sali, więc i ja się podniosłem rzucając spojrzenie na ekran telefonu Loczka.

      " Przestań. I tak jesteś dla mnie najważniejsza, Rose*"

     Różyczko? Różyczko?! Do kogo mógł zwracać się różyczko. Założyłem kurtkę i spojrzałem wyczekująco na Styles'a. 

     - Już!- podniósł się z uśmiechem na twarzy, a ja pokręciłem głową z politowaniem i pociągnąłem go za rękę. Spojrzał na porozrzucany popcorn i obaj wybuchliśmy głośnym śmiechem, chociaż mój był troszkę nienaturalny. 

~*~

    Wieczorem podjechaliśmy pod mieszkanie Harry'ego i razem postanowiliśmy się przejść. W pewnym momencie złapał mnie za rękę, a ja poczułem dziwny skurcz w żołądku. Nie wiedziałem jak reagować na sytuacje, że Harry trzyma nie tylko moją dłoń. Może na kogoś jeszcze patrzy z takim uczuciem jak na mnie? Dostałem dreszczy i nie mogłem się skupić. Udawałem, ze słucham Harry'ego co jakiś czas się śmiejąc i mocniej zaciskaj ac dłoń, jakbym bał się, że jak go teraz puszczę to go stracę. W pewnym momencie się zatrzymałem i mocno przytuliłem chłopaka. Byliśmy już pod moim blokiem, a ja nie chciałem go puścić. Nie mogłem uwierzyć w to, że to jest jedno kłamstwo. Nadal po części miałem ochotę skończyć z nim zaraz po tym jak wylądujemy razem w łóżku. Ale z drugiej... czułem ciepło przy każdym jego uśmiechu, rozlewało się po mnie jak gorąca czekolada w chłodny, wigilijny wieczór. Wiedziałem, że przywiązałem sie do tego cholernego chłopaka o pięknych, zielonych oczach i kręconych włosach, którymi uwielbiałem się bawić. Wiedziałem, że nikt nie będzie taki jak on. Nikt mi go nigdy nie zastąpi. Wiedziałem, że nawet jeśli mnie okłamuje i ma dziewczynę, czy tam chłopaka to tamci nie będą tacy jak my. Bo tylko my jesteśmy Harrym i Louisem. I nawet jeśli mam ścisk w gardle i łzy pod powiekami to nie chcę go poszczać, zabrać na górę, zabrać ten głupi sweter, założyć na siebie i wtulić się w niego jak najmocniej, nawet jeśli wyglądałbym żenująco. Jak typowy gej. Albo baba. Co w moim przypadku wyszłoby na jeden czort. 

     - Lou... -Harry szepnął czule, ale ja go nie puszczałem.- Kochanie, muszę już iść.

    Kochanie. Kochanie. Kochanie. Kurwa. Kochanie.

      - Ok... mam nadzieję, ze niedługo się zobaczymy.- odpowiedziałem i stanąłem na palcach, żeby musnąć jego usta. Puściłem go, a on powoli się odwrócił i ruszył w swoją stronę. Raz się tylko obrócił i mi pomachał, więc odwzajemniłem gest i stałem tak, dopóki nie zniknął za rogiem, a potem zdołałem tylko wyszeptać:

      - Kocham cię Loczku.- i zakryłem sobie usta dłonią ruszając w stronę mieszkania.

***

notka od autorki: Czemu ja im to zrobiłam?! *niedobry Zgredek* Ryczałam na końcówce, ok ._. To nie jest normalne. Dajcie mi dojść do siebie, ok?

*wdech*

*wydech*

*pauza*

*nie umiera*

Ok. Wracajmy.

PRZYJMUJĘ PROPOZYCJE NA PROMPTY! Bromance z 1D, wszystkie  oczywiście c: Może oprócz smutów

Rules Where stories live. Discover now