Rozdział 25 | Wiosna jest królową samobójców*

Start from the beginning
                                    

– Nie, nie... – Pokręcił głową, spuszczając wzrok. – W każdym razie zapraszam! Co podać?

– Pod...

– Kawę doppio, tak?

***

Izzy odczuwała mroczną atmosferę, która spowijała miasto. Nadchodzącą pełnię księżyca, która zasieje strach w sercach ludzi. Strach – pokarm demonów, ich ulubione danie. Proste w przyrządzeniu i wyjątkowo wykwintne.

Do miejsca, do którego szła, doskonale znała drogę, mimo że była tam tylko raz. I to prawie miesiąc temu, lecz nie zdążyła się zbytnio zbliżyć, gdy nagle pojawił się przed nią cień, z którego wyłonił się demon.

Shiki, jej brat.

Cel podróży.

– Mówiłem ci. Nie zbliżaj się do panienki – syknął na nią.

– Ale ja nie do niej. – Westchnęła. – Spełniłeś moją prośbę?

– Tak i nie.

– Szczegóły?

Zapanowała między nimi cisza, którą w końcu przerwał mężczyzna:

– Nie wiem, kto chciał mnie przywołać. Ten dzieciak, który dokonał ostatniego morderstwa, nie miał na rękach krwi poprzedników.

– Nie znalazłeś tego, który zabił pozostałą czwórkę?

– Nie. – Pokręcił głową. – Wiem, że jest blisko, ale... nie wiem, kto to jest.

– Uważaj na siebie. Może spróbować coś zrobić podczas dzisiejszej pełni.

– O. – Uśmiechnął się. – Martwisz się o braciszka?

– A w życiu – warknęła. – Na moje możesz zdychać. – Wzruszyła ramionami. – Martwię się o szefa i resztę ludzkości.

– Czyli ludzie są lepsi ode mnie?

– Yup, ty nie wynalazłeś internetu. – Zaśmiała się. – W każdym razie, to wszystko, co chciałam ci powiedzieć. Trzymaj się. – Demonica odwróciła się na pięcie i poszła w swoją stronę, najpewniej z zamiarem powrotu do kawiarni, chociaż zdawała się zastanawiać, czy w jakiś sposób tego nie przedłużyć, by jej szef mógł spędzić trochę więcej czasu z Matthewem.

Po odprowadzeniu jej wzrokiem Shiki również powrócił do domu, do swojej panienki, która, w przeciwieństwie do Anta, nie czekała na niego. Ba, nawet liczyła na to, że jednak nie wróci.

– Jeeestem – wymamrotał demon, wchodząc do pokoju nastolatki. – Tęskniłaś?

– Czemu nie umarłeś? – syknęła, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem. Gra była dla niej o wiele ciekawsza. To jednak nie przeszkadzało demonowi, który przez niecały miesiąc znajomości zdążył się już przyzwyczaić do jej zgryźliwości i sarkazmu. Zarzucił jej się na szyję, domagając się odrobiny uwagi, której wiedział, że i tak nie dostanie.

– Wiem, że byś tęskniła, jakbym zniknął, panienko – wymruczał. Zachowywał się niczym kot, który boleśnie domagał się uwagi.

– Nie. – Dziewczyna sprawnie chwyciła go za mały palec i wykręciła go w taki sposób, że nawet demon skrzywił się z bólu.

Nastolatka dwa tygodnie temu wróciła ze szpitala. Podczas jej pobytu w owej instytucji odwiedziła ją tylko parę razy jej „koleżanka", Elizabeth, a tak Natalie zmuszona była do ciągłego towarzystwa demona, który z nudów albo nadmiaru wolnego czasu nie odstępował jej na krok. Przynajmniej tak uważała sama zainteresowana. Prawdziwy powód pozostawał nieznany.

Pamiętaj o śmierciWhere stories live. Discover now