- Ach, ten miecz... - Wyciągnął miecz z pochwy przyglądając mu się i podnosząc jedną brew. - Ale chwila. - Roześmiał się. - Wcale tego nie ukradłem! Zapłaciłem, i to sowicie, za jego wykonanie! Sam Ragnuk Pierwszy mi go wykuł! Zaraz mogę wysłać do niego sowę, sam wam...

- Nie ma takiej potrzeby, Godryku Gryffindorze - powiedział goblin ukryty pod chełmem wysadzanym kamieniami księżycowymi. Podniósł przyłbicę, a oczom Godryka ukazała się twarz Ragnuka.

- Och, no i załatwione! Ten miecz jest mój. - Schował go z powrotem do pochwy, ale nadal trzymał dłoń na klindze; coś mu się nie spodobało w twarzach goblinów.

- Nie, nie jest twój. - Ragnuk wyszedł przed grupkę goblinów. - Ten przedmiot - wskazał palcem na miecz ukryty w pochwie - należy do nas, goblinów. To my jesteśmy wytwórcami tego miecza, nie ty!

- Macie rację, to wy go wykuliście, ale ja go kupiłem i zapłaciłem wam należycie za tę robotę!

- Godryku Gryffindorze, właścicielem przedmiotu zawsze pozostanie wytwórca, nie kupujący - powiedział spokojnie przywódca goblinów. - A teraz oddaj mi go, a nic ci nie zrobimy. - Wyciągnął mały sztylet w kierunku Godryka. Reszta goblinów postąpiła podobnie, a Godryk zobaczył jak za drzwiami jego przyjaciele mierzą różdżkami w grupę goblinów. Gryffindor pokręcił przęcząco głową w ich kierunku, ruszając bezgłośnie ustami.

- Głuchy jesteś? - warknął Ragnuk. - Dawaj to! - Rzucił się w stronę Godryka, który szybkim ruchem wyciągnął miecz z pochwy i nakierował jego ostrze w stronę goblina.

- Ten miecz jest mój, kupiłem go, nie ukradłem. Jeżeli nie dacie mi i temu zamku spokoju, będę zmuszony użyć tego miecza przeciwko tobie, Ragnuku, i twoim poddanym - powiedział Godryk, trzymajac przed sobą swój miecz trzęsącymi się dłońmi.

- A więc tak? Używasz NASZEJ broni przeciw NAM? Podłe! - ryknął Ragnuk. - Jeszcze się policzymy...

- Nie, jeżeli nie chcecie zostać nadziani na to ostrze, drogi Ragnaruku. Wiesz, że tego nie chcę, sam mnie...

- Kradzież i oszustwa nigdy nie wychodzą na dobre, sam się o tym przekonasz - wycedził przywódca, po czym odwrócił się w stronę drzwi i wraz z resztą goblinów opuścili komnatę Godryka, który szybko pognał za nimi.

- Nie chcę was tutaj nigdy więcej widzieć! - krzyczał idąc za nimi. Usłyszał odgłosy pośpiesznych kroków za swoimi plecami, więc szybko obejrzał się za siebie; ujrzał spieszących do niego przyjaciół.

- Słuchajcie, dobrze, że nie zaatakowaliście goblinów, nie lubią jak czarodziej podnosi na nich różdżkę. To...

- Musimy ich jak najszybciej przegonić tego zamku - przerwał mu Salazar, wyprzedzając Godryka, Helgę i Rowenę.

- I wreszcie otoczyć Hogwart odpowiednimi zaklęciami, tak żeby nikt się już tutaj nie dostał - warknęła Rowena. - Na co my czekaliśmy?

- Godryku - odezwała się cicho Helga - ty, ty... nie ukradłeś tego miecza, prawda? - zapytała, patrząc niepewnie na Gryffindora.

- Nigdy w życiu, Helgo! - krzyknął oburzony Godryk. - Sama ich słyszałaś... One mają całkiem inne pojęcie własności... Ale nawet nie o to im chodziło. Ragnuk z ciężkim sercem oddawał mi ten miecz - wskazał podbródkiem na broń trzymającą u boku, w prawej ręce - kiedy już go wykuł, a ja za niego zapłaciłem. Omotał swój lud, wpoił im w głowy to, że ukradłem im ten miecz, co jest totalną bzdurą! - wrzasnął rozeźlony. - Skoro tak mu się podobał, to nie musiał mi go dawać... Ach, gobliny. - Wzniósł wymownie oczy ku górze.

Wyszli na ciemniejące błonia, prowadząc przed sobą gobliny w stronę wrót wejściowych znajdujących się między dwoma kamiennymi kolumnami zwieńczonymi dwoma uskrzydlonymi dzikami.

- Naprawdę musimy otoczyć tę szkołę specjalnymi czarami, tak żeby nikt nie mógł się tutaj dostać, żadnym sposobem - mówił Salazar patrząc na oddalających się goblinów, którzy raz po raz odwracali głowy za siebie i patrzyły z nienawiścią na czwórkę przyjaciół.

- Tak, zabierzemy się za to już jutro - odrzekł Gryffindor.

- Godryku, lepiej nie zwlekać, oni mogą tutaj jeszcze wrócić... - zaczęła Rowena.

- No tak, masz rację, ale... musimy pierwsze udać się do biblioteki, znaleźć przydatne zaklęcia... - powiedział Godryk, chowając swój miecz do pochwy.

- Znamy dość dużo zaklęć, by ukryć odpowiednio zamek... - ciągnęła Ravenclaw.

- Nie, zróbmy tak jak mówi Godryk. Jutro, kiedy znajdziemy komplet zaklęć, który zagwarantuje nam, uczniom i zamkowi bezpieczeństwo - odezwał się Salazar, odwracając się do bramy i zmierzając w stronę przyjaciół.

- Niech będzie. - Przytaknęła wreszcie Rowena. - Idziemy?

- Tak, oczywiście - mruknął Godryk odrywając się od swoich myśli. - Chodźmy. - Odwrócił się plecami do bramy i zaczął zmierzać w stronę zamku.

- Ojej, zapomniałem! - krzyknął po chwili przegrzebując kieszenie szaty. - Mam! - wrzasnął triumfalnie.

- Co znowu? - odezwała się Rowena.

- Dostałem list, parę chwil przed atakiem goblinów, to właśnie dlatego wezwałem was do siebie... - mówił, prostując kawałek pergaminu i podając go Heldze. - Zdziwi was trochę to, co w nim jest.

Rowena i Salazar nachylili się nad ramieniem Helgi i przeczytali:

Szanowani Państwo Godryku Gryffindorze, Helgo Hufflepuff, Roweno Ravenclaw i Salazarze Slytherinie,

Mam przyjemność powiadomienia Państwa o obecnym miejscu przebywania zaczarowanego kielicha pani Helgi Hufflepuff. Obwieszczam, że magiczny puchar przebywa u mnie, pana Molière'a, oczywiście nie jest to moje prawdziwe nazwisko, tak bezmyślnym człowiekiem jeszcze nie jestem.

Do tej pory nie mogę się otrząsnąć po tym, jak udało mi się wykraść ten kielich, chociaż przyznam, że bardziej moją uwagę przykuł ten niesamowty diadem Pani, Panno Ravenclaw. Nadal zastanawiam się nad tym, jak tacy potężni i bystrzy czarodzieje dali oszukać się mi, zwykłemu oszuście. Pozory czasem mylą, od naszego ostatniego spotkania, ciągle o tym pamiętam.

Z wyrazami szacunku,

malarz Molière

- Co to ma znaczyć? Co za podły intruz! - krzyknęła Helga, mnąc list w dłoni i chwytając się za głowę. - Żebym tylko wiedziała, że po Hogwarcie grasuje taki oszust to nigdy spuściłabym z niego oka!

- Sprytnie musiał to obmyślić - rzekł Salazar, drapiąc się po nosie.

- Mógłby sobie darować te wyrazy szacunku - burknęła Rowena.

- Co jeszcze nas spotka? - zapytała Helga, rozkładając ramiona i patrząc zrezygnowanym wzrokiem na Zakazany Las.

Tajemnice historiiWhere stories live. Discover now