- Zaufałem jej. Zaufałem jej, że pójdzie do tego lekarza i przestałem naciskać. Wróciłem do domu a jej nie było. Ucieszyłem się, bo pomyślałem że właśnie tam poszła. Naprawdę mi ulżyło wtedy. A potem znalazłem w sypialni na szafce nocnej jej obrączkę. Nigdy jej nie zdejmowała. Wystraszyłem się i zadzwoniłem do niej, ale nie odbierała. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Nie miałem pojęcia, gdzie była, nie powiedziała nawet dokąd idzie. Dzwoniłem do wszystkich, do jej matki, do siostry. Ale nikomu nic nie powiedziała. Była już w piątym miesiącu. Bałem się o nią. Wsiadłem w samochód i zacząłem jej szukać, ale nawet nie wiedziałem, gdzie się udać.
Nie wróciła wieczorem, więc zadzwoniłem na policję zgłosić zaginięcie. Nie spałem całą noc, w kółko do niej dzwoniłem. Boże, gdybym tylko wiedział, gdzie pojechała...

Był tak roztrzęsiony powrotem do dawnych wspomnień, że bez względu na okoliczności, złapałam go za rękę. Chwycił moją dłoń i przyłożył do ust. Chwilę tak siedzieliśmy w bezruchu zanim zaczął mówić dalej.

- Znaleźli ją w samochodzie na tyle jakiejś starej fabryki. Faktycznie wcześniej była u lekarza.Wzięła dwa opakowania tych tabletek na raz. Ale to nie było umyślne samobójstwo. Myślę, że była już w tak złym stanie, że chciała sobie szybko pomóc i wzięła je w szale wszystkie na raz. Boże, gdybym pojechał tam z nią wcześniej... Nie mogłem jej pomóc, nie wiedziałem jak - zupełnie się rozsypał, zaczął płakać wciąż ściskając moją dłoń.

Palce miałam mokre od jego łez. I nie potrafiłam się ruszyć. Brakowało mi powietrza, było mi duszno. Ta historia wraz z obrazem płaczącego przede mną Daniela sprawiły, że zupełnie zdrętwiałam. Nie wiedziałam co zrobić, i nie potrafiłam nic zrobić.

- Nie chciałem cię skrzywdzić, Vero, nie chciałem. Ale tak bardzo nienawidziłem siebie po tym wszystkim. I kobiet. Gdyby tylko mnie posłuchała i gdybym był bardziej stanowczy, postawił na swoim to nic złego by się nie wydarzyło. Nie potrafiłem potem inaczej - patrzył na mnie spod mokrych rzęs i nerwowo przyciskał moją dłoń do swoich ust. - Przepraszam Cię za to, nie chciałem cię skrzywdzić.

Wciąż nic nie mówiłam. Żadne słowa nie były odpowiednie w tamtym momencie. Żadne też nie przychodziły mi do głowy. Nic sensownego. Myślałam tylko o tym jak układanka powoli nabierała sensu. Cała jego frustracja, cała złość, wszystko teraz ukazało swoje uzasadnienie. Byłam częścią tej tragicznej historii, jednym z kawałków całości. Choć początkowo nabrałam ochoty na odezwanie się i opowiedzenie mu, co działo się ze mną, gdy po raz pierwszy odeszłam, to patrząc na niego postanowiłam zatrzymać to w sekrecie, nic nie mówić. Przynajmniej przez jakiś czas. Zabiłabym go tym. A mimo wszystko nie było we mnie tej nienawiści i bezwzględności, które pozwoliłyby mi czerpać satysfakcję z widoku Daniela czołgającego się pod ciężarem jeszcze większego poczucia winy.

- Cały mój ból i złość ładowałem w ciebie, fizycznie i psychicznie, bo tylko ty przyjmowałaś to tak pokornie. Traciłem panowanie nad sobą. I szczerze gardziłem tobą tej nocy, gdy się popłakałaś, cierpiałaś, bo wziąłem cię wbrew twojej woli. Śmiałem się z ciebie, pomyślałem, że dramatyzujesz, bo nic nie wiesz o prawdziwym bólu. Nigdy nie zdołam cię za to przeprosić w wystarczający sposób - całował moją dłoń i szukał ukojenia w moim spojrzeniu, słów pocieszenia w wyrazie twarzy, potrzebował rozgrzeszenia i przyszedł po nie do mnie.

Ale nie byłam pewna, czy jestem odpowiednią do tego osobą. Choć z drugiej strony nikt nie mógł go zrozumieć lepiej. Wtedy właśnie uświadomiłam sobie, dlaczego wciąż do niego wracam, szarpię się z tym wszystkim, dlaczego on przychodzi do mnie i nigdy nie daje mi spokoju. Nie potrafiliśmy bez siebie żyć. To było jak uzależnienie. Cokolwiek by się nie stało, chciałam mieć go przy sobie. I wreszcie poczułam, że on potrzebuje mnie.

- Powiedz coś, po prostu coś powiedz - szeptał teraz i patrzył na mnie z nadzieją. - Chciałem, żebyś wróciła, bo potrzebuję cię. Dopiero, gdy odeszłaś, uświadomiłem sobie, że jesteś dla mnie niezbędna. I dopiero gdy niedawno wróciłaś, odzyskałem spokój. Chciałem, żebyś poczuła, że cię kocham. Ale chyba nie umiem cię kochać w sposób, w jaki chciałabyś być kochana. Musisz mi pomóc, powiedz coś po prostu.

Przypomniała mi się noc, gdy to ja płakałam rozpaczliwie trzymając Peter'a za rękę po tym, gdy opowiedziałam mu wszystko. Jak wtedy bardzo potrzebowałam rozgrzeszenia, czułego, kojącego dotyku i słów, że mimo wszystko jestem dla niego ważna, kochana bez względu na przewinienia.

Wzięłam jego twarz w dłonie, był zdziwiony tym gestem i zadrżał, ale nie protestował, obserwował moje ruchy. Przybliżyłam się do niego, pocałowałam go w czubek głowy i przytuliłam. Siedział sztywno jak marmurowy posąg, był tak samo zimny. Ale nie odpuszczałam. Aż poczułam jak jego ręce obejmują mnie w pasie, a Daniel zyskuje ukojenie.

- Dziękuję - wyszeptał i wtulił twarz w moje włosy.

Sto ukrytych pragnieńWhere stories live. Discover now