Rozdział 2

4.4K 213 17
                                    

Rozdział 2

- Kompletnie ci odbiło ?! – darła się na mnie Mia – Ten twój wybitny pomysł jest wybitnie do dupy ! – ta dziewczyna nie ma za gorsz wyobraźni.

- Ej, co jest złego w założeniu mu profilu na portalu randkowym ? Jak tak bardzo mu zależy na obmacywaniu zgrabnych tyłków to  możemy mu coś takiego załatwić bez problemu. – Mia i Alex popatrzyli na siebie i zrobili face palm. Mówiłam, że oni mają jakieś problemy ? Gorzej niż z bliźniakami !

- Z wiekiem masz coraz gorsze pomysły, wiesz ? – zawyrokował Alex.

- No co ty nie powiesz ? Oh, okej, niech Wam będzie. – westchnęłam zrezygnowana - No, ale chociaż umówmy go z kimś kto poudaje jakąś psychiczną laskę. O ! Moja kuzynka Amber się nada. Co wy na to ? – jęknęli.

- Ona jest dziwna i … dziwna ! – tak, nie przepadali za Amberly, a ona była naprawdę w porządku. Bywała dziwna, ale tak ogólnie dawała się lubić.                I całkiem nie źle grała… no, ale w sumie wcielenie się w rolę psycholki nie byłaby dla niej jakoś zabójczo trudne i właśnie dla tego była idealna !

- Oj, dajcie spokój ! – jęknęłam robiąc maślane oczka – Przyznajcie, że to jest lepszy pomysł i w dodatku całkiem dobry. Ona jest ładna i wygadana… i jak się postara to potrafi być zabawna i urocza.

- Tia – sarknęła Mia – urok sfinksa[1]. -  Alex zaśmiał się z tego cudnego porównania, a ja starałam się do niego nie dołączyć, jednak nie dałam rady, bo coś w tym było.

- Oh, no dobra ! Może czasami bywa trochę wredna, ale tak poza tym nada się. Wchodzicie w to ? Bez Was nie dam rady, no i we trójkę będzie zabawniej. Proszę ? – zaskomlałam przeciągając literkę o. To była moja ostatnia deska ratunku, w tej chwili chwyciłabym się nawet brzytwy. Cóż, lubiłam się mścić. Jak to się mówi „zemsta jest słodka”.

- Jesteś potworem, wiesz ? – warknął Alex, a ja tylko zachichotałam wiedząc co to oznacza. Rzuciłam się na przyjaciół przygniatając ich do podłogi. – Ugh, dla twojej wiadomości, nie jesteś jakoś specjalnie lekka.

- Popieram. – jęknęła spode mnie Mi. Naparłam na nich jeszcze mocniej                    i każdego z osobna palnęłam po głowie.

- Zazdrościsz mi, bo sama wyglądasz jak deska…. Ja mam po prostu bujniejsze kształty. – zaśmiałam się, kiedy już z nich zeszłam i położyłam się na łóżku.

- Nie wyglądam jak deska ! – zaskrzeczała przyjaciółka  zaraz po tym jak oberwałam od niej poduszką w brzuch, co serio, bolało ! Jak na niecały metr sześćdziesiąt i drobne ciałko miała siłę. – Kochanie, nie przypominam ci deski, prawda ? – teraz piszczała do Alex’ a. I wiecie co on zrobił ? Podszedł do niej, objął i zaczął szeptać jakieś czułe słówka do ucha. Jezu, porzygać się można patrząc na nich. Oczywiście podzieliłam się swoją uwagą z tą dwójką, ale co zrobili ? No oczywiście mnie zignorowali ! Następnym razem zapraszam Ginger i Tom’ a ! A foch. Ruda puści jakieś yaoi specjalnie dla Tommy’ ego, który, oczywiście, będzie to ignorował, a ja w tym czasie będę leżała z jakąś wymyślną maseczką nałożoną mi na twarz przez kumpla. Tak, o wiele lepiej, niż patrzeć na nich miziających się w moim pokoju i bycie łaskotanym za wredne docinki. No przecież powinni się przyzwyczaić ! To jest silniejsze ode mnie.

- Dobra, przepraszam, tylko przestańcie to robić przy mnie. Jeszcze chwila,            a pożarlibyście własne języki. – udałam, że wymiotuje, kiedy W KOŃCU się od siebie odkleili i spojrzeli na mnie. Wyglądali jak po jakimś maratonie. Boże, chyba coś mnie ominęło. – Dobra, teraz do kuchni. Kiedy wy lecieliście             w ślinkę usłyszałam jak tata wchodzi do domu. No co ? To mały dom, a ojciec ma charakterystyczne tupanie nogami. – przewróciłam na nich oczami, jakby to było oczywiste. – Come on, jestem głodna… Wy znając życie też. – ruszyłam ku drzwiom i dobrze wiedziałam, że te dwa obżartuchy podążają moimi śladami. Pokręciłam głową. Powiedź tym oszołomom cokolwiek na temat jedzenia, a będą potulni jak koteczki… a może owieczki ? Eh, nigdy nie miałam głowy do takich porównań. Za to znam liczbę π równo do trzydziestego piątego miejsca po przecinku ! Ha. Raz, na matmie, strasznie mi się nudziło i się tego cholerstwa uczyłam. Tylko raz w życiu popełniłam tak straszliwy błąd, później w podobnych sytuacjach wychodziłam na środek klasy i śpiewałam sonety Shakespeare’ a, którego moja pani od tego przedmiotu szatana nienawidziła. Jak można nie kochać Willi’ ego ? Szczególnie tu - w Anglii ! Jak powiedziałam to mojej nauczycielce od literatury to myślałam, że babka zejdzie tam na zawał. Młoda nie była, więc za bardzo bym się nie zdziwiła, gdyby tak naprawdę się stało. No, na całe, moje, szczęście jakoś tam złapała w końcu oddech i tak dalej, ale jakbym miała ją tam ratować nie pożyłaby o wiele dłużej… jeśli nie ukróciłabym jej męczarni. Czy ja znowu zeszłam z tematu ? Nie ma  to jak w ciągu zaledwie minuty przejść od jedzenia do moich beznadziejnych umiejętności dotyczących pierwszej pomocy. Chociaż, w sumie, po tym jak za pierwszym razem oderwałam manekinowi, oczywiście przypadkowo, ten sylikon od twarzy to później udało mi się zaliczyć zajęcia… chociaż w sumie to nie wiem czy to przypadkiem nie dlatego, że nauczyciel miał mnie dosyć. Ale hej ! To nie moja wina, że tak fajnie bawiło się tym woreczkiem, do którego wpompowywane było powietrze. Ach, chciałam takie coś do domu, ale ani nauczyciel nie chciał mi go dać, ani rodzice nie wyrazili poparcia co do mojego genialnego pomysłu. Szkoda.

Blind faithWhere stories live. Discover now