23. Czarna sowa

Zacznij od początku
                                    

Następnie przyszli rodzice Weasley' ów z tortem. Zdmuchnęłam świeczkę na cieście. Artur złożył mi życzenia i uścisnął mnie. Pani Weasley ucałowała mnie w policzki.

- No to my!- podeszli do mnie bliźniacy. Po pierwsze Fred złapał mnie za rękę i porządnie wytrząsnął składając mi przy tym życzenia. Po drugie George wręczył mi książkę.- Niech ci służy.- powiedział przy tym.

- Dziękuję wam chłopaki.- odłożyłam książkę do eliksirów. Jeszcze takiej nie miałam więc trafili. Przytuliłam ich mocno, bardzo mocno i puściłam. Łapali powietrze śmiejąc się przy tym.

- Nie mamy nic dla ciebie.- powiedział smutno Harry podchodząc do mnie z Ronem.

- Macie.- stwierdziłam obserwując ich z uśmiechem na ustach.

- No... nie.- powiedział skonfundowany Ron.

- A przytulas to co?- zapytałam i nim się obejrzałam chłopaki opletli mnie ramionami.- To jest najlepsze. Zawsze.

- Wszystkiego najlepszego.- powiedział poważnym tonem Percy wyciągając dłoń. Uścisnęłam jego rękę.

- A dziękuję, dziękuje.- rzekłam również poważnie.

- Chyba coś jeszcze przyszło.- powiedział Ron podając mi dwa listy. Wskazał również na paczkę z listem. Podeszłam do stołu i złapałam jeden list.

- Od kogo?- spytał ciekawski George. Dostał gazetą po głowie od mamy. Zaśmiałam się.

- Od Vicktori.- powiedziałam i rozerwałam kopertę. Wyciągnęłam list. W środku również było małe złote serduszko. Zaczęłam czytać list:


„No witam cię starsza o rok przyjaciółko!

Nadszedł kolejny rok i kolejne życzenia. Jednak wiesz, że ich nie lubię, bo wszyscy gadają o tym samym. Myślę, że spodoba ci się prezent. Możesz go doczepić do tego od „MAX' A". Trzymaj się i widzimy się za parę dni."


Z uśmiechem na twarzy zamknęłam list i zabrałam się za kolejną kopertę. Ta była...

- Od Hermiony.- powiedziałam na głos, bo wiedziałam, że któryś z bliźniaków się o to spyta.

Moi przyjaciele stali obok i czytali ze mną listy. Ich rodzice usiedli do stołu, a Percy poszedł do pokoju. Rozerwałam kopertę i wyciągnęłam sam pergamin.


„Wszystkiego naj mądralo. Życzę ci abyś zdała każdy egzamin i była jeszcze bardziej inteligentniejsza niż teraz. Żeby Snape się do ciebie nie doczepił i ogólnie powodzenia w sukcesach.

Hermione"


Wsadziłam list z powrotem do koperty i chciałam podejść do paczki ale Ron mnie zatrzymał.

- Uważaj ona gryzie.- wskazał na sowę Ron.

- Nie ona tylko on i nazywa się Pistacjo.- podeszłam do Puchacz i podrapałam go po główce. Tak lubi najbardziej. Sfrunął na moje ramie.

- Dlaczego chciał mnie udziobać?- spytał Ronald drapiąc się po karku.

- Bo broni przesyłki. Tylko odbiorca może podejść.- powiedziałam i złapałam list.

- Czy twoje wszystkie zwierzęta są tak... oddane właścicielom?- zapytał rudy spoglądając na Ducha, który plątał mi się pod nogami. Pokiwałam głową.

Do listu był doczepiony pergamin. Otwarłam najpierw doczepkę.


„Twój chłoptaś nie wie gdzie jesteś

S.S"


- Ginny pamiętasz Max' a? Opowiadałam ci o nim.- skierowałam pytanie w stronę dziewczyny, która do mnie podeszła. Zakryłam palcem podpis.

- Tak.- spojrzała na pergamin.- Jak dobrze, że twój tata nie otworzył listu przez przypadek.- zaśmiała się.

- Zobaczmy co wymyślił.- powiedziałam i widziałam jak chłopcy podchodzą żeby przeczytać. Zatrzymałam ich ręką.- To jest informacja dozwolona jedynie dziewczyną.

- Dokładnie.- potwierdziła Ginny. Chłopcy zmarnowani poszli do stołu. Otwarłam kolejną kopertę.


„Spełnienia marzeń najlepszej ścigającej. Mam nadzieje, że wakacje mijają ci miło. Za parę dni się zobaczymy. Już nie mogę się doczekać naszych wspólnych meczy.

Buziaki, Max"


- Jaki słodziak.- powiedziała Ginny, a moje włosy zrobiły się różowe. Szybko potrząsnęłam głową i moje włosy stały się z powrotem czarne.

- Dziewczyny...- przewrócił oczami Ron.

- Ronaldzie!- okrzyczała go Pani Weasley.

- To się inaczej robi proszę pani.- zagwizdałam i Pistacjo wylądował na głowie Rona. Spojrzał na niego od góry i huknął głośno. Ron krzyknął ze strachu. Puchacz wrócił na moje ramie. Razem z Ginny się zaśmiałyśmy.- Jeszcze zawieszka do naszyjnika.- wyciągnęłam mały, złoty herb Ravenclawu.

- Śliczny.- rzekła rudowłosa i pomogła mi przyczepić do naszyjnika przywieszki.

- Została paczka.- zauważył Harry i przyglądał się jej. Zabrałam ją z komody i poszłam do stołu. Rudowłosa też usiadła na swoje miejsce.

Na boku był podpis. S.S. Serevus chce być super anonimowy. Przecięłam nożem papier i wyciągnęłam mniejsze pudełeczko. Otwarłam je. W środku był srebrny posążek kruka, który był na podstawce. Ptak miał rozstawione skrzydła. Przedmiot miał ozdabiać różdżkę. Umieszczało się na końcu różdżki (Tym przy ręce).

- Od taty.- podałam przedmiot Harry' emu. Przyjrzał się figurce i podał Fredowi.

- Jaka trafność.- rzekł George nawiązując po animagii.

- Od razu przyczepię.- chwyciłam swoją różdżkę i wsadziłam na nią figurkę. Pasowała idealnie i tak samo się prezentowała.

Ciąg dalszy nastąpi...

~ ~ ~

Książka ponownie odżyła w urodziny Harry' ego Pottera 🥳

31 lipca 1980 => 31 lipca 2019

Wybaczcie, że rozdziały się nie pojawiały. Nie miałam weny, ale już wróciła więc postaram się o systematyczność ❤️

Czy mogę nazwać cię ojcem ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz