Rozdział I

5 0 0
                                    

Weszłwszy na mój stary parafialny cmentarz, zobaczyłem jej pomnik. Stała przy nim jeszcze dwójka dzieci - chłopiec wyglądający na około dziewięć lat i dwunastoletnia dziewczynka, która trzymała w ręku dziwnie znajome kwiaty, przypominające mi młodość.
Uklęknąłem, przeżegnałem się i odprawiwszy modlitwę odszedłem z niedowierzaniem. Miałem mętlik w głowie. Wydawało mi się, że słyszę duchy, których głosy były zakłócane przez głośny szum wiatru. Momentalnie zrobiło mi się słabo i czułem jakby moje ciało z niewiarygodną siłą zaczęło być przyciągane do ziemi. Mój słuch stał się wyczulony na każdy dźwięk z otoczenia - szelest liści, odgłos ocierających się o moje buty ziaren pisaku, zaburzony oddech. Zawroty głowy oraz mroczki przed oczami spowodowały nagły spadek sił. Upadłem na zbitą, twardą ziemię.Nic więcej nie pamiętam.
Obudziłem się w domu pewnej staruszki, która poinformowała mnie, że zasłabłem i rozciąłem sobie głowę w okolicy brwi. Po zapytaniu jak się tutaj znalazłem, powiedziała, że dzieci przyszły z prośbą o pomoc, a ona z jej dorosłym synem przynieśli mnie tutaj. Niestety nie mogłem podziękować za pomoc dzieciom, gdyż już ich tam nie było. Kobieta odpowiedziała, że widzi je pierwszy raz w życiu, więc nie mogła mi pomóc w odnalezieniu ich.
Wróćmy jednak do początku tej historii...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 27, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

MargaretkiWhere stories live. Discover now