Prolog

9 0 0
                                    

Szesnastoletnia, zielonooka dziewczyna stała właśnie przed lustrem, zamyślona, rozczesujac swoje długie, czarne włosy. Nagle rozległo się pukanie.
- Miriam! Pospiesz się! Siedzisz tam już od 15 minut. To dom dziecka a nie hotel. Jest kolejka.
- Jeszcze moment!
- Jeszcze moment i spędzisz weekend na zmywaku. - słysząc to dziewczyna westchnęła.
- Idę.
Otworzyła drzwi i stanęła twarzą w twarz ze wściekłym chłopakiem. Górował znacznie nad nią ze względu na jej marne 160cm wzrostu, dające jej przewagę postury jedynie nad dziesięciolatkami.
- Widzę, że nasza księżniczka w końcu się pojawiła. Aż tyle czasu potrzebujesz na to, żeby wyglądać przyzwoicie?
- Ja przynajmniej jestem w stanie doprowadzić się do ładu, natomiast dla ciebie nie ma już nadziei. - powiedziała uśmiechając się zawadiacko. Zbiegła po schodach, chwytając po drodze torbę.
Wychodząc rzuciła w stronę portiera przelotne "Do widzenia" i założyła słuchawki. Natychmiast usłyszała dobrze jej znaną muzykę. Towarzyszyła jej codziennie w drodze do szkoły i na zajęciach tanecznych. Odkąd pamiętała taniec ekspresyjny był jej największą pasją. W szkole ciężko pracowała na stypendium, które umożliwiłoby jej spełnianie marzeń.
Po niecałej godzinie dotarła do szkoły i od razu udała w stronę swojej szafki. Wyjęła z niej odpowiednie książki i odwróciła się, natychmiast się z kimś zderzając. Podniosła wzrok i zobaczyła znajomą twarz. Uśmiechnęła się na widok chłopaka rozpoznają w nim swojego jedynego przyjaciela, który musiał wyjechać na całe dwa lata zostawiając ja samą. Teraz jednak wrócił i przytulił ją mocno na przywitanie.
- Harry! Dlaczego nie dałeś znać, że wróciłeś? - Spytała wpatrując się w jego piwne oczy.
Chłopak tylko uśmiechnął się przeczesując swoje długie blond włosy. Spojrzał na nią z wysokości swoich 180cm wzrostu i powiedział.
- Ja też się cieszę, że cię widzę.
- Spotkamy się jutro w naszej ulubionej kawiarni po twoich lekcjach? Musisz mi wszystko opowiedzieć.
- Jasne o ile uda mi się uniknąć wykładu o tym, że mam zaległości a w tym roku matura. Nauczyciele cały czas mi to powtarzają odkąd wróciłem do szkoły.
Wówczas zadzwonił dzwonek na lekcje i przyjaciele rozeszli się do swoich klas.
Rozpoczęła się 45-minutowa udręka w wykonaniu nauczyciela matematyki. Po kilkunastu minutach Miriam, używająca telefonu, zauważyła nową wiadomość od Harry'ego.
"Mam nowego ucznia w klasie. W sobotę organizuje imprezę. Chcesz iść?"
Dziewczyna odpisała pośpiesznie.
"Jasne."

***

Po lekcjach Miriam udała się na trening, który uważała za najlepsze chwile codziennego życia. Idąc do sali potknęła się i upadłaby na ziemię, gdyby nie czyjąś ręka, która pomaga jej utrzymać się na nogach. Usłyszała nieznajomy głos.
- Uważaj. Szkoda by było gdybyś uszkodziła sobie tą piękną buźkę.
Na te słowa zmierzyła chłopaka wściekłym spojrzeniem napotykając jego niebieskie oczy. Był nieco niższy od Harry'ego, ale równie przystojny.
- No już nie złość się na mnie. Tobias, jestem tu nowy. - Powiedział brunet wyciągając w jej stronę rękę. Zielonooka zignorowała ten gest z zamiarem wyminięcia źródła jej irytacji. Kiedy się oddalała usłyszała jeszcze jak chłopak krzyczy za nią.
- Nie powiedziałaś jak masz na imię!
Podczas treningu ciągle miała trudności ze skupieniem, ponieważ myślała o tym spotkaniu, które tak wytrąciło ją z równowagi.
Wychodząc z sali natknęła się na woźnego. Pomimo, że dopiero pierwszy rok uczęszczał do tej szkoły znała go od dawna. Zawsze wydawał jej się trochę dziwny, pomimo tego zawsze go lubiła. Był starszym mężczyzną z siwa już brodą i niewielka ilością włosów. Wbrew pozorom wciąż był pełnym energii i radości człowiekiem. Niewiele mówił, jednak gdy już się odzywał zawsze warto było zapamiętać każde jego słowo.
- Dzień dobry, Panie Smith. - W odpowiedzi woźny jedynie uśmiechnął się i skinął w jej stronę głową.
Gdy wyszła z budynku od razu odnalazła wzrokiem Harry'ego, który prowadził ożywioną dyskusję z członkami swojej drużyny piłkarskiej. Gdy ją zobaczył natychmiast zostawił znajomych i ruszył w jej stronę.
- Nie uwierzysz co się stało.
- Zapewne.
- Trener postanowił ograniczyć nasze treningi do zaledwie dwóch tygodniowo na rzecz drużyny futbolowej! Juz niedługo zawody. Musimy trenować. Kogo w ogóle obchodzi ten durny futbol?
- Podejrzewam, że większość szkoły.
- To idiotyczne, dlaczego nikt tutaj nie docenia piłki nożnej?!
Chłopak mówił dalej, jednak jego przyjaciółka już go nie słuchała. Odkąd się znali wysłuchiwała jego żali na ten temat. Już podczas ich pierwszego spotkania dowiedziała się, co myśli o miłości lokalnej społeczności do futbolu. Pamiętała to wydarzenie sprzed trzech lat, jakby to było wczoraj. Tamtego dnia w końcu przestała być całkowicie sama.
Miriam szła w stronę sali treningowej. Wiedziała, że w środku nikogo nie będzie, gdyż wszyscy byli teraz na meczu futbolowym. Przed salą zobaczyła siedzącego samotnie, nieznajomego chłopaka. Zdziwiona zapytała.
- Dlaczego nie jesteś na meczu?
- A ty? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Chciałam poćwiczyć jedną choreografię. - Odparła wskazując na sportową torbę na swoim ramieniu. - A więc, dlaczego ty siedzisz tu sam?
- Po prostu nie lubię futbolu i nie rozumiem czemu wszyscy się nim tak zachwycają. Piłka nożna jest tysiąc razy lepsza. - Powiedział z naburmuszoną miną. Miriam uśmiechnęła się na te słowa i powiedziała.
- Ja też nie przepadam za futbolem. Jestem Miriam.
- Harry. - Odparł ściskając jej dłoń. - Skoro oboje nie lubimy tego sportu może chciałabyś pójść w czasie meczu do kawiarni?
- Jasne. Bardzo chętnie.
Od tego momentu podczas każdego meczu futbolowego wybierali się razem do kawiarni a ich znajomość stopniowo przerodziła się w dozgonną przyjaźń.

Ruletka miłości Where stories live. Discover now