Brnęła dalej w zaparte, chociaż każdym kolejnym zdaniem tylko bardziej denerwowała Parka. Czuła jednak, że musi się bronić, inaczej wyśpiewałaby mu całą prawdę.

— A więc nasze spotkania opierały się tylko na łóżku? Zero emocji i porywów serca, tylko cielesna rozkosz? — Nie mógł siedzieć tuż obok kobiety, co do której ostatecznie bardzo się pomylił.

— Tak było, od samego początku. Czemu nagle poruszyłeś ten temat? To przecież było oczywiste. Kto powiedział: 'Dobrze jest tak, jak jest teraz. Taki układ bez zobowiązań bardzo mi odpowiada'? — Wracała do czasów, kiedy odurzona przystojnym i elokwentnym szefem zgodziła się na taki związek. Znów ogarniała ją złość na samą siebie, że porzuciła marzenia o miłości, wdając się w taki 'nieszkodliwy' z pozoru romans.

— To moje słowa — przyznał z żalem. Dotarło do niego, jak bardzo przedmiotowo traktował takie relacje. Jako szef prężnie rozwijającej się firmy nie widział niczego złego w częstym zmienianiu partnerek. Tak przecież robiła większość elity, do której się zaliczał. Był to jego przywilej.

Jednak, kiedy Sani wprost wytknęła mu to w twarz, poczuł niesmak do samego siebie. Nie chciał, by kochanie się mogło być kojarzone z czynnością pozbawioną głębszych uczuć. Takiego przykładu na pewno nie dawali mu rodzice, którzy obchodzili nie tak dawno rubinową rocznicę ślubu, żyjąc przez ten czas w małżeństwie pełnym zgody, harmonii i miłości.

— Nie rozumiem więc twojego zdenerwowania, Jimin — odparła niepewnie. Fakt, że stał nad nią wcale nie ułatwiał jej sprawy. — Rozpoczynając ten romans, wiedziałam dokładnie, na co się decyduję: na relację bez zaangażowania emocjonalnego.

Tak, trzeba przyznać, że idealnie podsumowała to, co łączyło, a właściwie nie łączyło ich ze sobą w czasie tych trzech burzliwych miesięcy. Ten romans ciągnąłby się zapewne dłużej, gdyby nie krach w firmie i konieczność zwolnień większej części kadry.

Zawsze myślał, że nie ma nic złego w znajdowaniu ukojenia poprzez zaspokojenie najbardziej prymitywnych potrzeb. Angażowanie się w prawdziwe związki było nie dla niego; niestety, zbyt szybko nudził się kobietami. Wciąż powtarzał, że jeszcze będzie czas na założenie rodziny.

Kiedyś relacje oparte na chłodnej kalkulacji były czymś, czym się szczycił. Wzdragał się na samą myśl, że część jego znajomych decydowała się na ślub jeszcze przed trzydziestką. Jednak to stwierdzenie Sani, które było po prostu idealnym obrazem jego związków z kobietami, przestało być już tak praktyczne, racjonalne i właściwe. Bawił się kobietami. Zachęcał do wspólnych spotkań, nie oferując nic więcej poza łóżkiem. Tak właśnie skończył, nie ucząc się niczego od wzorowego wręcz małżeństwa jego rodziców, które miało za sobą czterdziestoletni staż. 

— Masz rację. Uczucia tylko niepotrzebnie komplikują wszystko, prawda? — Wykrzywił usta w pogardliwym uśmiechu. — Przepraszam, ale muszę wyjść. Nie czekaj na mnie, tylko połóż się spać. — Znowu to robił; wolał uciec niż stawić czoła temu, co sam sobie zgotował.

Skoro Sani wiedziała, na co się pisze, zgadzając się na ich spotkania, teraz powinna mieć pretensje tylko do samej siebie. On nigdy nie ukrywał, czego oczekuje.

I co, do cholery, miał znaczyć ten ucisk w dołku, jakby czegoś mu brakowało?! Wszystko było w najlepszym porządku, a jemu po prostu znów zebrało się na bezsensowne rozważania.

Alkohol spożyty w dobrym towarzystwie powinien pomóc mu ocknąć się z tego letargu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*


— Nie musisz iść ze mną na wizytę. Naprawdę — powiedziała mu Sani następnego dnia, widząc, w jakim był stanie.

UNEASY ~ P.JM ✔️[3]Where stories live. Discover now