Rozdział III

28 2 1
                                    

Przez całą drogę pisałam z Thomasem o pranku, który zrobiłam Kevinowi z rana. Wpatrzona w ekran telefonu, nawet nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam.

- Bardzo pana przepraszam! – powiedziałam, po czym zaczęłam szukać telefonu, który najwyraźniej wypadł mi podczas „zderzenia".

- Tego szukasz? – rzekł mężczyzna, na którego przed chwilą wpadłam i podał mi mój telefon. Jego głos był bardzo głęboki. Zwróciłam uwagę na jego usta – lekko sine. Niestety nie mogłam spojrzeć na jego oczy, gdyż miał na sobie czarny kaptur. Rzuciła mi się w oczy jego blina na policzku. Wydaję mi się, że już u kogoś taką widziałam, ale nie byłam w stanie sobie nikogo z nią skojarzyć.

- Bardzo ci dziękuję – odpowiedziałam. Cudem telefon się nie zbił. Westchnęłam z ulgą.

- Tak w ogóle, to jestem Leon – przedstawił się.

- Casey – powiedziałam i podałam rękę na powitanie. – Przepraszam, ale muszę już iść do szkoły – dodałam i wyruszyłam w stronę „więzienia". Przed samym wejściem do szkoły, czekał na mnie Thomas.

- Witaj, aniołku – przywitał mnie i przytulił – Chociaż po tym co zrobiłaś, nie wiem, czy powinienem cię nazywać aniołkiem – zaśmiał się. Spojrzałam tylko na niego zabójczym wzrokiem i poszłam do swojej klasy.

Na przerwie obiadowej, opowiadałam Thomasowi o moich zwidach o Rose i innych rzeczach, które wydarzyły się w poprzednim tygodniu.

- Casey, odpuściłabyś sobie już tą Rose. Ona i tak nie żyje, i nic jej nie przywróci do świata żywych – odparł mój przyjaciel. Zasmuciły mnie jego słowa. Nie spodziewałam się, że tak zareaguje. Już chciałam go spytać, co on sobie wyobraża, ale nagle zostałam oblana zupą. Odwróciłam się, aby zobaczyć, kto to zrobił. Okazało się, że był to nie kto inny, jak Kevin Sparks.

- Co to ma niby znaczyć?! – krzyknęłam, po czym na stołówce zapadła cisza.

- Odwdzięczam się za to, co mi dzisiaj rano zrobiłaś – odpowiedział Kevin. Wtedy wzięłam ziemniaki z talerza Thomasa i rzuciłam nimi prosto w twarz Kevina. Wówczas ktoś krzyknął:

- Walka na żarcie!!!

I w jednej chwili, zrobił się wielki bałagan na stołówce. Jedzenie było dosłownie wszędzie. Nawet kucharki przyłączyły się do tej cudownej bitwy. Znienacka Kevin złapał mnie za nadgarstek i wyprowadził mnie ze stołówki. Przywarł mnie do ściany na korytarzu i złapał mnie za ramiona, abym mu nie uciekła.

- Co ty sobie myślisz?! – wrzasnął prosto w moją twarz.

- Ja? Ja tylko się bawię twoimi uczuciami – odpowiedziałam z pewnością siebie. – Jeżeli ty w ogóle jakieś posiadasz – dodałam. Kevin chwilę na mnie popatrzał, po czym wybuchnął śmiechem.

- Ojej, ale się ciebie boję – powiedziałsarkastycznie. – Jak wrócimy do domu, to ci jeszcze pokażę, na co mnie stać –dopowiedział i odszedł. Chwilę na niego spoglądałam, jak się oddala. Wzruszyłam ramionami i udałam się do łazienki, aby zmyć z siebie resztki zupy. Następnie poszłam na stołówkę. Kiedy tam już byłam, bitwa na jedzenie się skończyła. Szukałam Thomasa, po czym go znalazłam przy naszym stoliku. Prowadził rozmowę z jakąś blondyną, która siedziała na moim miejscu. Koło Thomasa zawsze się kręciło dużo dziewczyn. Nie dziwię się, w końcu jest przystojny, wysportowany, fajny itp.

Podeszłam do nich i spojrzałam na mojego przyjaciela, po czym przedstawił mi blondynkę:

- Casey, to jest Mia. Mia, to jest Casey.

Podałyśmy sobie rękę na powitanie i usiadłam naprzeciwko nich. Czułam się trochę niezręcznie, bo między nami zapadła cisza. Chyba przerwałam im ich ciekawą rozmowę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 19, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Oczy, które kłamiąWhere stories live. Discover now