untitled #6

10 2 2
                                    

O̶d̶d̶y̶c̶h̶a̶m̶,̶ ̶p̶o̶r̶u̶s̶z̶a̶m̶ ̶s̶i̶ę̶,̶ ̶j̶e̶m̶,̶ ̶p̶i̶j̶ę̶,̶ ̶ż̶y̶j̶ę̶

Oddycham, poruszam się, jem, piję, egzystuję

Robię wszystko co powinnam robić
Więc czemu mam wrażenie, nie chcące mnie opuścić przeczucie, że czegoś brakuje
Że o czymś zapominam, że jeśli tego nie znajdę, to tak naprawdę mogłabym nie istnieć i nie zrobiłoby to nikomu różnicy
Wiem, że to nie jest zupełnie prawdą, ale wszystko w środku mnie głęboko w to wierzy
Nie wiem
Nie wiem skąd nagle ta pustka, ten ziejący tęsknotą brak
Obserwuję przez okno autobusu mijane drzewa, auta, ludzi
Każdy w swoim własnym świecie, zaangażowany w swoje własne odczucia
Nikt nie widzi mojej pustki
Nikt nie widzi, że tak naprawdę nie jestem całością

Pewnie myślicie, złamane serce
Chciałabym
Chciałabym odczuwać coś tak intensywnego, nawet jeśli destrukcyjnego
Ale to nie do straconej miłości tęskno mojej duszy
Tęskno jej
Do ciepła, do czułości, do uczuć
Do bycia trawionym przez miłość,
Nawet jeśli byłoby to nierozerwalnie splecione z niszczącym rozstaniem
Chcę znowu poczuć to, o czym tak desperacko próbuję pisać

Jeśli miałabym paść na kolana
Przed wszystkimi znanymi bogami miłości,
Wskażcie mi tylko ołtarz
Bo wypełnia mnie strach
Że ta pustka już na zawsze
Będzie obok,
Będzie w środku mnie,
Że w końcu zaakceptuję ją
Jako integralną część egzystencji

writing to say somethingWhere stories live. Discover now