Nadzieja i miłość

Începe de la început
                                    

Czkawka zrobił dwa kroki w stronę dziewczyny. Nawet nie wiedział kiedy i jak to się stało, ale po prostu rozłożył ramiona i przytulił ją do siebie. Trzymał ją mocno, nie chcąc puścić. Oddychał ciężko i szybko, płakał w jej warkocz, zanosił się i wył.

Był w opłakanym stanie.

Astrid tylko stała i tuliła go mocno. Nic nie mówiła, dała mu się wypłakać. Wiedziała jak wiele kosztuje go udawanie, że jest dobrze. Emocje wzięły górę nad jej wojowniczą naturą i sama uroniła kilka gorzkich łez. To co widziała, jej narzeczony w rozpaczy i śmierć wodza - nawet najbardziej pozbawiony uczuć wiking złamałby się.

Czkawka zaczął opadać z sił, kolana się pod nim ugięły. Astrid przytrzymała go i upadli razem na drewnianą podłogę. Chłopak ciągle głośno łkał w szyję dziewczyny. Trudno mu był złapać równy oddech, serce szalało w jego piersi, a myśli krążyły tylko wokół jednego pytania: dlaczego?

- Ciii, Czkawka. Spokojnie, jestem tutaj. - blondynka próbowała go uspokoić. Sama cicho szlochała, a jej głos łamał się przy każdym wypowiedzianym słowie.

Klęczeli i obejmowali się mocno rozpaczając nad stratą ojca i wodza. Nad śmiercią człowieka, który poświęcił własne życie dla syna. Nad odejściem wspaniałego przyjaciela i rodzica.

Trwali tak jakiś czas. Astrid narzuciła koc na jego wątłe ramiona i pocałowała go w skroń. Pociągnęła nosem i ujęła jego umęczona twarz w dłonie. Chłopak zamknął oczy mokre od łez.

- Czkawka. Spójrz na mnie. - rozkazała mu zachrypniętym głosem.

Chłopak jednak pokiwał w rozpaczy głowa i ukrył twarz w dłoniach. Ogarnęły go emocje, ogromne i porażające emocje. Zżerały go od środka i utrudniały racjonalne myślenie. Nie pozwalały mu by jakiekolwiek słowa do niego docierały. Nie pozwalały mu na spojrzenia na ukochaną, którą ciągle mocno go trzymała.

Astrid była naprawdę przerażona. Próbowała go pozbierać w całość, jego poszarpane serce i zranioną duszę. Jednak czuła, że on się na nią zamyka, blokuje jakikolwiek dostęp do własnej głowy. Dziewczyna szarpnęła nim mocno i ponownie uchwyciła jego twarz.

- Haddock! Spójrz na mnie do cholery! - blondynka krzyknęła. Czkawka zacisnął pięści i zęby. Oddychał szybko przez nos.

Dziewczyna zaskomlała i oparła swoje czoło o jego. Chłopak westchnął i chwycił jej dłonie.

- Proszę cię, człowieku. Spójrz na mnie w końcu. - powiedziała ledwo szeptem. Tylko Czkawka mógł ją usłyszeć. - Nie zamykaj się na mnie, błagam.

Nagle Astrid rozpłakała się głośno i na dobre. Bała się, że straciła z nim kontakt w tym momencie. Zawsze była przy nim, gdy było źle. Jednak teraz nie było tylko źle - było tragicznie.

Coś w nim pękło. Czkawka zebrał resztki sił i objął płaczącą narzeczoną. Położył jej dłoń na miękkich włosach i zatopił w nich palce. Dziewczyna wzdrygnęła się na ten gest i głośno przełknęła ślinę. Haddock próbował zebrać myśli i się uspokoić. Klęczał na podłodze z Astrid Hofferson, która płacze w rozpaczy i bezsilności. Pociągnął nosem i otarł ostatnie łzy z opuchniętych oczu.

- Astrid, wstańmy. - nie poznawał swojego głosu. Był jakiś obcy - zachrypnięty, szorstki i cichy. Czkawka chrząknął.

Dziewczyna pokiwała głową na znak zgody. Poczuła jak narzeczony ciągnie ją ku górze za dłonie, aż sama stanęła na nogach. Astrid spojrzała na jego piegowatą twarz.

Ich wzrok się spotkał, a razem z nim cały ból, cierpienie i zmęczenie. Oboje mieli policzki mokre od łez i oczy czerwone od płaczu. Hofferson nie wyglądała już na taką groźną i poważną wojowniczkę, tylko na kruchą i przerażoną dziewczynę. Chłopak miał ochotę wziąć ją w ramiona i schować przed światem. Jednak sam był w tym świecie pokrzywdzony.

𝐨𝐧𝐞-𝐬𝐡𝐨𝐭𝐬 |𝐇𝐢𝐜𝐜𝐬𝐭𝐫𝐢𝐝|Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum