Rozdział 39

5.7K 224 64
                                    

Miałam już wyjść z pokoju kiedy nagle ktoś wszedł i omało nie przywalił mi z drzwi. Była to zaufana beta Arona. Podchodzi do mnie z wymalowanym smutkiem na twarzy i podaje mi jakąś kartkę. Kłania mi się i wychodzi. Niepewnie rozkłada kartkę i zaczynam czytać

Moja kochana Rose, jeśli czytasz ten list to na pewno nie ma mnie już na tym świecie. Wiedziałem, że to się stanie. Adrian był i będzie ode mnie silniejszy. Tak to jest, zabijasz ojca a brat ciebie. Rose chce tylko abyś wiedziała, że kocham cię bardzo mocno i nawet po śmierci będę nad tobą czuwał. Serce mi się kraje gdy widzę cię smutna i płacząc, więc błagam cię abyś była dzielna. Proszę też abyś zaopiekowała się moją watahą. Pamiętaj zawsze będę przy tobie. Kocham cię.

Aron

Czyli ten chuj to był jego brat? Został wygnany i stał się alfą potępieńców. Niech zdycha w piekle ten ciul. Po moich policzkach spływają łzy. Czemu on mi nic nie powiedział? Poraz kolejny upadam na kolana. Spoglądam na spokojną twarz Arona. Doczołguje się do niego i powoli wstaję. Patrzę na jego piękną twarz. Zagryzam wargę i wtulam się w jego ramię. Cicho łkam.

-Aron jeśli gdzieś tu jesteś tak jak pisałeś to wiedz, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Nie wiem co mną kierowało żeby od ciebie uciekać i robić ci takie przykrości. Jestem okropną suką bez uczuć - robię chwilową przerwę aby się bardziej nie rozpłakać - Czemu dopiero taka tragedia musiała dać mi to do zrozumienia? Jeśli mnie słyszysz to pamiętasz jak dwa tygodnie temu podczas oglądania filmu spytałeś się mnie czy cię kocham? Wtedy nie odpowiedziałam. Teraz gdy jest już za puźno abyś to usłyszał to chce ci powiedzieć że, że kocham cię. Kocham cię nad życie jesteś dla mnie całym światem. Nie chcę abyś ode mnie odszedł. Chciałabym cię zatrzymać przy sobie. Oglądać cię co dnia i się z tobą sprzeczać - cień uśmiechu przelatuję przez moją twarz

-Ale teraz to już nie możliwe. Byłam i jestem okropną mate ale mam nadzieję, że może tam na górze jak to słyszysz, to mi to wybaczysz - wybucham płaczem i wtulam się w jego ciało - Kocham cię - mówię pół szeptem i mocno zaciskam rękę na jego ramieniu. Podnoszę głowę i delikatnie złanczam nasze wargi. Po chwili odsówam się od niego i spuszcza głowę.

-Tak bardzo przepraszam - zamykam oczy aby się uspokoić. Przez myśli przelatują mi najmilsze wspomnienia z nim. Nasze pojedyncze pocałunki, nasze przytulasy. Te chwile, w których mnie wspierał i pocieszał. Kiedy zabrakło mi Tali on mnie nie opuścił. Czemu ja go tak traktowałam? - Gdyby los dał mi następną szansę byłabym lepsza dla ciebie. Tak bardzo cię kocham - patrzę na niego a potem w podłogę. Pamiętam jak starał się mnie przekonać do siebie a ja mu tego nie ułatwiałam. Czemu ja byłam taka głupia? no czemu!?

Z tego napływu emocji zrzucam wszystko co się da ze stolika obok i rzucam krzesłem o ścianę. Mój płacz zamienia się w bezsilny szloch. Moja pięść uderza w jego klatkę piersiową. Znowu upadam na kolana trzymając jego rękę. Chowam głowę w materac i szlocham w niego. Błagam nie!! Niech moj Aron wróci!! Kocham go Do cholery! Kiedy szlocham w materac ktoś dotyka mojej drugiej ręki. Płaczę dalej nie zwracając uwagi na tego ktosia. To pewnie Ethan albo tata. Kiedy jednka ta dłoń zaczyna pocierac moją rękę, Powoli podnoszę głowę aby go z tąd wygonić. Kiedy jednak odwracam głowę nikogo nie widzę.

Wystraszona odwracam głowę w stronę mojego mate. Kiedy spoglądam na jego twarz doznaję szoku. Aron uśmiechnięty patrzy na mnie i ma łzy w oczach.

-Też cię kochma skarbie - mówi zachrypniętym głosem a potem znowu zamyka oczy ale tym razem normalnie oddycha. Chyba musiał zemdlec. Nie dziwie mu się nie wygląda za dobrze. Naciskam guzik aby wezwać lekarza. Mój Arona żyje!!!

Teraz jedno pytanie nasówa mi się na myśl: jakim códem!?

Mam nadzieję, że przypadł wam ten rozdział do gustu 😘😘

Moja MateWhere stories live. Discover now