Nerwica

32 3 0
                                    


„Przecież nic ci się nie dzieje".

Oj tak, słyszała to już z milion razy. Rzeczywiście, wszystko wyglądało tak, jakby nic się jej nie działo. Miała dobrą sytuację życiową, kochających rodziców, ciekawe zainteresowania, dobre oceny w szkole, nawet paru przyjaciół (mówiła, że są jej przyjaciółmi, bo to tacy sami dziwacy jak ona). Krótko mówiąc, wszystko było na swoim miejscu, tak, jak powinno być. A jednak ona nie była szczęśliwa. Dlaczego? Przecież miała wszystko. Tak wielu ludzi ma na przykład rozwiedzionych rodziców, albo któryś im umarł, albo też grozi im nieprzejście do następnej klasy. Dlaczego niby ona narzeka? Za dobrze jej, że tak się jej we łbie przewraca? Aby zrozumieć, dlaczego ona cierpi, musimy wejść głębiej, musimy trafić do jej umysłu, do jej świadomości. Tylko tam znajdziemy odpowiedź...

-Jesteś leniwa.

-Wcale nie.

-A właśnie że jesteś.

-Zamiast uczyć się wystarczająco na odpowiedź słuchałaś piosenek na internecie. Zmarnowałaś czas.

-Każdy potrzebuje trochę odpoczynku. To zajęło mi pół godziny!

-Być może. Ale pomyśl: rano także marnowałaś czas, na bezmyślne przeglądanie Facebooka. Tylko siedziałaś i się wgapiałaś w ten ekran!

-Kurde, przecież każdy tak robi!

-Może to przez to masz tę tróję z historii, co?

-Ale ja się uczyłam.

-Jak widać niewystarczająco. Mogłaś lepiej wykorzystać tamten czas.

-Przestań.

Wiedziała, że własny mózg to jedyne więzienie, z którego nie da się uciec. To twój nieodłączny towarzysz, który oskarża cię na każdym kroku i wszystko ci wypomina. Te myśli siedzą ci w głowie, nawet jeśli starasz się je stamtąd wyrzucić. Nawet jeśli nie przybierają formy słownej, nawet jeśli już ich nie pamiętasz, myślisz, że wciąż tu są. Czujesz je. Myślisz sobie: „Coś mnie trapi, choć nawet nie pamiętam, co. Ale to zaraz wróci". A czasami to wraca w najmniej oczekiwanym momencie, ni stąd ni zowąd.

-Myślisz, że to na pewno był dobry pomysł mówić temu a temu o tym a tym?

-To było trzy miesiące temu! Daj spokój!

-Może nie powinnaś była tego robić. Może ta a ta mogła usłyszeć.

-Może nie usłyszała... ale skąd wiesz?

Ona wiedziała, że takimi rzeczami nie ma sensu się stresować. Wiedziała, że 90% rzeczy, o które się martwimy, martwimy się zupełnie niepotrzebnie. Ale może ta a ta rzecz należy do tych niefortunnych dziesięciu procent? Może choć ona sama myśli, że to a to nie jest niczym ważnym, to może na przykład rodzice myślą inaczej? Myśli atakowały ją ze wszystkich stron. Lubiła rysować i ostatnio narysowała człowieka z otwartą głową, którego mózg przyciska mu nóż do szyi. Albo innego człowieka z otwartą głową, który zamiast mózgu ma ziarna, wydziobywane przez kruki. W taki sposób próbowała metaforycznie przedstawiać swoją rzeczywistość. Każdego dnia toczyła walkę z przeciwnikiem, od którego nie ma ucieczki. A przeciwnik słynął z przebiegłości i zajadłości. Na szczęście miała do dyspozycji broń. Zawsze mogła podzielić się z kimś problemem lub też próbować rozwiązać go samemu. Niestety ta druga opcja prowadziła do jeszcze większych rozmyślań, co w efekcie wszystko pogarszało. Pierwsza opcja była skuteczna, lecz trzeba się było do niej chwilę przygotować. Czy mówić? Komu mówić? Co mówić? Jak mówić? Bała się, że gdy wyjedzie z domu, może nie mieć się już do kogo zwracać. Wobec tego wolała już rozwiązywać problemy samodzielnie, korzystając ze zdobytego podczas siedemnastu lat egzystencji doświadczenia. Czasami nawet się udawało. Była wtedy z siebie dumna. Przeciwnik leżał pokonany na polu bitwy, a ona śmiała mu się prosto w twarz...

Czasami też problem, który został już rozwiązany, wracał. Ona tego nie cierpiała, ale wiedziała, że musi go rozwiązać. Wtedy przeciwnik da jej spokój. Ale nie. Nawet jeśli doszła do jakiegoś wniosku, przeciwnik nie przestawał.

-Ostatnio rzadziej gadasz z Zosią, już nie jest między wami tak jak dawniej...

-No po prostu odkryłam, że za bardzo się różnimy i tyle!

-A jeszcze niedawno ty, ona i Kaja stanowiłyście udaną grupę koleżanek! Czy nie było to miłe?

-Owszem, było.

-Może gorzej się teraz z Zosią dogadujesz, bo za mało czasu próbowałaś z nią spędzać, za mało z nią rozmawiałaś... Może i się różnicie, ale ona jest przecież fajna.

-Próbowałam spędzać z nią więcej czasu, niż ona próbowała ze mną.

-No i co z tego? Za szybko się poddałaś. Teraz została ci już tylko Kaja.

-Ale ja starałam się spędzać czas z Zosią!

-No to niby jak?

-Udowodnię ci.

I tak spędzała czas na przeanalizowywaniu różnych sytuacji, aby udowodnić przeciwnikowi, że naprawdę starała się spędzać czas z Zosią. Chciało jej się płakać nad własną głupotą, że naprawdę angażowała się w coś takiego. Ale nie była w stanie się od tego uwolnić, od tych myśli... Musiała raz na zawsze r o z w i ą z a ć ten problem. Tylko wtedy przeciwnik da jej upragniony spokój. Z reguły uświadamiała sobie własną głupotę i absurdalność problemu dopiero, gdy w końcu go rozwiązała... Czuła się wtedy jak głupi dzieciak, płaczący, bo zaspał na odcinek ulubionej bajki w telewizji...

-Jesteś kłamczuchą – innym razem mózg zaatakował ją w ten sposób.

-Nie jestem, ja... staram się być prawdomówna.

-A kto tu okłamał Julkę?

-To było miesiąc temu, i to nie było takie wielkie kłamstwo. Po prostu nie miałam co powiedzieć. I nie zaszkodziłam jej w żaden sposób. Każdy ma prawo do odrobiny prywatności.

-Być może, ale nie powinno się kłamać. Tobie się wydaje, że jeśli kogoś nie znasz całe życie, to możesz go okłamywać.

-Wcale nie! Ja po prostu nie zawsze chcę o wszystkim mówić!

-Kłamczucha, która próbuje się usprawiedliwiać!

Innym razem wyrzucała sobie, że nie uczyła się biologii na bieżąco.

-Leń – atakował umysł – nie chce ci się przeczytać tych trzech lekcji przed biologią!

-Może byłam zmęczona, co?

-Ale jednego popołudnia mogłaś chociaż przejrzeć... Zaraz będzie sprawdzian, a ty w ogóle nie rozumiesz materiału!

-Nauczę się. Po prostu byłam zmęczona i źle się czułam.

-A jak byłaś chora? Leżałaś tylko w łóżku, czytałaś swoje pierdoły i oglądałaś filmiki. A mogłaś skubnąć biologię! Ten dział jest duży, a ty nic z niego nie rozumiesz! Ty leniu...

-Przecież jestem pracowita. Wszyscy mi to mówią i sama to wiem.

-Czyżby?

Na szczęście, ile by nie trwały, problemy w końcu ją opuszczały. Czuła się wtedy lekka jak mgiełka i wolna jak ptak. Może i na krótko, ale zawsze coś... Czasami było jej smutno, że nikt nie rozumiał jej problemów i tak często bywały one lekceważone. Ale widocznie taki już jej los. Każdy ma swój krzyż, swoje własne pasmo problemów. Jej wydają się być bardzo błahe i bezsensowne, ale ona odbiera je inaczej. Jest wojowniczką, walczącą z nieśmiertelnym przeciwnikiem, od którego – gdzie by się nie schowała – nigdy nie ucieknie. Może kiedyś jej to minie. Lekarz tak mówił, w sumie. Zapisał jej takie tabletki. Połyka je codziennie. Może pomagają, może nie? W sumie czasami ciężko to określić. Ale ona żyje i w sumie nie jest jej tak źle. Gdy już rozwiąże jeden ze swoich problemów, czuje ulgę. Zawsze ma w głowie najbardziej znaną i najpiękniejszą polską sentencję: Jakoś to będzie.

Nerwica [Stare] [Oneshot]Where stories live. Discover now