pochyłą czcionką jest napisane, kiedy bohaterowie mówią coś po koreańsku a normalną, gdy po angielsku

i załóżmy, że jimin umie w angielski trochę bardziej niż w rzeczywistości XD

Estela tupała niecierpliwie nogą stojąc w kolejce do kasy. Osoba przed nią już od kilku minut liczyła drobne w portfelu byle tylko równo wydać kasjerce pieniądze. Była lekko zirytowana, ale przecież sama się o to prosiła wychodząc z domu o 21 na zakupy, których nie potrzebowała i które mogła zrobić następnego ranka. Sklep znajdował się nieopodal wynajętego przez nią i jej przyjaciółkę apartamentu i chyba to przekonało ją do tego wieczornego spacerku. Szkoda tylko, że tak bardzo się przedłużył, Grace pewnie już dawno zdążyła zjeść całą miskę popcornu bez niej. A miały ją zostawić na nocny maraton BoJack'a. Westchnęła i gdy w końcu nadeszła jej kolej, sprawnie skasowała swoje zakupy.

Wychodząc zaciągnęła się świeżym i chłodnym powietrzem. Tam w środku zaczynało jej być duszno, właściciel powinien zainwestować w klimatyzację. Choć w sumie sklepik był położony na obrzeżach miasta, gdzie dochód na pewno nie był kosmicznie wielki. Może nie miał z czego. Ruszyła bez dłuższego zastanawiania się w stronę mieszkania. Tego roku ona i jej najlepsza przyjaciółka postanowiły zrobić coś szalonego. Wspólne wakacje nie brzmiały wystarczająco szalenie? Wspólne wakacje w Korei już tak. Obie zgodziły się, że przez pracę oraz studia nie mają czasu dla siebie, a ich życie towarzyskie leży i kwiczy. Dziewczynom zawsze marzyła się podróż po Azji, a skoro było je na nią stać to nic nie stało im na przeszkodzie. Być może ich rodziny uważały, że nie jest to najbezpieczniejsze miejsce, które mogłyby odwiedzić, ale one uznały, że różniąca się od ich własnej koreańska kultura będzie miłą odskocznią od codziennego życia. Wynajęły pokój w przytulnym pensjonacie w spokojnej dzielnicy Busan, skąd, co prawda, miały dosyć daleko do centrum, ale nie bardzo im to przeszkadzało. I tak trzeba było dojeżdżać, żeby cokolwiek zwiedzić, i tak.

Idąc z głową w chmurach i myśląc, że wystarczająco już zna tę krótką dróżkę do domu, Estela nie spodziewając się wychodzącego zza zakrętu człowieka, z impetem uderzyła o niego, powodując mocny ból głowy u nich obojga.
- Aisshh - syknął chłopak łapiąc się za pulsujące miejsce. Estela musiała przyznać, że dosyć mocno się od niego odbiła, lecz na szczęście udało jej się nie wylądować na ziemi. To byłoby już zbyt upokarzające. Również pocierała ze skrzywioną miną swoją głowę i uniosła wzrok, by odezwać się do nieznajomego. Na chwilę ją zamurowało, ponieważ osoba, na którą wpadła była jej jakoś dziwnie znajoma i nie musiała nawet zastanawiać się czy dobrze widzi, bo niektórych ludzi po prostu nie da się nie rozpoznać. Zwłaszcza tych charakterystycznych. Całe szczęście chłopak jeszcze był nieobecny i nie widział jej reakcji. Spojrzał na nią, kiedy ona już zdążyła obmyślić nową taktykę i udawać głupią. - Wszystko w porządku?
Blondyn odezwał się jakimś bełkotem, który oczywiście był koreańskim i dopiero to sprawiło, że otrząsnęła się z amoku, w jaki ją wprowadził.
- Emm, nie mam pojęcia, co przed chwilą powiedziałeś, ale bardzo przepraszam za ten wypadek - wydukała czując się trochę niezręcznie i nie wiedząc co dalej zrobić.
- Oh, mówisz po angielsku - pokiwał głową, jakby zaskoczony. No okej, było ciemno, a Estela jak na Australijke miała genetycznie dosyć skośne oczy, ale nawet nie przypominała Azjatki.
- Oh, ty też - szatynka powiedziała pierwsze, co jej do głowy przyszło, przez co spaliła następnie buraka. Sama nie wiedziała, dlaczego w ten sposób się zachowała. Czyżby to fakt, że rozmawia z kimś sławnym ją tak onieśmielił czy to po prostu jego piękne oczy lustrujące ją z góry do dołu?
- Cóż - odchrząknęła po chwili niezręcznej ciszy - przepraszam jeszcze raz, że nie umiem chodzić. Mam nadzieję, że za bardzo się nie skrzywdziłeś - mówiła już trochę pewniejszym tonem, który uleciał z niej tak szybko, jak się pojawił, gdy blondyn uśmiechnął się.
- Nie, nic mi się nie stało. A tobie?
- Też nic, też nic - zapewniła go po czym popełniła ogromny błąd, ponieważ spojrzała w jego oczy, od których już potem nie umiała się oderwać. Przez jakiś czas oboje wpatrywali się w siebie jak w obrazki, z lekkimi uśmiechami i fascynacją na twarzach. Ponownie Estela musiała chrząknąć, żeby przerwać to napięcie między nimi.
- To, um, życzę Ci miłej nocy - uśmiechnęła się i wyminęła wciąż stojącego w miejscu chłopaka. Nie zdążyła zrobić kilku kroków, kiedy usłyszała jego wołanie.
- Poczekaj! - odwróciła się zaskoczona. Chłopak delikatnie się uśmiechał. - Zdradź mi swoje imię - odezwał się i zabrzmiało to trochę bardziej jak rozkaz niż prośba, przez co serce Esteli wykonało fikołka.
- Tylko nielicznym je wyjawiam - odparła takim samym, lekko zadziornym tonem. Blondwłosy oblizał usta i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Proszę.
- Estela.
- Bardzo ładnie. Moje zapewne znasz - przez chwilę w twojej głowie zapaliła się czerwona lampka mówiąca, iż twoje zachowanie jednak cię zdradziło, ale pewność w głosie chłopaka sprawiła, że chciała zrobić mu na przekór.
- Chyba jednak nie - być może przez jego twarz przeszła nutka zdziwienia, co jednak byłoby i tak niezauważalne dla szatynki z takiej odległości.
- Jimin.
- W takim razie dobranoc, Jimin - uśmiechnęła się zawadiacko po czym obróciła i z głośno bijącym sercem zaczęła iść przed siebie.
- Estela! - usłyszała za sobą krzyk, kiedy zdążyła już dojść na tyle daleko, by Jimin zarejestrował to jako swoją ostatnią szansę. Ponownie spojrzała w tamtą stronę. W międzyczasie Park przybliżył się na tyle, aby nie musiał do niej krzyczeć.
- Nie chciałabyś może...wyjść ze mną, na piwo lub coś? Znam kulturalną knajpkę w okolicy, jest tam naprawdę fajnie - zaproponował luźnym tonem, ale wyglądał, jakby naprawdę mu zależało.
- Teraz?
- Uh, czemu nie? - wzruszył ramionami z uśmiechem, a Estela zastanowiła się chwilkę. Pomyślała o Grace i nocnym oglądaniu, które razem planowały, ale kiedy patrzyła na robiącego słodkie oczka chłopaka, jakoś nie mogła się oprzeć. Tak dawno nie wychodziła z żadnym chłopakiem, a los właśnie zesłał jej szansę (i to TAKĄ).
- No dobrze, pozwól mi tylko zadzwonić do przyjaciółki. Niech się nie martwi.
Jimin skinął głową i odszedł kilka kroków dalej, żeby dać dziewczynie trochę prywatności. Był gentlemanem i nie chciał się przysłuchiwać czyjejś rozmowie.
- Uh, Grace? Naszła mała zmiana planów. Nie obrazisz się jeśli wrócę później do domu? Wychodzę na piwo z kimś i...tak, z chłopakiem, zadowolona? Po prostu później jeszcze do ciebie zadzwonię, ok? - Estela rozłączyła się i posłała uśmiech Koreańczykowi. - Możemy iść.
- Super - oboje w ciszy ruszyli myśląc intensywnie nad tym, o co zapytać tego drugiego. Rzucali co chwilę sobie ukradkowe spojrzenia i rumienili się, kiedy te się spotykały.
- Więc jesteś w Korei na stałe czy tylko tymczasowo? - zapytał w końcu Jimin przerywając ciszę.
- Jestem na wakacjach z przyjaciółką. Przyleciałyśmy z Sydney.
- Oh, Australia. Co robicie w zwykłym Busan, kiedy na swoim kontynencie macie tyle pięknych miejsc do zwiedzenia?
- No wiesz, chciałyśmy spróbować czegoś nowego. W Azji jeszcze nie byłyśmy, a że trafiło na Busan to chyba los tak chciał - wzruszyła ramionami z uśmiechem.
- Wierzysz w przeznaczenie? - Estela na to pytanie roześmiała się.
- Nie, nie, tak tylko mi się powiedziało. Ale wierzę jedynie w karmę.
- Tak pytam, bo chcę jak najwięcej dowiedzieć się o tobie, nie żeby wiara miała dla mnie jakiejkolwiek znaczenie - wytłumaczył się chłopak.
- W porządku. A właściwie to dokąd mnie prowadzisz?
- Do niedużej knajpki o fajnej nazwie "lovers&shotguns". Nie kręcą się w niej żadne podejrzane typy i można tam zjeść coś innego niż tylko ryż i makaron. Ostatnio wprowadzili do karty burgery, których chciałem spróbować. Poza tym to najbliższe miejsce, gdzie można miło spędzić czas. Zaraz już tam będziemy - Estela skinęła głową i pomyślała, że dobrze, że się na to wyjście zgodziła. Ostatnio chodziło za nią coś dobrego, a burger brzmiał satysfakcjonująco.
- Jak ci się żyje w Sydney? Urodziłaś się tam?
- Tak i no cóż, w dużym mieście jak to w dużym mieście, zawsze się dużo dzieje.
- Nie męczy cię to?
- Szczerze mówiąc nie, może mogłabym zamieszkać w bardziej cichej okolicy, ale Sydney nie zamieniłabym na żadne inne miasto. A ty?
- Jestem stąd, z Busan. I w sumie też jestem zadowolony, chociaż od jakiegoś czasu rzadko tu bywam, bo ciągle jestem w trasie - mówił o trasie koncertowej, ale Estela mimo, iż o tym wiedziała, postanowiła go sprawdzić i wciąż udawać głupią.
- Dlaczego?
- Praca - powiedział po chwili namysłu i zrekompensował się pięknym uśmiechem. Takim, któremu ciężko było się oprzeć. - Proszę, już jesteśmy - Jimin zaprosił ją gestem do środka i przytrzymał w wejściu drzwi. Niby to tylko drobnostka, ale swoim wychowaniem zaplusował u dziewczyny. Takie zachowania bardzo się szanowało w tych czasach. Jimin wszedł zaraz za nią i wybrał im miejsce do siedzenia. Rzeczywiście knajpka wyglądała na zadbaną i przyjemną. Ludzi było dosyć dużo, jak na tę okolicę, ale mimo wszystko czuło się tu swobodę.
- Więc czego się napijesz? - spytał Jimin zaglądając w swoją kartę. - Chyba, że chcesz też coś zjeść.
- Chyba sobie odpuszczę jedzenie o tej godzinie- powiedziała, choć burger, o którym wcześniej wspomniał chłopak brzmiał kusząco.
- Oczywiście wszystko na mój koszt - dodał od razu.
- Daj spokój, przecież mogę sama za siebie zapłacić - odparła Estela i powróciła do przeglądania drinków.
- Bez dyskusji - szatynkę zaskoczył jego pewny ton, lecz kiedy uniosła na niego wzrok, ten już słodko się do niej uśmiechał.
- No dobrze, więc ja wezmę gin z tonikiem. Co prawda zaprosiłeś mnie na piwo ale-
- Ah, wybacz, to był stres. Na piwo zaprasza się kumpli, a nie dziewczynę. Wybierz sobie z karty, co tylko chcesz - mówiąc to Jimin podrapał się po karku z lekkim zawstydzeniem. - Okej, to pójdę zamówić. Jesteś pewna, że nie chcesz nic przekąsić?
- Nie, dziękuję.
Podczas gdy Park wykonywał zamówienie, Estela miała chwilę by rozejrzeć się po miejscu. Na niedużym parkiecie, który znajdował się po jej prawej stronie tańczyło kilku ludzi, ale reszta raczej siedziała przy swoich stolikach. Może to też dlatego, że aktualnie leciała trochę spokojniejsza muzyka, do której zakochani mogli się pokiwać. Jimin wracając, dostrzegł, jak dziewczyna wpatruje się w parkiet i powiedział:
- Zwykle jest bardziej oblegany. Ale puścili jakieś smęty, a do nich nie każdy lubi tańczyć - wytłumaczył.
- Może jeszcze załapiemy się na energiczniejszą piosenkę.
- A co? Lubisz tańczyć? - zapytał z iskrą w oku.
- Nie jestem może mistrzynią, ale nawet lubię.
- Nie trzeba być dobrym, by czuć muzykę.
- Dokładnie to samo zawsze powtarzam, kiedy ktoś wyśmiewa moje prymitywne kroki taneczne - zaśmiała się mając nadzieję, że chłopaka też to rozbawi, jednak ten patrzył na nią przez chwilę z głupim wyrazem twarzy.
- Um, jakie kroki taneczne? - zapytał lekko zmieszany, co także i Estelę zdezorientowało.
- No, prymitywne.
- Co to znaczy? - Estela zmarszczyła brwi i dopiero po chwili pomyślała sobie, że Koreańczyk nie mówi idealnie po angielsku.
- Uh, takie jak u pierwszych ludzi.
- A, prymitywne! - chłopaka nagle oświeciło.
- Tak, cokolwiek powiedziałeś - Jimin zaśmiał się nad swoją głupotą, a Estela mogła przysiąść, że ten dźwięk był jednym z najpiękniejszych jakie słyszała.
- Masz cudowny śmiech - powiedziała zanim zdążyła się powstrzymać. Jimin zarumienił się lekko, co przekonało ją, że dobrze postąpiła.
- Dziękuję, ty też.
- Oj nie słyszałeś mnie śmiejącej się - pokręciła głową z uśmiechem.
- Słyszałem dzisiaj.
- To był tylko chichot. Kiedy się śmieję parskam jak koń i pluje na wszystkich - wyznała, czym udało jej się ponownie rozbawić blondyna, który myślał, że się tylko wygłupia, choć ona mówiła szczerą prawdę. - Nie żartuję. Spróbuj mnie rozśmieszyć, kiedy będę piła, to sam zobaczysz.
- W najgorszym przypadku naznaczysz mnie swoją śliną. Choć to dopiero pierwsza randka - Estela zrozumiała podtekst dopiero, gdy Jimin puścił jej oczko. Spuściła automatycznie głowę w dół, na szczęście kelner przynoszący ich drinki wyciągnął ją z opresji. Nie spodziewała się takiego odważnego zagrania ze strony chłopaka. Jej myśli szalały, ale Estela zacisnęła pięści i powiedziała sobie, że nie będzie się zachowywać jak nastolatka. Wzięła szybkiego łyka ze szklanki, a gdy ją odstawiła dostrzegła, że w tej Jimina już prawie nic nie zostało.
- Niezły z ciebie zawodnik - uniosła brwi do góry w podziwie. Chłopak oblał się rumieńcem, lecz po chwili odparł:
- Chyba nie sądziłaś, że zakończy się na jednym drinku.
Estela uśmiechnęła się i pokręciła głową.
- Jak ci się podoba, tu w Korei? - zapytał.
- Jest zupełnie inaczej niż w Australii. Nie chodzi tylko o klimat i kulturę, ale..o ludzi. Koreańczycy emanują spokojem i takim...szacunkiem, wiesz o czym mówię. To naprawdę fascynujące.
- Tak jak dla mnie zapewne fascynujące byłoby twoje Sydney - powiedział blondyn.
- Pewnie tak. Nigdy nie byłeś w Australii?
- Niestety. Odwiedziłem już Amerykę, Europę, ale Australia wciąż czeka.
- Oh, Europa - rozmarzyła się Estela. - Norwegia to moje ulubione miejsce na ziemi, przysięgam.
- Lubisz zimne klimaty? - zdziwił się.
- Uwielbiam. Ale naprawdę, warto tam pojechać. Zima choć często uciążliwa, jest piękna.
- Może kiedyś sam się przekonam. W Europie najczęściej bywam w Anglii i Francji, te dwa państwa zdążyłem chociaż trochę zwiedzić. Reszta to tylko przejazdem - uśmiechnął się krzywo.
- Na wschodzie mają najlepszy alkohol na świecie. Nic nie daje takiego kopa, jak tamtejsza wódka.
- Uważasz, że to powinno mnie przekonać? - zaśmiał się Jimin.
- Ostatecznie - odpowiedziała mu i wypiła resztę swojego drinka. Oboje byli zbyt pochłonięci rozmową, żeby zwrócić uwagę na muzykę lecącą w tle, ale kiedy tylko do uszu Esteli dobiegły dźwięki piosenki Uptown Funk, jej noga zaczęła niekontrolowanie wystukiwać rytm pod stołem. To nie uszło uwadze Jimina, który tylko uśmiechnął się na jej reakcję. - No co? Lubię tę piosenkę - wzruszyła ramionami.
- Więc może chcesz zatańczyć? - zaproponował, lecz ona pokręciła głową.
- Jeszcze kilka drinków za wcześnie - powiedziała, na co Park się zaśmiał.
- W takim razie zamówię już kilka następnych kolejek. Nie myśl sobie, że chcę cię upić, po prostu bardzo chcę zobaczyć cię tańczącą - wytłumaczył.
- Po prostu bardzo chcesz się ze mnie pośmiać, mhm, rozumiem - szatynka zrobiła obrażoną minę, a Jimin na odchodne uszczypnął ją w policzek. Złapała się za miejsce, które było lekko zaczerwienione, lecz nie z bólu, a rumieńców, których tego wieczoru zbyt często dostawała. To obecność chłopaka tak na nią działała. I nie chodzi o to, że Estela reaguje tak na każdego osobnika płci męskiej, po prostu Jimin był...specjalny. Kiedy zazwyczaj dziewczyna sama inicjowała flirt tak w jego przypadku po takim zwykłym geście traciła swoją pewność siebie. Gdy wrócił od razu dorwała się do swojego drinka, by szybko się rozluźnić. Po kilku głębszych nie będzie się już tak przejmować i język na pewno jej się rozplącze. Aktualnie czuła się zbyt onieśmielona przez blondyna, więc musiała to szybko zmienić.
- Czym się zajmujesz? - widząc jej zdezorientowaną minę dodał jeszcze - Studiujesz, pracujesz?
- Oh, tak. Studiuję farmację, a pracuję w sieciówce, czasami też dowożę pizzę, dzięki czemu poznałam się z moją przyjaciółką.
- Lubisz jeździć samochodami?
- No wiesz, bez auta jak bez ręki, co nie oznacza, że jestem jakimś rajdowcem. Powiedzmy sobie tak, na dłuższe wycieczki nie jeżdżę, bo się zwyczajnie boję.
- Ja też nie jestem jakimś fanem. Wolę jechać gdzieś z myślą, że to nie ode mnie zależy los wszystkich pasażerów - Estela zaśmiała się, ale po chwili przytaknęła z poważnym wyrazem twarzy.
- Oh tak, ta odpowiedzialność jest przerażająca.
- Przyjechałyście tu po jakimś małym wakacyjnym kursie koreańskiego czy z nadzieją, że dogadacie się po angielsku?
- Raczej to drugie - parsknęła dalej kontynuując swoją grę. Skoro miała udawać, że nie ma pojęcia kim blondyn jest, nie mogła się przyznać do żadnego związku z Koreą. - Ale znam parę zwrotów, na przykład: Gdzie jest toaleta? - Jimin wybuchnął na to śmiechem.
- To najważniejsze.
- Żebyś wiedział. Czasami ciężko jest się połapać w oznakowaniach.
- Bardzo. Napis WC niczego ci nie mówi? - zaśmiał się, a Estela spiorunowała go wzrokiem.
- Nie cwaniakuj.
Przyszła pora na następną kolejkę, a Estela zauważyła, że już po niej niewiele zostało. Jimin zaczął jakoś dziwnie przyspieszać tempo ich picia.
- Chcesz mnie upić czy jak?
- Nie, ale bardzo już chcę, żebyś się rozluźniła i ze mną potańczyła.
- Aż tak nudzi cię rozmawianie? - zaśmiała się.
- Ani trochę. Ale chyba ci tego nie mówiłem, że taniec to moja największa pasja i nogi same mi się rwą na parkiet. Ale przecież nie będę tańczył sam - powiedział z uśmiechem.
- Na pewno któraś by z tobą chętnie zatańczyła - dziewczyna rozejrzała się dokoła.
- Na pewno, ale ja wolę poczekać na ciebie.
Estela sama nie wiedziała, dlaczego, ale kupił ją tym zdaniem. Naprawdę zrobiło jej się ciepło na sercu. Uśmiechnęła się szerzej i sięgnęła po szklankę.
- No to co? Zdrowie!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 07, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

one more night | park jimin one shot 16+Where stories live. Discover now