Kiedy przestałam walić w poduszkę pięściami i co chwilę drzeć się na cały głos, że nienawidzę świata postanowiłam ogarnąć się i wyszłam z pokoju. Nie miałam zamiaru się godzić z Megatronem, ani też nie miałam zamiaru bardziej mu dokopać. Po prostu podeszłam do drzwi jego sypialni i po cichu je uchyliłam chcąc go tam zobaczyć. O dziwo, nie było go tam. Ani tam, ani w żadnym innym pokoju. Za to za drzwiami, o których istnieniu nawet nie wiedziałam, dało się słychać wyraźną kłótnie. Przyczepiłam się do ledwo widocznych drzwi i starałam się przysłuchać rozmowie.
- Nikt mnie nie stworzył do ojcostwa! Nikt nigdy na mnie nie spojrzał i nie powiedział: "To będzie świetny ojciec"! - zdecydowanie był to Megatron. Bardzo wkurzony i ledwo nad sobą panujący Megatron.
- Ja tak myślałam! - jakaś kobieta. Zapłakana, co chwilę słyszałam jej szloch. Wypowiadała urywki zdań, z których nic nie dało się poskładać. Brzmiała trochę jak mama, ale jej głos wcale nie był wesoły i ciepły. Był zmęczony, zachrypnięty, jakby odezwała się pierwszy raz od kilku tygodni.
- W takim razie źle myślałaś! Rodzina to nie jest coś czym ja mógłbym się zajmować! - usłyszałam trzask. Przez chwilę pomyślałam, że Megatron uderzył tą kobietę i już chciałam zainterweniować ale powstrzymała mnie cisza jaka nastała w pomieszczeniu za drzwiami. Gdyby Megatron ją uderzył to wydzierał by się dalej. Poza tym huk byłby o wiele głośniejszy, a sama kobieta najpewniej odbiłaby się od ściany. To brzmiało raczej jak typowy policzek, a szloch nie ustał. Zmienił się jednak na coś co zaraz miało wybuchnąć. Jakby kobieta po daniu mu w twarz zbierała siły by jeszcze raz się na niego wydrzeć.
Nic się nie stało.
Płacz ustał, żaden wrzask wściekłej kobiety się nie wydobył z za drzwi, a Megatron nie oddał jej. Nawet na nią nie krzyknął.
Jaka osoba może bezkarnie uderzyć Megatrona?
Zabiła go?
- Megatronie. Ja też nie urodziłam się do życia w rodzinie. Sam nie ułatwiasz mi życia, tym, że mnie tutaj trzymasz. Wiesz o tym prawda? Ja nie chce tu być. Wszyscy myślą, że nie żyje. Trzymasz mnie tu jak w celi, jak więźnia, jakbym była największym przestępcą jakiego ten świat kiedykolwiek znał! Słyszałam tą kłótnie! Nawet własnej córki nie potrafisz zrozumieć! Wiesz kim Robert dla niej był?! Ona wychowała się z nim, a nie z tobą! Nie uzna cię za swojego ojca bo ty pozwoliłeś, żeby osoba brana przez nią za jej tatę umarła! W jej oczach, straciła oboje rodziców!
Nic jej nie odpowiedział. Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale głos jej się załamał. Znowu zaczęła płakać. Głucho upadła na podłogę najpewniej zakrywając usta dłońmi.
- Słuchaj, ja... - usłyszałam jak Megatron klęka obok niej. - Wiesz, że ja też nie chce tego robić.
- Chce do niej wyjść... Pogadać z nią, przytulić, uspokoić kiedy jest zła, pocieszyć, kiedy jest smutna. Móc z nią tam być. Za każdym razem kiedy przechodzi przez ten korytarz, za każdym razem kiedy siedzi w kuchni i z kimś rozmawia, albo gada ze sobą. Chce wybiec stąd i krzyknąć: "Wróciłam!". I nie mogę... - po ostatnim zdaniu znowu się rozpłakała.
- Doskonale wiesz, że też bym tego chciał.
Nie wiem dlaczego ale w tej chwili poczułam, że nie powinnam tu być. Z jeden strony, chciałam tam wejść i zobaczyć z kim rozmawia, podświadomie czując, że to mama, ale z drugiej... Nigdy nie powinno mnie tu być, nigdy nie powinnam tego słyszeć. Odsunęłam się od drzwi. Serce biło mi jakby nagle dostało padaczki. Myślałam, że właśnie pobiłam rekord najszybszego pulsowania krwi w moich tętnicach. Zmieniłam zdanie kiedy usłyszałam jak Megatron wstaje i powolnym krokiem podchodzi do drzwi. W jednej chwili uznałam, że to na mnie czas i albo wyzionę tutaj ducha albo ucieknę. Wybierając drugą opcje wystrzeliłam z miejsca prosto w stronę swojego pokoju, przy okazji uważając by nie wydać żadnego zbyt głośnego dźwięku. Cicho zamknęłam za sobą drzwi, wskoczyłam do łóżka i schowałam się pod kołdrą. Chwile później usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi. I nie były to drzwi od pokoju Megatrona, tylko od mojego. Serce chyba wystrzeliło mi z klatki piersiowej i zaczęło skakać obok. Megatron po cichu podszedł do mnie i usiadł na krawędzi łóżka.
YOU ARE READING
Transformers: A gdyby nie...
FanfictionKsiążka inspirowana "Transformers Prime". Oktawia to 18-letnia córka Mariki Marx. Przez większość swojego życia mieszkała z ojcem. Myślała, że właśnie tak będzie to jej dwudziestki. Mimo to, podczas jej 19 urodzin ojciec dostaje dziwny telefon pr...