ąmąřąŋŧɧ

277 47 53
                                    

   W tak ciepły dzień wiadome było, że większość ludzi cieszy się ładną pogodą i spędza czas na dworze. Yoongi może robił to mniej chętnie, ponieważ nie przepadał za przebywaniem na słońcu, jednak wyjątkowo naszło go coś, by przejść się do lasu. Wśród drzew było w pewien sposób chłodniej, a rozszerzająca się rzeczka, tworzyła piękny szum oraz nadawała uroku okolicy, a ciepłe światło przebijało się przez korony drzew.

   Może i nie było idealnie, nadal zbyt ciepło jak na preferencje Mina, jednak to wszystko odprężało go. Wręcz potrzebował takiej ucieczki od codziennych trosk i obowiązków, odpoczynku od reszty domowników oraz zwyczajnego zobaczenia miejsc, gdzie za dzieciństwa tak często się bawił.

   Idąc wzdłuż strumienia, w pewnym momencie natyka się na niewielką polanę, którą Yoongi już nie raz widział. Tym razem z oddali zauważył jakąś postać leżącą obok nurtu wody. W pewien sposób go to zdziwiło, a im bliżej był, tym lepiej mógł zauważyć, że dana osoba ułożona jest w niewygodnej pozycji. Choć najbardziej jego oczy przykuło coś innego. Spoglądając z daleka, mógł zwyczajnie nie dowidzieć, jednak z bliska już nie mógł mieć wątpliwości.

   Jego plecy były przyozdobione ogromnymi, upierzonymi skrzydłami. Zakrwawione, musiały być uszkodzone, a istocie najwidoczniej coś się stało. Yoongi w przestrachu, na początku nie miał pojęcia co powinien zrobić. Ostatecznie z ludzkiego odruchu podbiegł do uskrzydlonego i sprawdził jego stan.

   Po posturze już widział, że jest to chłopak, jednak kiedy ujrzał jego twarz, była ona zdecydowanie piękniejsza niż którakolwiek z płci. Z zamkniętych oczu skapywała lekko krew, brudząc tym policzki swoją szkarłatną barwą.

   Min chciał ułożyć anioła na plecach, jednak skrzydła były dosyć dużą przeszkodą, dlatego przewrócił go delikatnie na bok. Rozglądnął się, aby przeanalizować sytuację, w której się znalazł. Nie chciał zostawiać tej krucho wyglądającej istoty samej sobie. Wodą z rzeki przemył jego twarz z krwi, a czując pod swoimi palcami jak delikatna jest jego skóra, bał się mocniej trzeć. Efektem było niedomycie ciemnego szkarłatu, który momentami dało się zobaczyć jak przechodzi lekko w fiolet.

   Nie mając nic lepszego oderwał grubszy pasek ze swojej przydużej koszulki. I mimo że bardzo ją lubił, w tym wypadku nie było mu jej szkoda. Obwiązał ją dookoła głowy chłopaka, zakrywając oczy, w ten sposób robiąc prowizoryczny opatrunek.

   Yoongi nie jest zbytnio silny fizycznie, a w dodatku nieziemski chlopak jest od niego zdecydowanie wyższy, ale nie zamierzał się poddawać. Zmotywował się i wraz z przypływem adrenaliny, udało mu się podnieść chłopaka, aby zarzucić go sobie na plecy. Dobrze wiedział gdzie się kierować.

   Całkiem niedaleko, za jeszcze jedną rzeką jest opuszczony domek, do którego tak naprawdę nikt się nie zapuszcza. Nie ma po co, skoro jak właściciel go zostawił 6 lat temu, tak stoi po dziś dzień. Jest oddalony spory kawałek od reszty mieściny, także nawet dzieciakom szybko odechciewa się tam wybierać.

   Od miejsca gdzie był Yoongi było o wiele bliżej do tej chatki niż do miasta. Chociaż i tak nie wybrałby miasta. Za dużo ludzi. A ludzie są okrutni, kiedy obawiają się nieznanego.

   Kiedy Yoongi dotarł do mostu, od którego było już naprawdę niewiele do celu jego podróży, minął się z jakimś chłopcem. Dziesięciolatek wpatrywał się osłupiały na Mina i istotę jeszcze przez dłuższą chwilę jak go minęli. Później pobiegł opowiedzieć mamie co widział, jednak na to już czarnowłosy nie zwrócił uwagi. I tak nie mógłby nic z tym zrobić. Dzieciak zwiałby mu, zanim cokolwiek zdążyłby powiedzieć.

   Dotarłszy do walącego się domku, Yoongi położył anioła na stole. Uznał to za największą oraz najczystszą przestrzeń, aby go odłożyć.

amaranth//taegiWhere stories live. Discover now