~2~

3.3K 124 114
                                        

Najpierw poszliśmy odłożyć plecaki chłopaków do domu Billa. Oprowadzanie mnie po Derry zajęło chłopaką 2 godziny. Na początku pokazali mi szkole a później bibliotekę, ratusz i ich ulubiony sklep. Następnie usiedliśmy w parku i jedliśmy lody, które kupił nam Stan. W sumie odpowiedziałam im całe moje życie. Ale również dowiedziałam się co się stalo młodszymu braciszkowi Billa. Strasznie smutna historia.

Godzinę później chłopaki wyciągnęli mnie na wycieczkę do kanałów. Bill twierdził że wypłynął tam Georgie. Oczywiście chciałam pomóc, ale najgorsze jest to, że jestem człowiekiem, który boi się praktycznie wszystkiego. No ale co miałam zrobić? Poszłam z nimi

Gdy dotarliśmy Bill i Richie bez zawachania weszli do środka. Z kolei ja, Stan i Eddie zatrzymaliśmy się przed wejściem.

-Nie wchodzicie? ~zapytał Richie.

-Ja nie. ~powiedziałam.

-Szara woda. ~dodał Edd.

Czyli jaka? ~zapytał Tozier.

-Same szczyny i boby. Właśnie brodzicie w hektolitrach szamba prosto z Derry. ~powiedział Eddie.

Richie podniósł dosyć duży patyk z wody, powąchał go i powiedział :

-Nie wyczuwam kupy senior.

-A ja aż nadto.

-Pewnie zasysasz własny oddech.

-Chcesz grankowca? ~mówił już poddenerwowany Edd

-A chcesz kijem?

-Przestańcie! ~krzyknęłam zirytowana.

Nagle za plecami usłyszaeliśmy plusk wody i dyszenie. Ja automatycznie przytuliłam się do Eddiego który stał obok. Okazało że był to jakiś Ben. Chłopaki szybko zareagowali i podbiegli do niego. Coś tam mówili ale ja stałam za daleko od nich więc nie słyszałam. Ben z pomocą Billa i Riche'go zaczął iść w stronę apteki a reszta (w tym ja) za nimi.

Ben, Riche i ja czekaliśmy na chłopaków za apteką. Mieli kupić jakieś bandaże. Czekaliśmy i czekaliśmy. Po 20 minutach chłopaki przyszli z bandażami a za nimi rudowłosa dziewczyna. Beverly bo tak miała na imię pobiegła do Bena i powiedziała :

-Ben z WOSu. Co ci się stało?

-Wywaliłem się.

-Na Henry'ego ~ dodał Riche.

-Japa Riche ~ powiedział Bill

Podeszłam do Stanley'a i zapytałam.

-Kto to jest ten Henry?

-Taki debil, który nam dokucza. Więc lepiej uważaj na niego.

-Hmmm... A wiecie czemu wam dokucza?

-Każdy z nas jest tak jakby inny. No wiesz ja jestem parafii żydowskiej, Richie nosi okulary i ma specyficzny charkter, Bill się jąka a Eddie jest alergikiem. Razem jesteśmy Frajerami.

-Smutne, ale w sumie nie przejmujcie się tym.

Stan uśmiechnął się uroczo i razem poszliśmy do reszty. Bill i Beverly rozmawiali śmiejąc się i uśmiechając. Na pewno pomiędzy nimi coś jest lub było. Albo porostu Beverly podoba się Bill'owi.

Gdy wszyscy się rozeszli do domów zostałam ja i Stan. Chłopak stwierdził że odprowadzi mnie do domu.

-Tak pomyślałem że chcesz się z nami
jutro wybrać do kamieniołomu?

-Z wielką przyjemnością, ale nie wiem gdzie to jest.

-Tym się nie przejmuj. Przyjadę po ciebie jutro o 10.30.

-Jejku dziękuję. Nie sądziłam że już w pierwszy dzień w Derry znajdę przyjaciół.

-Zawsze możesz na nas liczyć.

-Jeszcze raz dziękuję.

Podeszłam do chłopaka i go przytuliłam. Stan był ode mnie o głowę wyższy. Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do domu.

ꜰᴜᴄᴋ ɪᴛ Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang