06

108 13 3
                                    

Wszyscy czekali z zniecierpliwieniem na to, co się dalej wydarzy. Nikt się nie odzywał. Diana w końcu nie mogąc tego znieść podniosła głowę. Pierwsze co zobaczyła to zmierzającą w jej stronę straż. Od razu się spięła nie mając pojęcia o co chodzi. Spojrzała na księcia i jego przyjaciela, a potem na ich orchidee. Abraham miał purpurową, a Nerstor....błękitną. Identyczną jak ta Diany. Czarnowłosy wpatrywał się w nią z poważnym wyrazem twarzy, a dziewczyna ponownie spuściła wzrok. Po paru minutach była otoczona przez strażników. Podniosła się i zabrała szczeniaka, a jeden ze strażników wziął kwiat. Została odprowadzona prosto do księcia, a mężczyźni ich otoczyli. Wokół panowała kompletna cisza. Słychać było tylko ćwierkanie ptaków. Diana stała ze spuszczoną głową nie wiedząc jak się zachować. On był przyszłym królem, a ona? Zwykłą miejską dziewczyną, niczym nie wyróżniającą się z tłumu. Po pierwszej fali szoku wszyscy ruszyli się ze swoich miejsc i zaczęli podchodzić do swoich przeznaczonych.

-Nie!!-usłyszała znajomy głos. Od razu podniosła głowę i spojrzała na rudowłosą. Dziewczyna uciekała przed strażnikami i....Abrahamem. No ta to ma zawsze szczęście.

Szatynka była tak zajęta obserwacją, że nawet nie poczuła kiedy książę objął ją w talii. Poczuła to dopiero, gdy chciała odłożyć Devil'a na ziemię, a jego ręka zacisnęła się mocniej. Spojrzała na niego zaskoczona i zarumieniła się. Po chwili jednak spuściła wzrok, a jej twarzyczka przypominała dorodnego buraka. Książę ujął jej podbródek i uniósł tak aby na niego patrzyła. Przejechał dłonią po jej policzku i delikatnie się uśmiechnął. Do Diany nie docierało to co się dzieję. Po chwili jednak zdała sobie z tego sprawę i chrząknęła cicho.

Brunet zaśmiał się i puścił ją, a ta położyła szczeniaka na ziemi. Psiak od razu zaczął obwąchiwać księcia, który kucnął i podrapał go za uchem. Diana patrzyła na to z lekkim uśmiechem. W końcu wróciła wzrokiem do zmagań Mii, uciekającej przed Abrahamem. To było bardzo zabawne.

Ceremonia w końcu dobiegła końca i wszyscy zaczęli się zbierać, ale nie Diana. Dziewczyna jak tylko mogła szybko wymknęła się księciu, aby spotkać się ze swoim bratem. W końcu odnalazła znajomą czuprynę w tłumie.

-Artur!-krzyknęła, a chłopak zatrzymał się i odwrócił. Rozłożył ręce, a dziewczyna z chęcią się w niego wtuliła, a Artur podniósł ją i zakręcił się wokół własnej osi.-Znalazłeś?-spytała po chwili odsuwając się.

-Tak-wypiął dumnie pierś, a obok niego pojawiła się dziewczyna.

-Cześć, jestem Emryl, ale wszyscy mówią mi Em-przywitała się radosna blondynka z ślicznymi, dużymi zielonymi oczami. Szatynce skojarzyły się ze szmaragdami, bo tak bardzo błyszczały.

-Diana-powiedziała nieśmiało i wyciągnęła do niej rękę. Blondynka z radością nią potrząsnęła, a uśmiech nie schodził z jej twarzy, w końcu przytuliła Dianę, co szatynka niepewnie odwzajemniła.Kiedy już się odsunęły spojrzała na brata, który objął Emryl w talii i pocałował w skroń. Szatynka była szczęśliwa, że jej Artur trafił na kogoś tak dobrego.

-Di-zaczął po chwili jej brat. Dziewczyna spojrzała na niego dużymi, brązowymi oczami, w których zaczęły pojawiać się łzy. Chłopak przytulił mocno do siebie siostrę-Będzie mi ciebie brakować-wyznał, a ramiona szatynki zatrzęsły się, a z jej ust wydobył się szloch. Artur pocałował ją w czoło i zaczął uspokajająco głaskać po plecach. Wiedział jaka jego siostra jest wrażliwa i przywiązana do rodziny, ale w końcu musiał nadejść ten czas. Po chwili, gdy w miarę się uspokoiła, odsunął ją od siebie i uśmiechnął się pocieszająco. Szatynka odwzajemniła gest i otarła łzy.

-Kocham cię bracie-powiedziała.

-Ja ciebie też siostrzyczko-powiedział i poczochrał ją po głowie.

-Chyba muszę już iść-powiedziała niepewnie, a jej brat spojrzał na kogoś za nią i uśmiechnął się.

-Powinnaś wcześniej-odparł.

-Teraz to się nigdzie się nie wybierasz-usłyszała znajomy męski głos, który spowodował ciarki na jej ciele. Odwróciła się i spojrzała prosto w chłodne oczy księcia. Po chwili jednak spuściła głowę.-Nestor-ciemnowłosy wyciągnął rękę w stronę brata dziewczyny.

-Artur-uścisnął ją-Jestem bratem Diany-dodał-A to Emryl moja przeznaczona-blondynka uśmiechnęła się i skinęła głową, a mężczyzna ponownie spojrzał na swoją przeznaczoną. Dziewczyna skuliła się pod jego wzrokiem. Chyba czekała ją bardzo poważna rozmowa. Jednak ten po prostu ją przytulił. Wtuliła się w niego, a po chwili jednak odwróciła się w stronę brata, który się uśmiechał. Pokazała mu gest, który od razu zrozumiał, bo przytaknął. Oznaczał on obietnicę złożoną za czasów dzieciństwa. Obietnicę, że to nie jest ich ostatnie spotkanie. No i że o sobie nie zapomną.

Kwiat OrchideiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz