-Kochanie, wróciłem! - usłyszałam krzyk mojego narzeczonego, przez co uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do środka. Zdejmował właśnie marynarkę i nie widział, że zaczęłam go obserwować.

Wiele się nie zmienił od liceum. Jego kości policzkowe stały się bardziej wyraźne, a szczękę czasami pokrywa kilkudniowy zarost. Brązowe włosy dalej układają się w tym swoim nieładzie. Stał się bardziej barczysty i męski, ponieważ nie oszukujmy się. Ma już te swoje dwadzieścia sześć lat.

Po chwili zorientował się, że jestem już w salonie i się mu przyglądam. Na jego usta wpłynął ten uśmieszek, który kiedyś tak bardzo mnie denerwował i wprowadzał w czystą złość. Teraz nie wyobrażam sobie bez niego życia.

-Gapisz się. - powiedział, rozpinając pierwsze trzy guziki swojej białej koszuli.

-A nie mogę? - uniosłam jedną brew, kiedy szedł w moją stronę.

-Oczywiście, że możesz. - gdy znalazł się tuż przy mnie, chwycił mnie za uda i podsadził do góry przez co krótko krzyknęłam. Oplotłam go w pasie nogami, kiedy wpił się w moje usta. Złapałam jego kark i przyciągnęłam go bliżej siebie, pogłębiając ten pocałunek. To dziwne, że jesteśmy ze sobą już tak długo, a ja dalej czuję się jak głupia nastolatka, gdy go całuję.

Usiadł na kanapie, nie przerywając pocałunku. Ułożyłam się wygodnie na jego kolanach, na których siedziałam okrakiem.

-Jak tam w pracy? - zapytałam, kiedy już się od siebie oderwaliśmy.

-Nudno. - odparł Nate, odchylając głowę.

Wiedziałam, że kłamie. Kiedy jego ojciec powiedział mu, że chce, aby przejął rodzinną firmę, od razu się nie zgodził. Mówił, że to nie jest dla niego i mają poczekać, aż Charlie podrośnie i przejmie to cholerstwo. Postanowili więc, że Nate w czasie studiów pójdzie tam na staż. I tak jak się spodziewałam - spodobało mu się.

-Co dziś robiłaś? - zapytał, trzymając swoje dłonie na moich biodrach.

-To, co robię od dwóch tygodni. Gdybym wiedziała, że będzie z tym tyle zamieszania, to nie przyjęłabym twoich oświadczyn. - parsknęłam, drocząc się z nim.

-Przyjęłabyś. - odpowiedział pewnie.

-Skąd wiesz? - uniosłam brew.

-Otóż, pani Clark. - zaczął, nachylając się w moją stronę. - Jest taka jedna ważna sprawa, dzięki której by pani je przyjęła.

-Niby jaka, panie Shey?

-Kochasz mnie, Clark. - uśmiechnął się, więc i ja to zrobiłam.

-I jak ty będziesz do mnie mówił, kiedy już nie będę Clark? - zapytałam.

-Dla mnie zawsze będziesz. - mruknął. - Zawsze będziesz moją Clark. - wsunął ręce pod moją bluzkę, błądząc palcami po mojej skórze, aż dotarł do zapięcia stanika.

-Nie pamiętasz zasady Chrisa? Zero seksu tydzień przed ślubem? - szepnęłam.

-Tego nie musimy mu mówić. - odpowiedział, wpijając się w moje usta. Od razu oddałam pocałunek.

Zjechałam ustami na jego szyję, a następnie próbowałam odpiąć guziki jego koszuli, jednak byłam tak niecierpliwa, że szarpnęłam nią, przez co wszystkie guziczki oderwały się.

-To była moja ulubiona. - wysapał, patrząc mi w oczy.

-Żałujesz?

-Nie. - powiedział i znów zaczął lubieżnie mnie całować. Uniosłam ręce, kiedy zdejmował moją bluzkę. Błądziliśmy swoimi dłońmi po swoich ciałach, a żądza coraz bardziej ogarniała nasze umysły. Nate już chciał ściągać moje spodnie, gdy coś mi się przypomniało. Oderwałam go od siebie, kładąc palce na jego ustach.

Girls Love Bad BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz