Popatrzyła się ze zdziwieniem na Johna, ale on jedynie wzruszył ramionami, mówiąc, że tak studio wygląda na codzień.

- ,,Nie! Nie możecie odjąć mojego solo na perkusji!"- usłyszała wściekły głos Rogera dochodzący z drugiego pomieszczenia.

-,,Roger, twoje solo zajmuje pół piosenki"- wyjaśnił Brian, jak zwykle spokojnym głosem.

- ,, Moje solo jest n a j w a ż n i e j s z ą częścią tej piosenki."- wyakcentował Roger z frustracją.

-,,Spokojnie, skarbie. Oddychaj"- zaśmiał się Freddie, widząc czerwoną ze złości twarz przyjaciela.

Beth weszła za Johnem do pomieszczenia uśmiechając się pod nosem. Ten zespół zdecydowanie, był najbardziej osobliwym o jakim słyszała.

,,Cześć"-przywitała się.

,,Jesteście!"- krzyknął zadowolony Freddie, podchodząc do nich z Brianem, żeby się przywitać. Nadal urażony Roger pomachał im jedynie pałeczkami zza perkusji.

,, Chodź Beth, zagram ci moją część"- powiedział niecierpliwie blondyn- ,,Mam nadzieje, że  t y   ją docenisz- dodał rzucając Brianowi obrażone spojrzenie, co wywołało śmiech wśród reszty przyjaciół.

Mimo napięcia między Rogerem a Brianem, Beth spędziła cały wieczór w wspaniałej atmosferze. Zespół pokazał jej swoje piosenki, które zdążył nagrać i Beth była nimi zachwycona. Niektóre z nich były ich starszymi kompozycjami a inne dopiero powstały, jednak wszystkie były równie dobre. Przyjaciele siedzieli w studiu do dwudziestej świetnie się bawiąc. Podczas nagrywania jednej z piosenek pozwolili nawet dziewczynie zagrać  partię na trójkącie, przez co prawie się popłakała ze szczęścia.

,,Dobra, kończymy"- powiedział Roger wstając zza perkusji-,,Mam dzisiaj randkę"- pochwalił się, szczerząc zęby.

,,Ty codziennie masz randkę"- zauważył John

,, Zawsze z kimś innym"- dodał Brian śmiejąc się, a Roger popatrzył się na niego spod łba, nadal będąc obrażonym za skrócenie jego solo na perkusji.

,,Ta jest specjalna!"- powiedział bondyn, wychodząc ze studia z tajemniczym uśmiechem na twarzy.

Przyjaciele popatrzyli się po sobie zdziwieni, gdy Roger opuścił pomieszczenie. Chłopak nigdy nie brał takich rzeczy na poważnie i Beth ucieszyła się słysząc jego słowa. Miała głęboką nadzieje, że jego dzisiejsza dziewczyna nie skończy jak Sally.

-,,Brian, skarbie, na nas też pora"- westchnął Freddie przeciągając się teatralnie.

Beth popatrzyła się na nich zdezorientowana.-,,Wy też idziecie na randkę?"- zaśmiała się. Freddie i John jej zawtórowali, ale Brian wzdrygnął się na myśl o randce z przyjacielem.

,,Nie!"- krzyknął urażony-,,Jedziemy spotkać się z naszym potencjalnym managerem- wyjaśnił-‚,Mam nadzieje, że zgodzi się z nami współpracować"-dodał zmartwionym głosem.

Dziewczyna zapewniła go, że na pewno im się uda, a chłopcy wyszli ze studia. Beth i John postanowili jeszcze trochę posiedzieć i przy okazji ogarnąć bałagan, który panował w pomieszczeniu.

- ,,Naprawdę jesteście dobrzy"-odezwała się Beth do Johna pomagając mu pozbyć się sterty napojów z pianina Freddiego.-,,Wszystkie piosenki, których miałam okazje wysłuchać były piękne"- powiedziała szczerze. Była naprawdę z nich dumna, widząc jaki postęp zrobili. Zaledwie pare miesięcy temu grali w pubie ,,Jerry&Bob", który nie był zbyt wygórowanym lokalem, a teraz nagrywali własną płytę.

-,,Cieszę się, że ci się podoba"-odparł John rumieniąc się, jak zawsze gdy słyszał pochwałę.-,,Ale muszę przyznać, że ta płyta to głównie zasługa reszty. Brian i Freddie napisali na nią mnóstwo utworów, Roger też dorzucił pare dobrych kawałków, ale ja nic jeszcze nie napisałem na album"- przyznał z żalem.

,,Nie wszyscy muszą pisać. Twój bas był  genialny w każdym z tych utworów"-odparła Beth pocieszając chłopaka. Przypomniała sobie jednak, że John w ostatnim czasie chodził nieustannie z notatnikiem w ręce i coś pisał. Dziewczyna była pewna, że tworzył jakąś piosenkę.-,,Co w takim razie tak notowałeś od paru dni?"- zapytała z ciekawością patrząc się na chłopaka, który nagle pobladł spuszczając wzrok.

,,Coś dla ciebie"-odparł po chwili rumieniąc się.

,,Zaśpiewaj mi!"- ucieszyła się Beth, podając Johnowi jedną z gitar opartych o ścianę.

Chłopak chwycił ją, ale po chwili się zawahał i zawiesił rękę z instrumentem w powietrzu.-,,Nie mogę, nie potrafię śpiewać"- odparł z żalem.

-,,Uwierz mi, że słyszałam cię już wiele razy śpiewającego. Gdybyś źle śpiewał nie prosiłabym cię o to"- zaśmiała się i popatrzyła na niego zachęcająco.

John wahał się jeszcze przez chwilę, ale wiedział, że Beth mu nie odpuści. Upartość była jedną z jej cech, które mu najbardziej imponowały. Ustawił wygodnie gitarę na kolanie i zaczął śpiewać-
,,Ooh, you make me live
Whatever this world can give to me
It's you you're all I see
Ooh, you make me live now honey
Ooh, you make me live"

Z każdym kolejnym słowem Beth była coraz bardziej wzruszona. Gdy John zauważył, że dziewczyna płacze od razu przestał grać-,,Śpiewam aż tak źle?"- zapytał przerażony.

Beth nie odpowiedziała, tylko podbiegła do chłopaka, żeby go pocałować.
-,,Dziękuję. To było piękne."-powiedziała wycierając łzy. Nigdy wcześniej nie miała w swoim życiu kogoś, kto by tyle dla niej zrobił. John był osobą, na której najbardziej jej zależało.-,,Kocham cię"- powiedziała cicho przytulając się do chłopaka.

,,Ja ciebie też"-odparł, przyciągając do siebie dziewczynę mocniej.

                                    ***

Następnego dnia Beth zadzwoniła z samego rana do przyjaciółki poinformować ją, że spóźni się dzisiaj trochę do pracy.

,,Hej, Sally!"- przywitała się szybko, gdy tylko usłyszała dźwięk podnoszonej słuchawki-,,Mam dużo nauki i mogę się trochę spó.."- dziewczyna przerwała, gdy w telefonie zamiast głosu swojej przyjaciółki usłyszała jakiegoś chłopaka.

,,Już ją daje"- odparł zaspanym głosem, a Beth prawie się popłakała ze śmiechu, gdy zorientowała się  kto jest po drugiej stronie.

,,Roger!"- krzyknęła do słuchawki, próbując opanować śmiech.-,,Co ty robisz u Sally?"- zapytała. Wiedziała, że przyjaciele się pogodzili, ale nie zdawała sobie sprawy, że aż tak.

,,Oh, Beth to ty. Cześć!"- powiedział zmieszany . Chciał coś dodać, ale słuchawkę wyrwała mu Sally, która zaczęła rozpaczliwie tłumaczyć się przyjaciółce.

Beth uśmiechnęła się do siebie słysząc po drugiej stronie Sally przekomarzającą się z Rogerem, dla którego ta sytuacja wydawała się o wiele bardziej śmieszna, niż jego towarzyszce.

Gdy rozmowa zakończyła się, dziewczyna wyszła z domu z uśmiechem na twarzy. W jej życiu, oraz w życiu jej przyjaciół wszystko wydawało się być idealne. Beth nie zdawała sobie jednak sprawy, że idealne chwile nigdy nie trwają wiecznie.

                                 ****
W tym rozdziale za wiele się nie działo, ale zapewniam, że w następnym będzie drama 8)

A KIND OF MAGIC  [John Deacon Fanfiction]Where stories live. Discover now