Prolog

2 0 0
                                    

Nigdy nie pomyślałabym, że ten dzień zmieni we mnie wszystko to co było u mnie ułożone i poukładane , to co wewnętrznie dawało mi poczucie bezpieczeństwa i świadomość tego, że już nikt mnie nie zrani. A jednak.. To wszystko pękło, gdy poznałam wtedy Ciebie..
___
Kolejna sobota upływajaca z książką w rękach wydawała się być najlepszym pomysłem na ten wieczór. Telefon jak zawsze gdzieś leży pod łóżkiem, bo i tak wiem, że oprócz budzika i powiadomienia z gry nie mam na co liczyć innego… Ach no i tak i jest jeszcze snapchat, który niejednokrotnie sprawiał poczucie samotności i bezradności na otaczające mnie imprezowe szaleństwa wokół mnie.Sama zdecydowałam na taki los, więc nie powinnam teraz się tak czuć, jednak moja cząstka mnie nadal czuje tamta osobę, która pragnie być wokół ludzi…
Dobiega już trzecia nad ranem a ja uświadamiam sobie, że powinnam odłożyć już książkę i iść spać, lecz moja bezsenność nie daje za wygraną,juz od dobrych paru miesięcy. Dedycduję się zgasić światło i leżeć już tak do rana Układam się wygodnie w łóżku i spoglądam w dół swego łóżka widząc wibrujacy telefon. Spoglądam na wyświetlacz i widzę sygnał przychodzący od Adama… mojego brata.
-Co chcesz? Wiesz, która jest godzina? - syczę przez telefon.
-Taa.. Słuchaj nie mamy jak wrócić z klubu. Musisz po nas przyjechać. Przecież ty i tak siedzisz w domu i nic nie piłaś więc, zrób coś dla mnie… - pomimo huku od muzyki słyszę dokładnie jego lekko pijany głos i moje ukłocie serca na każde to zdanie.
-Jak już gdzieś się wybierasz to może wcześniej organziuj sobie transport w każdą stronę…-słyszę jego głośne poirytowanie-.. dobra ten ostatni raz coś dla ciebie zrobię… - rozłaczam się.Wkładam swoje ulubione czarne rurki na to czarny podkoszulek i swoją czerwona bomberke,nadal nie mogę uwierzyć, że dałam się namówić na ten kolor.. Na domiar złego pod ręką mam czerwona duża gumkę do włosów, więc nie mam zamiaru budzić już wszystkich w szukaniu czegoś mnie wrzucajacego się w oczy i wiąże włosy w kucyka unikając lustra biorę kluczyki i portfel i jak najciszej wychodzę z domu biorąc brata samochód jadę w stronę klubu.Parking jak zwykle cały obstawiony, dopiero po chwili widzę wolne miejsce i szybko wbijam się samochodem. Muzykę słyszę już przez szyby na samą myśl o tym, że mam iść w jej stronę mdli mnie. Wysiadam z auta i szybkim krokiem przemierzam parking nie spoglądając zbytnio na ludzi. Gdy jestem już pod klubem siadam na murku i wysyłam sms, że już jestem i czekam przed wejściem. Staram zbytnio nie panikować, że jestem sama i nie mam żadnego oparcia w żadnej osobie, gdyby nagle komuś zachciało się na jakieś głupie flirty albo co gorsza coś więcej..-Kapturku… Czerwony Kapturku…!Co tak siedzisz samotnie? Chodź do nas.. - ktoś krzyczy z śmiechem z drugiej strony wejścia do klubu. Mimowolnie podnosze wzrok i spoglądam w tamtą stronę. Widzę czterech chlopaków spogladajacych w moją stronę. Robię buraka na twarzy i spuszczam wzrok na moje czarne vansy przeklinajac w duchu moja kurtkę. Nagle czuje ciężka rękę na moim ramieniu zamieram i podnoszę wzrok widzę wysokiego mężczyznę, krótko ściętego wpatrzonego swymi wielkimi oczami na mnie. Pragnę żeby mnie puścił, sprawia mi ból trzymając mnie tak mocno. Wiem, że nie jest to żaden z tych, którzy  krzyczeli niedawno. Nie jest sam ma za sobą jeszcze jednego kolegę bardzo podobnego tylko, że ten wydaje się być szerszy..-Puść mnie… Nie dotykaj mnie. - staram się odepchnac jego rękę ale on przybliża się jeszcze bardziej i śmieje się spoglądając na kolegę.
-Oj.. Daj spokój, choć zabawimy się… Ja wiem jak kobietę dobrze traktować.. - siada blisko mnie i zaczyna się przytulać, wzdrygam się i gwałtownie wstaje popychajac go. Nienawidzę jak kto mnie dotyka a zwłaszcza, ktoś obcy.. Nadal z tym walczę, a gdy czuje obca dłoń na moim ciele wpadam w panikę.
-Ta pani powiedziała, żebyś jej nie dotykał.. Więc, myślę, że powinieneś już iść sobie. - nagle słyszę najbardziej spokojny i opanowany głos, który jest jak miód na mojej spanikowaje ciało. Spoglądam w stronę dochodzącego głosu i widzę postać dobrze zbudowana o pięknych dużych zielonych oczach mężczyznę . Wiem, że jest to jeden z chłopaków, którzy krzyczeli o czerwonym kapturku…lecz  na pewno nie jest to on ten głos, jest inny od tego co był przedtem ale zbytnio nie zawracam sobie teraz tym głowy, gdyż obok mnie zrobiła się napięta sutacja.
-Ty.. Romeo, my sobie tu grzecznie rozmawiamy, więc spadaj tam gdzie byłeś albo inaczej sobie pogadamy…. - mój oprawca rzuca wrogie spojrzenie na chłopaka który, stoi teraz blisko mnie jednak utrzymując dystans między naszymi ciałami.Chłopak zaczyna lekko się śmiać i z irutacja w głowie mówi i podchodzi do oprawcy, jest od niego wyższy a jego muskuł napinaja podkoszulek tak jakby zaraz miał się rozpruć pod naporam jego mięśni. Po chwili zauważam cała resztę chłopaków i słyszę w końcu głos od kaptura, który ochryple woła.
-Co tu się dzieje? Niby taka odmieniona Wika a nadal pełno facetów obok niej. - prycha jeden z bliskich kolegów Adama. -
-Niko.. Proszę nie teraz… Jedzmy już.. - wyduszam z siebie tylko tyle i patrzę blagalnie na nich. Widząc moja czerwona twarz skinieniem głowy ruszają w moja stronę i przy tym samym taranuja mojego wybawce jak i oprawce. Ja choć nie chce już spoglądać na chłopaka, który mnie uratował podnosze wzrok na niego i przez kilkanaście sekund wpatrujemy się w siebie. Czuję na sobie jego wzrok tak przyjemny i kojący, że pragnę aby ta chwila trwała wiecznie. Dopiero krzyki mojego brata wybudzają mnie i znów robię się czerwona.
-Dziękuję… - szepczę już cicho w jego stronę i odbiegam od całej tej dziwnej a zarazem cudownej atmosfery. -
Cała drogę powrotną myślę już o tej sytuacji jako czymś jednorazowym a jednocześnie najwspanialszym od x czasów. Potem uświadamiam sobie, że to był tylko dobry gest w moją stronę a jednak jeszcze nie wiem, że to dopiero początek…

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 30, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

"To co jest nam pisane"Where stories live. Discover now