So Solemn An Oath

136 12 6
                                    

— Lee Juyeon, czy ty masz zamiar się kiedykolwiek ustosunkować do naszej prośby?! Tak, nie. To naprawdę nie jest trudne!

Siedzieli w dużym, jasnym salonie państwa Kim już od ponad godziny i planowali w nim spedzić jeszcze co najmniej trzy, z czego gospodyni była niezwykle rada, co i rusz donosząc własnej roboty ciasteczek.

Hę?

Sunwoo przejechał sobie dłonią po twarzy i zerknął ze zbolałą miną na starszych kolegów.

Wy z nim gadajcie, ja odpadam.

Sprawa była wręcz fundamentalnie prosta. Chodziło bowie o to, że zbliżał się coroczny turniej koszykówki i wszystkie szkoły w okolicy już zgłosiły swoją kandydaturę. Wszystkie, poza jedną jedyną placówką - tą, w której kształcili się między innymi Sunwoo i Juyeon. Zeszłoroczna porażka tak mocno podkopała morale, że dyrekcja zgodnie orzekła o wycofaniu się z następnych zawodów, co spotkało się jednak z dosyć dużym sprzeciwem uczniów. Kim Sunwoo, rocznik pierwszy i ten bardziej ogarnięty w sprawach szkoły (czasem nawet bardziej niż niejeden kończący w tym roku edukację) postanowił, że sami skompletują drużynę, wygrają i przywrócą chwałę.
Wszystko pięknie... Tyle że drużyna bez lidera nie miała racji zaistnieć. I właśnie dlatego od ponad tygodnia nie odstępował Juyeona, niekwestionowanego mistrza koszykówki na krok, męcząc go na wszelkie możliwe sposoby (Odrobię za ciebie matmę! Przez... Przez miesiąc ją będę robił! Chemię, fizykę i em... Wszystkie przedmioty ścisłe!) aby ten zgodził sie "poprowadzić 23. Liceum do zwycięstwa w glorii i chwale! ". Juyeon zbywał go półsłówkami - zazwyczaj w formie jakiś niezrozumiałych przez nikogo cytatów- przewracał oczami, mruczał coś pod nosem i jednym słowem doprowadzał wszystkich do szewskiej pasji nie umiejąc z siebie wydusić prostego "tak" lub "nie" .
Uczeń drugiego rocznika klasy humanistyczno-sportowej Lee Juyeon był postacią specyficzną w pełnym tego słowa znaczeniu. Dało sie to stwierdzić już po samym profilu, gdzie lekcje literatury pięknej przeplatały mu treningi tańca, pływania oraz wszelkiego rodzaju gier zespołowych. Starał sie raczej nie wyróżniać - skutkowało to jedynie tym, że wyróżniał się bardziej. Dosyć wysoki brunet, chyba jedyny w całej szkole, który nigdy jeszcze nie miał na głowie innego koloru niż brązowy i jego odcienie, ubrany zawsze stylowo, ale bez przesady. W porównaniu z Younghoonem, największym modnisiem drugiego rocznika i Hwallem ( po ksywce zwracali się do niego nawet nauczyciele) - ikoną mody całej szkoły bez wyjątku - wyglądał zwyczajnie. Tym, co można było poczytać za jego cechę charakterystyczną był uśmiech. I to nie oznacza, że Juyeon szczerzył się w jakiś konkretny, juyeonowaty sposób zarezerwowany jedynie dla niego ale... Że robił to praktycznie bez przerwy. Jego przyjaciele wielokrotnie dziwili się, że mimo licznych porażek czy to na tle sportowym, naukowym czy prywatnym - jak na przykład dosyć brutalny kosz, którego dostał od Miyu w pierwszej klasie, gdy próbował sie z nią umówić. W ani jednej sytuacji młody Lee nie wyglądał na smutnego dłużej niż kilka minut, prawie natychmiast zajmując sie czymś innym i wynajdując nowy powód do radości. Jedni mu zazdrościli, inni śmiali sie po kątach, ale mimo wszystko, gdy w szkole działo się zle, prawie zawsze owe problemy kierowano do niego. Jak nikt umiał sobie z nimi poradzić i praktycznie zawsze znajdował wyjście z teoretycznie nierozwiązywalnej sytuacji.
Ach, no i trzeba przyznać, że jeżeli chodzi o koszykówkę... To nie miał sobie równych i każdy przyznawał to z marszu.

Juyeon-ah, trzeba napraw-

Kiedy jest ten mecz?  chłopak przeciągnął się i ziewnął, zasłaniając usta wyjątkowo dużą dłonią po czym, jakby wybudził się ze snu, zamrugał gwałtownie i jak gdyby nigdy nic wziął sobie ciasteczko. Gdy poczuł na sobie spojrzenia trójki przyjaciół zaśmiał sie cicho kręcąc głową.

Basketball player 【junyu】 Where stories live. Discover now