PIERWSZE WSPOMNIENIE

5 0 0
                                    


-FRED, BARANIE ODDAJ MI MÓJ BUT!-Biegłam szybko chodź było to ciężko zważając na to ze mam na sobie tylko jedną szpilkę.

-Poproś ładnie to ci go oddam.-Fred staną w miejscu z szatańskim uśmiechem mierząc moje ciało wzrokiem.

-Proszę.-Zrobiłam słodkie oczka. To zawsze działa.

-Jak słodko.-Zrobił minę jakby zobaczył słodkiego białego kotka który pływa z misce z cukrem po czym oddał moją własność.-Nie rozumiem jak to możesz w tym chodzić.-Westchnął przyglądając się wysokiej szpilce.

-Oj Frediii gdybyś miał metr i pięćdziesiąt osiem centymetrów- tak samo jak ja to byś wiedział dlaczego.-Powiedziałam ubierając buta.  

-Dzieci chodźcie idziemy bo się zaraz spóźnicie na pociąg.-Zawołała pani Weasley, która od przysłowiowych początków zastępowała mi matkę.

-Już idziemy?-Odpowiedział George głośno ziewając i patrząc tępo w drzwi, jakby nie kontaktował ze światem.-Spać mi się chce.-Jęknął rozpaczliwie.  

-To co ty robiłeś w nocy zamiast spać?-Spytałam podejrzliwie.

-Lepiej nie pytaj.

Otworzyłam szeroko oczy łapiąc się za czoło. Już myślałam, że oduczyłam go jego "spędzania czasu wolnego".

-Ty chyba nie.-Zatrzymałam się w połowie zdania mając cichą nadzieje, że jednak się mylę.

On lekko pokiwał głową na boki z malutkim uśmiechem.

-Mówiłeś że już nie będziesz. Nie uważasz że jesteś na to za młody? 

-Ale ja to uwielbiam robić. To jest już moje hobby.-Rozmarzył się

-George tańczenie na balkonie w smokingu Perciego nie jest dla ciebie, zrozum.-Zachichotałam delikatnie.

-Niszczysz marzenia!-Fuknął jak małe dziecko i ruszył w stronę wyjścia z domu.

-Chwila w czyim smokingu? -Do salonu wszedł Perci poprawiając swoją i tak idealnie dopasowaną marynarkę.

-Ja już muszę lecieć.-Złapałam Freda za koszulkę i wyciągnęłam go z domu.

Ten jedynie uśmiechał się próbując złapać moją dłoń. Była tak mała w porównaniu do jego.

-Chodź, bo znowu się spóźnimy a to już będzie... Czekaj, na który rok my idziemy?-Zdziwiłam się na swój brak jakiejkolwiek inteligencji.

Zbyt dużo czasu spędzam z bliźniakami, to idealne wytłumaczenie.

-Chyba na trzeci-odpowiedział uważnie rozmyślając i patrząc na swoje buty.

-No właśnie, więc jak się spóźnimy to będzie nasz trzeci raz.


W ciszy podążaliśmy w kierunku wielkiej sali. Wszędzie było cicho, więc wszyscy powinni być już w środku, jednak my jak zwykle nie zdążyliśmy na rozpoczęcie. McGonagall będzie wściekła - już mamy załatwiony szlaban. Jakby na to nie patrzeć to pobiliśmy rekord szkoły, chyba nikt nie dostał szlabanu przed rozpoczęciem roku. Co nie zmienia faktu, że to wszystko przez bliźniaków. To oni zatrzymują się w najmniej odpowiednim momencie, bo do głowy przyjdzie im niezapomniany kawał. Jestem zła, ale nie wyobrażam sobie bez nich życia, musi być takie nudne.

-Przez was znowu się spóźnimy.- Wypuściłam emocje.

-Nie marudź, słonko.-Powiedział szczęśliwy Fred.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 26, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Bree Potter, czyli historia pisana we wspomnieniachWhere stories live. Discover now