15. 'Co cię tutaj sprowadza?'

29 0 3
                                    

Niall

- Cudowne przyjęcie - zachwycała się Rose, kiedy kierowaliśmy się w stronę białej limuzyny. - Ogromnie się cieszę, że poszedłeś tam ze mną - szczebiotała.

- Nie ma za co - odparłem. - Muszę przecież dbać o swoich poddanych.

A tak nawiasem mówiąc, na bankiecie było strasznie nudno. Ludzie coś do mnie mówili, a ja starałem się ich zrozumieć, ale nie szło mi zbyt dobrze. Gdyby nie Rose pewnie stałbym tam jak słup soli i w ogóle bym się nie odezwał. W sumie nigdy nie byłem sam na tego typu przyjęciach, zawsze towarzyszył mi ojciec i to właśnie on ze wszystkimi rozmawiał. Zaskakiwało mnieto, że zapamiętywał tyle szczegółów na temat każdej osoby i w ogóle w tych kwestiach się nie mylił. Zawsze wiedział, co powiedzieć i jak się zachować. Naprawdę podziwiam go za to, mimo że czasami mnie denerwuje i próbuje wpoić te wszystkie zasady, bardzo go cenię jako króla. Tak w sumie nie jest tylko królem - dla poddanych jest ojcem, bratem, przyjacielem, zwłaszcza przyjacielem i ja też chciałbym takim być, kiedy obejme tron, a stanie sie to za niedługi okres czasu, a mianowicie za niecałe 6 miesięcy. Właśnie wtedy skończę 21 lat, co kwalifikuje mnie jako nastęcę głowy państwa. Wiele razy to sobie wyobrażałem, ale wiem, że rzeczywistość będzie zdecydowanie inna. Tak na prawdę nie wiem, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem, czy do tego czasu zdążę się przygotować i czy w ogóle da,m sobie z tym wszystkim radę, bo nie oszukujmy się - bycie królem to ogromna odpowiedzialność. Muszę byc zawsze opanowany, sprawiedliwy, mężny, odważny, ale także troskliwy, odpowiedzialny i zdyscyplinowany. Nie moge popełniac żadnych błędów, bo może tpo moją rodzinę wiele kosztować. Nie mogę przynieść im wstudu. Muszę wypełniac swoje obowiązki sumiennie i rzetelnie. Jestem bardzo ciekaw, jak to będzie.

- Niall - księżniczka lekko szturchnęła moje prawe ramię. - Słuchasz mnie?

- Oczywiście - że nie. - Możesz powtórzyć?

- Nie słuchałeś mnie - stwierdziła. - Ja tu się produkuję, a ty bujasz w obłokach - uniosła ręce ku górze. - Boże! Widzisz i nie grzmisz..

- Nie wymawiaj imienia Pana Boga nadaremnie.

- Nie udawaj takiego świętoszka, Niall - skarciła mnie.

- Nikogo nie udaję - spojrzałem na nią. - Powtórzysz, to co mówiłaś? - zapytałem z nadzieją, chyba.

- Nie - zaprzeczyła i podeszła do samochodu. Musiała chwilę poczekać, aż służący otworzy jej drzwi. - Dziękuję - uśmiechnęła się, tak jak zawsze się uśmiecha do służby, i wślizgnęła się do środka. Westchnąłem i wsiadłem tuż za nią.

- No proszę - wziąłem ją za ręke i popatrzyłem w oczy. - Przepraszam, że cię nie słuchałem - powiedziałem, gdy drzwi za mną się zatrzasnęły. - Wybaczysz mi?

- Zawsze ci wybaczę - po tych słowach mnie pocałowała. Odwzajemniłem pocałunek niemal natychmiast, ale tak jak za pierwszym razem, nic nie poczułem. Z mojej strony wyglądało to jak przyjacielski buziak i nic więcej. Niestety coś mi mówiło, że Rose postrzegała to nieco inaczej, a ja nie chciałem jej ranić, więc na razie postanowiłem o niczym nie wspominać. Jeszcze troche poczekam. - Tylko zacznij mnie w końcu słuchać, dobrze?

- Niech będzie.

- Niall? - spojrzała na mnie tym swoim przeraźliwym spojrzeniem.

- Dobrze już dobrze - dałem za wygraną. - Obiecuję, że zawsze będę cię słuchał - zasalutowałem.

Chyba że będziesz gadać o ciuchach i babskich sprawach, to na mnie nie licz.

- Kochany jesteś - tym razem jej usta dotknęły mojego lewego policzka.

Never look back | Niall HoranWhere stories live. Discover now