i

80 13 2
                                    

Noc ciągnęła się w nieskończoność, aż w końcu drzwi wejściowe trzasnęły z hukiem, wybudzając mnie tym samym z czujnego snu. Otworzyłam szeroko oczy, rozglądając się za Helen. Jak się okazało nie musiałam jej długo szukać. Siedziała przy biurku, sama ze sobą walcząc, aby utrzymać w pionie swoją kiwającą się na wszystkie strony głowę.
Natychmiast wstałam z łóżka, zrzucając z siebie pościel i podbiegając do siostry.
–Helen, co jest?
Spojrzała na mnie zamglonymi oczami, a zaraz później na jej twarzy rozciągnął się leniwy, szeroki uśmiech. Uniosłam brwi w zdziwieniu.
–Jesteś pijana!– krzyknęłam zupełnie zapominając o tym, że jest środek nocy i mogę obudzić tym rodziców. Helen czknęła, podskakując w miejscu.
–Oh, daj spokój Carmen.–wybełkotała, próbując wstać. Natychmiast sprowadziłam ją z powrotem na krzesło, mierząc ją nieprzychylnym spojrzeniem.
–Kto cię tak upił? To ten chłopak, z którym się spotkałaś?–zapytałam, choć jej rozmarzony uśmiech kiedy tylko o nim wspomniałam utwierdził mnie w przekonaniu, że to on. –Przerażasz mnie. Nigdy taka nie byłaś, a teraz pod wpływem chłopaka zamieniasz się w...
Helen uniosła na mnie wzrok, wyczekując, aż dokończę zdanie.
Westchnęłam głośno, kiedy zrozumiałam, że nie potrafię powiedzieć o niej złego słowa. Nie teraz i nie w stanie w jakim się znajdowała.
–W nie ciebie.
–Mogę iść? Zaraz się...–mruknęła Helen cicho, zginając się wpół i kaszląc. Nie wiedząc co powinnam zrobić w takiej sytuacji, stałam tam przerażona i obserwowałam dalszy przebieg wydarzeń. Poklepałam ją po plecach w nadziei, że choć troche pomoże to mojej siostrze. Nagle w pokoju zapadła cisza, Helen nie kaszlała już, choć nadal działo się z nią coś dziwnego. Nim się obejrzałam zwymiotowała na moje spodnie od piżamy. Zmarszczyłam brwi, nie czując nic oprócz ogromnego obrzydzenia. Uznałam jednak, że moja siostra była w tamtej chwili ważniejsza niż piżama. Pomogłam jej wstać i zaprowadziłam ją do łazienki, gdzie kazałam rozebrać się do naga. Zrobiła tak jak prosiłam, nie czując wstydu pewnie dzięki promilom, które wcześniej wypiła. Napełniłam wannę ciepłą wodą, pomagając Helen do niej wejść. Podczas kiedy dokładnie myłam jej włosy, postanowiłam nawiązać między nami krótką rozmowę, dzięki której może dowiedziałabym się czegoś przydatnego.
–Słuchaj, mimo wszystko nie jestem zła.
–Serio?–mruknęła, spoglądając na mnie kątem oka. Po chwili jednak zamknęła je, a na jej twarzy pojawił się lekki grymas. –Szmapon dostał mi się do oczu.
Zaniepokojona szybko wstałam, łapiąc za ręcznik, który wisiał najbliżej nas. Delikatnie zaczęłam przykładać go w okolice oczu Helen, a ta odetchnęła z ulgą.
–Już dobrze?
–Tak.
–Powiedz mi jak się bawiłaś.
Siostra spojrzała w moim kierunku, nabierając rumieńców. Wiedziałam, że coś było na rzeczy, ale nie wypytywałam. Pozwoliłam jej mówić.
–Było wspaniale, matko Carmen!– krzyknęła podekscytowana, uderzając rękoma w wodę. Posłałam jej zirytowane spojrzenie, świadczące o tym, że nie powinna była tego robić.
–Możesz podejść do tego trochę mniej emocjonalnie?–prychnęłam, czując jak mokry materiał piżamy przylega do mojego ciała.
–Jasne, sorki.–speszyła się. –Gus jest ekstra, zabrał mnie na przejażdżkę motocyklem i załatwił alkohol. Nie mówię, że nie było też czegoś mocniejszego, ale...
–Gus?–uniosłam brwi w zdziwieniu. To musiał być ten lowelas, który zrobił z mojej siostry to... coś. Swoją drogą, kto nazwałby tak swoje dziecko?
–Tak, Gus.–rozpromieniła się Helen, słysząc imię tego podejrzanego typa. –To mój chłopak.
–To twój co?–zamarłam na krótką chwilę. –I twój chłopak upija cię prawie do nieprzytomności? A może nawet faszeruje jakimś gównem?
Moja siostra usiadła nagle prosto, patrząc na mnie z bliżej nieznanym mi błyskiem w swoich oczach. Po chwili bez słowa wstała i lekko się chwiejąc wyszła z wanny, podtrzymując się umywalki.
–Nie skończyłam!–krzyknęłam za nią, lecz nie doczekałam się żadnej reakcji. –Świetnie, wczoraj myłam tę podłogę!
Helen jednak wydawała się tego nie słyszeć, kiedy weszła do naszego pokoju, a woda z jej włosów zaczęła kapać na deski podłogowe.
–Zajebiście.–mruknęłam do siebie, wywracając oczami. Zanim położyłam się spać powycierałam mokre plamy, zalegające na podłodze i wyjęłam korek z wanny, aby woda mogła swobodnie odpłynąć.

Który z nich mógł być Gusem? Zastanawiałam się nad tym już od dłuższego czasu, siedząc na murku przed szkołą i zajadając się kawałkami marchewki z mojej śniadaniówki. Paręnaście metrów przede mną siedziało trzech chłopaków z ostatniej klasy maturalnej, rozmawiając i śmiejąc się co chwilę. Może to i chore, że obserwowałam ich z tak małej odległości, w dodatku z taką zaciętością, lecz musiałam dowiedzieć się który z nich jest tym szemranym typem od Helen. Skąd miałam pewność, że to któryś z nich? Nie miałam jej, ale wyglądali na najbardziej mrocznych ludzi z mojej szkoły.
–Carmeeen!–usłyszałam głos mojego przyjaciela zaraz przy uchu, przez co prawie wypuściłam z rąk moje pudełko śniadaniowe. Zmierzyłam go wściekłym spojrzeniem, lecz już po chwili uśmiechnąłam się mimowlnie na widok jego twarzy. Była głupia. Obiekty mojego małego śledza zwróciły swoje zdziwione spojrzenia ku nam, zapewne zwabione krzykiem Johna. Zawstydzona oderwałam od nich wzrok, patrząc na swoje buty.
–Dzięki, idioto.–mruknęłam cicho, czując jak na moich policzkach wykwita rumieniec. Cieszyłam się, że zasłaniają go moje włosy, które akurat opadły mi na twarz. Lecz nie na długo.
–Co jest, nie mów że się w którymś zakochałaś!–zaśmiał się, zakładając pasmo moich włosów za ucho. Wywróciłam oczami i ze stresu mimowolnie zaczęłam machać nogami.
–Uważaj, bo odlecisz.–prychnął. –Dobra, nieważne. Mów co cię gryzie, mała.
Słysząc określenie "mała" miałam ochotę ponownie wywrócić oczami, ale ostatkami sił powstrzymałam się, zawieszając oko na kolejnym kolesiu, który dołączył się do pozostałej trójki.
–A więc to ten.–uśmiechnął się Josh.
–Nie.–zaprzeczyłam od razu, przenosząc wzrok na swojego przyjaciela. –Muszę dowiedzieć się czy któryś z nich przypadkiem nie nazywa się Gus.
–Nie obraź się, ale po co ci ta wiedza?– prychnął rozbawiony.
Wiedziałam, że nie będzie łatwo, w końcu to Josh. Ten człowiek ewidentnie do niczego mi się tego dnia nie przyda, dlatego jedynie wzruszyłam ramionami, pozostawiając jego pytanie bez odpowiedzi.
–No mów.– ponaglił mnie. –Skoro już rozpoczęłaś warto byłoby to zakończyć.
Czasami naprawdę nienawidziłam tego, że Josh prawie zawsze miał rację. Tym razem też tak było. Musiałam się komuś o tym wygadać, a on był do tego najodpowiedniejszą osobą. W końcu byliśmy przyjaciółmi.
–Pamiętasz Helen?–rozpoczęłam.
–Dziwne, żebym nie pamiętał. To twoja siostra, Carmen.–skrzywił się, po chwili śmiejąc się głośno. To znów zwróciło uwagę tych czterech typów.
–Trudno ją pamiętać, przyznaj że do tej pory była sztywna i zamknięta w sobie.–powiedziałam, próbując za wszelką cenę udawać, że wcale nie widzę ich spojrzeń rzucanych w naszą stronę.
–Możliwe, nie wiem bo nigdy się nawet do mnie nie odezwała.–wzruszył ramionami.
–To chyba o czymś świadczy, prawda?– ponownie tego dnia byłam zmuszona wywrócić oczami. Josh przytaknął, próbując uniknąć niepotrzebnej dyskusji.
–Zaraz...–mruknął po chwili. –Powiedziała do mnie cześć. Raz.
–Skup się!–warknęłam, naprawdę wyprowadzona z równowagi. –To poważny temat.
–Domyśliłem się. Gdyby nie był poważny nie siedziałabyś tutaj i nie podglądała ludzi, wpieprzając marchwekę.–parsknął, podbierając mi ją z pudełka śniadaniowego. –A teraz całkiem poważnie. Co masz na myśli mówiąc "do tej pory była"?
Uśmiechnęłam się lekko, klepiąc go po ramieniu.
–Widzę, że rozum ci wrócił!
–Nie wymądrzaj się, tylko mów o co chodzi. Zaciekawiłaś mnie.
Usiadłam wygodniej na murku i odchrząknęłam, zastanawiając się od czego mam zacząć.
–Wczoraj upił ją, rzekomo jej chłopak, do którego wymknęła się z domu. W nocy!–krzyknęłam rozemocjonowana, nie mogąc wytrzymać presji jaką wywoływało na mnie poganiające spojrzenie Josha.
–Nie!–powiedział w niezłym szoku. Przytaknęłam głową.
–Chciałabym, żeby to była nieprawda. Ale no cóż, Helen się zakochała i stała się...
–Małą zdzirą!–wypalił mój przyjaciel.
–Można tak powiedzieć.–westchnęłam. –Wspominała, że nazywa się Gus. Nie mam pewności czy chodzi do naszej szkoły, ale od czegoś trzeba zacząć.

make me wanna die × lil peepWhere stories live. Discover now