Trochę dziwny jesteś, ale słodki

102 11 2
                                    

Noc minęła nam bardzo dobrze. Spaliśmy do godziny 10:00. Obudził mnie Mark, który przeczesywał moje włosy ręką, a po tem głaskał mnie po głowie. Po chwili otworzyłam oczy i lekko się do niego uśmiechnęłam. On również się uśmiechnął i powiedział:
-Tak bardzo bym chciał zawsze widzieć twoją twarz z rana i muc cię przytulić w każdej chwili.
-Haha ja zawsze będę przy tobie. Nigdzie się nie wybieram hihi.
Nagle Mark przytulił mnie mocno. Po 5 minutach tulenia poszedł do kuchni a ja postanowiłam trochę jeszcze poleżeć. Ale cóż wstałam w końcu i poszłam na dół.
Kiedy zeszłam na dół to zobaczyłam tam gotowe śniadanie i Marka stojącego przy kuchence. Zdziwiło mnie to bo myślałam, że Mark nie umie gotować. 
-Łał nie sądziłam, że kiedy kolwiek zrobisz mi śniadanie.
-Dla ciebie wszys..... - kiedy nagle się odwrócił w moją stronę to upuścił talerz. Na szczęście nie potłókł się, ale zdziwiła mnie reakcja Marka na mój wygląda. Stał jak osłupiały i patrzył się na mnie jakby ducha zobaczył
-Mark wszystko w porządku?
-T-Takkk
-Na pewno? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
-Chodzi o to że tak uroczo wyglądasz w mojej bluzie. Jest na ciebie za duża i wyglądasz uroczo~
Zarumieniona powiedziałam
-Przepraszam po prostu nie miałam co założyć i wzięłam pierwszą lepszą rzecz z twojej szafy. Mam ci ją oddać?
-Nie nie możesz ją zatrzymać. Tak słodko w niej wyglądasz. Mogę zrobić ci zdjęcie? - bardzo mnie to zdziwiło. Mark jakoś dziwnie się zachowywał, ale nie przeszkadzało mi to był... słodki
-Tak możesz i w sumie bardzo chętnie ją zatrzymam. Pachnie tobą~
-Dobrze, a teraz uśmiechnij się.
I zrobił zdjęcie i od razu ustawił sobie na tapetę. Zarumieniłam się mocno siadając do stołu i zacząłem jeść z zachwytem. Ja nadal byłam lekko zdziwiona zachowaniem Marka. Chyba nigdy nie był, aż tak bardzo podekscytowany tym, że założyłam jego bluzę, ale to było urocze więc mógł tak się dalej zachowywać.

Po zjedzeniu śniadania i chwili leżakowania ubraliśmy się. Była piękna pogoda, więc poszliśmy na lody a Mark nadal jakoś dziwnie się zachowywał. Cały czas powtarzał że mnie kocha i chce być ze mną zawsze. Było to miłe i słodkie ale trochę przesadzał. Po lodach zabrał mnie do wesołego miasteczka. Było na prawdę fajnie, byliśmy chyba na wszystkich atrakcjach.

Kiedy nastał wieczorem Mark chciał jeszcze zabrać mnie na diabelski młyn, ale uznałam, że teraz ja zabiorę go w miejsce wybrane prze ze mnie. Wzięłam go za rękę i zaczęłam ciągnąć w to miejsce.

Po drodze zadawał milion pytań. Oczywiście nie odpowiedziałan mu, tylko szłam dalej. Kiedy byliśmy prawie na miejscu to stanęłam, aby odsunąć mu opaskę którą zaciągnęłam mu na oczy.   I ujrzał to piękne miejsce...byliśmy na wzgórzu tam gdzie jest wieża Inazumy i gdzie Mark trenował całe życie. Uznałam, że to miejsce jest bardzo związane z nami i naszą miłością, ale Mark stał i wypowiadał, ani jednego słowa. Nie takiej reakcji oczekiwałam. Jednak po chwili podszedł do barierki i oparł się o nią patrząc w dal. Podeszłam do niego i zobaczyłam jak po jego pięknej twarzy spływają łzy.
-Mark wszystko dobrze!? Dlaczego płaczesz?!
-Haha bo to miłe, że pamiętasz to miejsce.
-Zawszę będę o nim pamiętać. Przecież to nasze ulubione miejsce z czasów podstawówki. Mamy tyle wspomnień z tego miejsca.
-Pamiętaj jedną rzecz... najważniejszą
-Jaką?
-Bez względu na to co się stanie ją zawszę będę przy tobie.
Zaczął jeszcze bardziej płakać. Nie wiedziałam co to wszystko ma znaczyć, ale mocno go pyrzytuliłam. Chciałam w ten sposób sprawić, żeby nie płakał,ale nic nie pomogło. Mark wtulił się w mnie i płakał w moją koszulkę. Nie mogłam zrozumieć dlaczego tak płacze. Czyżby ze wzruszenia? Nie Mark nie płacze z byle powodu. Na razie nie chciałam go dopytać co się stało bo mogłam pogorszyć sytuację, więc byłam cicho i głaskałam Marka po głowie powtarzając:"Ja też będę przy tobie".

Miłość nie umarła~Przygoda życia z Inazuma eleven 2Où les histoires vivent. Découvrez maintenant