Wybaczam, ci tatusiu

161 11 23
                                    

Hej, jestem Elizabeth Myrras ale moi przyjaciele mówią na mnie Bethy, mieszkam w malutkim mieście o nazwie Clarenville w Kanadzie. To urocze miasteczko jest przepiękne. Gdzie nie spojrzeć tam las. Nie mieszka w nim nie wiadomo jak dużo osób. Każdy zna każdego. Plotki tu roznoszą się z prędkością światła. Ale właśnie ten urok jest cudowny. Ja mieszkam kilka metrów od lasu, a jeżeli pójdę kawałek dalej to znajdę malutkie, ale urokliwe jeziorko, otoczone piękną polaną, usianą kwiatami.
A oto ja. Mam 18 lat. Jestem, dosyć ładną dziewczyną. Mam długie, rude włosy, które wręcz uwielbiam, zielone, wielkie oczy i twarz pełną piegów, których nie widać, bo zakrywam je makijażem. Moja figura też nie jest najgorsza, mam krągłości tam gdzie trzeba, ale jakiegoś wielkiego szału nie ma. W moim liceum uchodzę za gwiazdę i łatwą ale nie przejmuje się tym. Lepiej, żeby uważali mnie za taką osobę, a nie dziwaczkę bitą przez ojca alkoholika.
Niestety to jest prawda. Jestem bita przez własnego ojca. Po ucieczce matki do swojego nowego fagasa, który swoją drogą jest totalnym idiotą i lalusiem, załamał się i zaczął pić. Niestety to mu nie wystarczało, dlatego zaczął mnie bić. Jakoś muszę sobie z tym radzić. To właśnie dlatego się maluję tak mocno. Gdyby nie makijaż, byłoby widać wszystkie moje siniaki.
Kiedyś tak nie było. Jak byłam mała, uważałam tatę za mojego superbohatera. Zawsze odganiał ode mnie potwory z pod łóżka i szafy. Mama była dla mnie taką królową. Każdego wieczoru czytała mi bajki na dobranoc lub śpiewała kołysanki. O tak, ona miała piękny głos. Byliśmy idealną kochającą się rodziną. Spieprzyło się to wszystko dopiero, kiedy mama znalazła sobie nowego faceta. Nazywa się Lewis. Pracował razem z mamą w dużej firmie deweloperskiej. Zakochali się w sobie, dlatego mama postanowiła odejść od taty. A on tak ją kochał. Złamała mu serce. Nienawidzę jej teraz. Taty nie mogłabym nienawidzić. To nie jego wina, że matka odeszła. On po prostu za bardzo ją kocha, aby się z tym pogodzić. Dodatkowo jestem strasznie podobna do mamy. Mam po niej kolor włosów, figurę i piegi koło nosa. Po tacie mam tylko kolor oczu. Na pewno sprawia mu ból moja podobizna do matki. Wracając do teraźniejszości. Na szczęście nie muszę ukrywać się pod za dużymi rzeczami, ponieważ tata jest na tyle "łaskawy", że bije mnie tylko tam gdzie nie będzie widać, czyli na twarzy, którą można łatwo zakryć makijażem i po plecach.
~*~
Kolejny, nudny dzień szkoły. Nienawidzę tam chodzić, ale niestey muszę. W sumie lepsze to niż siedzieć w tej melinie. Wstaję z niechęcią z mojego wygodnego łóżka aby wykonać poranną toaletę, czyli makijaż, składający się z podkładu, dużej ilości pudru, aby zakryć siniaki, i tuszu do rzęs. Tata wczoraj znowu mnie pobił, ale na szczęście tylko na plecach, niestey stare siniaki na twarzy nadal mi nie zeszły. Spoglądam na zegarek i okazuje się, że mam tylko 10 minut do wyjścia. Schodzę najciszej jak mogę, trzymając w ręku szpilki, aby nie obudzić taty, który zapewne śpi gdzieś na podłodze. Wychodząc z pokoju nie spodziewałam się jaki zastanę syf w salonie.
- O fuj, jaki tu syf, widać że tata nieźle zabalował - mamroczę do siebie, zaczynając zbierać butelki. Kiedy w salonie jest względnie czysto, wychodzę do szkoły, zakładając w między czasie moje ukochane szpilki.
Kiedy już dotarłam na miejsce było pełno osób w tym moja ekipa, czyli Jessica, Chloe i Angelika. Nie przepadam za nimi ale trzeba stwarzać jakieś pozory.
-Cześć kochane! - krzyczę z fałszywym uśmiechem do dziewczyn.
-Hej piękna! - przywitałyśmy się buziakiem w policzek i podeszłyśmy do chłopaków z drużyny footbolowej.
-Cześć przystojniaku - mruczę kokieteryjnie do Arona, kapitana drużyny i przytulam się do niego.
-Witaj piękna - pocałował mnie namiętnie w usta na co z niechęcią odpowiedziałam, kątem oka widząc jak Chloe też całuje się, tylko z Michaelem, kumplem Arona. Na szczęście pocałunek przerwał dzwonek, dlatego z jękiem protestu ruszyliśmy do swoich klas.
~*~
Reszta dnia minęła bez zbędnych rewelacji. Teraz wracam sama do domu.
Kiedy już tam dotarłam od razu zdjęłam buty, chcąc jak najciszej dojść do pokoju. Niestety na chęciach się zakończyło.
-Gdzie idziesz suko! - drze się od progu ojciec.
- Chciałam iść do pokoju - mówię cicho starając się nie zdenerwować jeszcze bardziej taty.
- Pójdziesz do pokoju za chwilę, muszę trochę się zrelaksować - odpowiada dziwnie spokojnie, co mnie nieco dezorientuje. Niestety za chwile mam się przekonać o co chodzi.
- Podejdź tu córeczko - powiedział, a ja nieco zaniepokojona podeszłam do niego - jesteś nawet ładna, dlatego może się na coś przydasz - powiedział z dziwnym uśmiechem - połóż się brzuchem na łóżku - będąc coraz bardziej zdziwiona wykonałam jego polecenie.
- Teraz się zabawimy - powiedział, odpinając rozporek. Dalej, możecie się domyśleć co się działo.
W brew pozorom nie uprawiam seksu z kim popadnie. Tylko stwarzam takie pozory, całując i obściskując się ale na tym zazwyczaj się kończy. Oczywiście nie jestem dziewicą, zrobiłam to już z chłopakiem którego kochałam, niestey on nie odwzajemniał moich uczuć i rzucił mnie 3 dni po tym wydarzeniu. Ale nie żałuję, że zrobiłam to z nim. Było cudownie. Dobra, koniec retrospekcji.
Po całym akcie, który nie był ani przyjemny, ani łagodny, wyszedł z domu, a ja zrozpaczona i obolała, wspiełam się do pokoju aby zatopić się w mojej pościeli i łzach. Jak się obudziłam, zasnęłam ukołysana łzami, postanowiłam skończyć z tym wszystkim. Z cierpieniem, z biciem, z tą fałszywą suką zwaną życiem. Poszłam do kuchni, sięgnęłam apteczkę, wyjęłam tabletki nasenne, zabrałam tacie jakąś butelkę wódki i poszłam z całym moim ekwipunkiem do pokoju. Postanowiłam napisać list do taty. Pragnęłam powiedzieć co czułam, że go nadal kocham mimo tego co mi zrobił i, że mu wybaczam. Tak, wybaczam mu, bo pomimo tego co mi zrobił wciąż jest moim, kochanym tatusiem i należy wybaczać ludziom, żeby oni mogli wybaczyć sobie.

Drogi tatusiu,
Przepraszam, że to zrobiłam, ale już nie mogłam wytrzymać tego cierpienia. Katowałeś mnie przez prawie 3 lata, lecz dla mnie to za dużo i nie wytrzymałam. Dodatkowo czarę goryczy przelał twój ostatni czyn. Pewnie nie pamiętasz go już, ale ja ci przypomnę. Wyobraź sobie mnie leżącą na łóżku w salonie w całkowitym nagliżu. Stoisz nade mną jak mój król, lecz nagi. Pochylasz się i wbijasz się we mnie jak w jakąś prostytutkę. Przypomniałeś już sobie? Ja tego nigdy nie zapomnę.
Ale nie o tym chciałam napisać. Chciałam ci podziękować. Bo pomimo, że duża część życia opierała na cierpieniu, to były chwile szczęścia. Dobrym przykładem może być wycieczka do Zoo całą rodziną. Ty, ja i mama. Byłeś wtedy taki szczęśliwy.
Chciałabym też cię o coś poprosić. Błagam cię nie wiń się za moją śmierć. To tylko i wyłącznie moja wina i moja decyzja. Proszę cię nie tęsknij za mną, tylko żyj dalej tak jak bym była tylko jakimś miłym odcinkiem czasu w twoim życiu.
I ostatnia sprawa.Chciałam ci wybaczyć. Wybaczam ci te wszystkie krzywdy, każdy siniak, każdą ranę. Za to, że nie byłam dla ciebie na tyle idealna, że musiałeś mnie bić. Wybaczam ci, bo jesteś moim kochanym tatusiem. Poza tym należy wybaczać, abyś ty mógł wybaczyć sobie moją śmierć.
Jeżeli będziesz wogóle cierpieć. Bo może okazać się, że wogóle nie będziesz tęsknił. Wtedy też ci to wybaczę. Niestey nie dowiem się tego. Mam jednak nadzieję, że będziesz za mną choć trochę tęsknił. Nie tak, że znowu będziesz sie staczał, tylko że będziesz pamiętał te dobre chwile i wspominał je będziesz z uśmiechem na ustach.

Twoja córeczka Elizabeth.

Po napisaniu listu, usiadłam na łóżku, wzięłam garść tabletek do buzi i popiłam wódką. Nadal nie wiem jak tata może to pić. Ochydne to jest.
Teraz mogę zasnąć i być spokojna. Tam na pewno czeka na mnie szczęście.
- Wybaczam Ci tatusiu - to są moje ostatnie słowa, zanim zasypiam z uśmiechem na ustach, snem wiecznym i spokojnym.

Becouse, I hate you|| one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz