Rozdział 2 | To ty pojawiłeś się na tym świecie przez przypadek, nie demon

Start from the beginning
                                    

To był błąd, dzieciak mógł uciekać, gdy jeszcze miał czas.

Nagle z płomieni wydobył się mroczny, niski głos:

– Śmiertelniku, który złożyłeś dla mnie pięć ofiar czego pragniesz? Wypowiedz imiona cierpiętników, a spełnię twoje życzenie.

***

– Co jak co, ale nie sprzątałam jeszcze zwłok dziewicy. Wiesz jakie to rzadkie w dzisiejszych czasach? – Zaśmiała się Izzy, krojąc ciało nastolatki, która tak samo jak pierwsze zwłoki miała poszarpaną twarz. Używała do tego specyficznego, rytualnego noża, który został poświęcony w rzece Jordan, by dać zbawienie tym, którzy zostali skazani plugastwem - tak jak ta dziewczyna, która została poświęcona demonowi.

– Daruj sobie, Izzy. Musimy się pospieszyć, nie możemy pozwolić by policja znalazła więcej zwłok, by śmiertelnicy za dużo wiedzieli – warknął Anthony, podpalając pokrojoną przez Izzy nogę nastolatki.

– Za późno, szefie. Intuicja mówi mi, że ktoś właśnie znalazł drugie ciało.

– Cholera – bluzgnął, opierając się o poręcz.

Znajdowali się na moście, nad powolnie płynącą rzeczką w środku lasu. Nie byli jednak w Nowym Jorku, czy nawet w USA. Przebywali w Hangingforest, w miejscu, do którego wstęp mieli tylko potępieni przez boga. W lesie, w którym życie odebrały sobie niezliczone nadnaturalne istoty.

Paląc zwłoki oddawali hołd niewinnym duszom, które zostały poświęcone w szatańskim rytuale przyzwania. A jednocześnie usuwali tym samym ślady jego przeprowadzenia.

– Musimy dorwać tego idiotę, który chce przywołać demona nim będzie za późno. Nowy Jork nie jest gotowy na to.

– Czy ja wiem? W końcu na filmach zawsze Amerykanie wygrywają.

– Nie bądź śmieszna, ludzie nie mają szans z agresywnym diabłem. Nikt nie ma. – Westchnął, unosząc proszek, który został ze spalonej nogi i wytrzepując go nad rzeką. – Witaj i żegnaj, niech po śmierci dusza twa wolna będzie.

– Musisz odwalać ten rytuał nad każdą z części? Pindola też pożegnasz? – zapytała, wskazując na drugie zwłoki zawinięte w worek, czekające na swoją kolej.

– Izzy, serio odetniesz penisa osobno?

– A jak, darmowe dildo.

– Ja pierdole.

Dziewczyna zaśmiała się, podając równiutko pokrojoną rękę Anthonemu, który położył ją na bruku i podpalił zapalniczką.

Przez chwilę nic nie przerywało ciszy, jaka zapanowała po między nimi lecz nagle Izzy zerwała się na równe nogi.

– Cholera, szefie, jest już za późno!

– Co?

– Demon został przyzwany! – krzyknęła, a jej ręce zaczęły się trząść.

– Skąd to wiesz, intuicja? – zapytał, uśmiechając się drwiąco.

– Nie... poczułam tę energię. Znam ją. To mój brat. – Spojrzała mu w oczy. – Ktoś przyzwał mojego brata.

***

Natalie spojrzała na okularnika, jak na skończonego idiotę.

– Nie spodziewałam się po tobie, że palisz trawę. – Zaśmiała się, cały czas bacznie patrząc na nóż, który mężczyzna trzymał w dłoni. – Ale lepiej to odłóż, bo może komuś jeszcze stać się krzywda. – "O ile już się nie stała" - dodała w myślach.

– Uciekaj. Uciekaj! – powtórzył głośniej, popychając Natalie.

– Spokojnie, czterooki. To tylko efekty marychy, za dwie godziny ci przejdzie. – Westchnęła, uśmiechając się z politowaniem. Zakrwawiony nóż nadal ją lekko niepokoił, ale nastolatek nie wyglądał na takiego, który byłby w stanie kogoś zabić, nawet będąc pod wpływem.

Jednak nagle, w ich stronę, z zawrotną prędkością, poleciał śmietnik. Roztrzaskał się tuż nad ich głowami, wywołując głośny huk, a śmieci, które w nim były poleciały na wszystkie strony, uderzając w nogi nastolatków.

Martin DeVine naprawdę rozwścieczył diabła.

Widząc to, dopiero teraz Natalie zrozumiała powagę zagrożenia. Usłyszała głośniejsze uderzenie swojego serca, poczuła jak po jej ciele przebiegał dreszcz. Żaden człowiek nie byłby w stanie rzucić tak śmietnikiem przemysłowym, z którym nawet maszyny mają problem by go podnieść, ponieważ jest tak ciężki, a co dopiero wprawić go w taką prędkość.

Przełknęła ślinę, spoglądając niepewnie na chłopaka, który nie czekając ani chwili dłużej chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą.

Młodzi nie wiedzieli jednak, że demon był szybki i że nie mieli szans uciec daleko.

– Co się do kurwy nędzy dzieje?! – krzyknęła Natalie, za bardzo bojąc się odwrócić. – Co ty zrobiłeś?!

– Chyba przyzwałem demona, przypadkiem. A, że nie znałem imion swoich ofiar, to się wściekł.

– To ty kurwa pojawiłeś się na tym świecie przez przypadek, nie demon! – Dziewczyna kątem oka zarejestrowała jakiś ruch za nimi. Jakiś migoczący cień. Nie chciała wierzyć, że naprawdę ścigał ich potwór. Nie była głupia, wiedziała, że demony i anioły, to wymysł tchórzliwych ludzi, którzy potrzebują w coś wierzyć, usprawiedliwiać czymś swoje czyny.

Lecz teraz chyba na własne oczy widziała jednego z nich.

Martin, w przeciwieństwie do Natalie, ani na chwilę się nie odwrócił. Cały czas biegł przed siebie, co chwila skręcając w inną, boczną uliczkę. Starał się nie myśleć o tym, że spotkała go kara boska za to, że zamordował człowieka.

Doigrał się.

Nagle trafili do ślepego zaułka. Z obu stron były wysokie, murowane ściany, żadnej drogi ucieczki.

Odwrócili się, on tam był.

Wysoki mężczyzna, w eleganckim czarnym garniturze, z płonącymi na czerwono oczami stanął na przeciwko nastolatków. W ręce trzymał katanę, z której spływała świeża krew.

– Puść dziewczynę. Chodzi mi tylko o ciebie – warknął diabeł, robiąc jeden krok w ich stronę.

Wtedy okularnik zrobił coś niespodziewanego. Jednym szybkim, silnym ruchem przyciągnął do siebie Natalie, tak jakby chciał ją przytulić, zasłonić przed demonem nieuchronnie zbliżającym się do nich, lecz zamiast tego przyłożył do jej szyi nóż, biorąc ją jak zakładniczkę.

– Jeszcze jeden krok, a poderżnę jej gardło.

///

* Morderstwo żyje wiecznie,
Czy mamy zapisane to we krwi,
czy w naszym DNA? (tłum) 

*<utworek w mediach.

A teraz wróćmy do posłowia.

Rozdział miał być jutro, ale uświadomiłam sobie, że mam za dużo rzeczy zaplanowanych na niedzielę i po prostu nie dam rady, więc macie dzisiaj. Co do 3 chapterka, niestety pojawi się on dopiero między czwartkiem, a piątkiem. Mam dużo pracy w przyszłym tygodniu. Naprawdę gardzę liceum. 

Co jeszcze mogę rzec... czy ktokolwiek spodziewał się takiego obrotu wydarzeń? Haha :D

Miejsce na teorię dotyczące 3 rozdziału. Osobie, która będzie najbliżej zadedykuję kolejny chapter (jeśli nadal można to robić huh).

See you soon~

wasza Riisny

Pamiętaj o śmierciWhere stories live. Discover now