#8

348 23 5
                                    

Kiedy tylko wyszliśmy z samochodu zaparkowanego pod hotelem, od razu zauważyliśmy paparazzi. Jak widać wiadomość o wypadku norweskiej blondi szybko się rozeszła. Podeszliśmy pod drzwi, gdzie znajdowali się już wcześniej wspomniani dziennikarze. Już po chwili zaczęły się sypać standardowe pytania o stanie zdrowia, na które odpowiadałam ja, ponieważ chłopaki nie rozumieli polskiego. Były też o to, kim jestem dla Norwega przebywającego w szpitalu, ale zgrabnie je omijałam. Kiedy w końcu udało nam się wejść do hotelu, nie zamieniając ze sobą ani słowa, udaliśmy się do swoich pokoi. Wypadek Daniela nie mało nas przytłoczył. Do tego, u mnie dochodziło jeszcze to całe bagno. Wypadek, wypadki. Tylko te słowa chodziły mi po głowie. Jako jedyny Tande wie o co chodzi, a akurat musi być niedostępny. Zmęczona przez natłok wszystkiego położyłam się spać.

Jestem sama. Sama w szpitalu. Wygląda na opuszczony. Na korytarzu i w salach jest pełno krwi. Mojej krwi. Nagle słyszę krzyk. Później wołanie o pomoc. Ten głos. Znam go aż za dobrze. Chwilę później przed oczami pojawia się postać. Jej postać. Jest cała z krwi. Idzie do mnie. Później widzę światło i w tle słyszę klakson od samochodu.

Budzę się z płaczem. Po chwili leżenia, postanawiam iść pod prysznic. Ściągam przemoczone od płaczu i potu ubrania i wchodzę do kabiny. Puszczam zimną wodę i opieram głowę o kafelki oraz zamykam oczy. W mojej głowie momentalnie pojawia się retrospekcja wypadku sprzed lat. Rozmowa, śmiech, klakson, pisk samochodu, krew. Kiedy po moim ciele zaczynają przechodzić dreszcze, postanawiam skończyć tą jakże przyjemną czynność. Wychodzę spod prysznica i wycieram się wcześniej przygotowanymi ręcznikami. Ubieram czyste, czarne rurki i miętowy sweter oraz zabieram się za zmycie resztek makijażu. Później nakładam nowy i rozczesuję moje włosy, które zostawiam rozpuszczone. Kiedy wracam do pokoju, dostaję SMS'a.

Od: Johann

Jak się czujesz ? Idziesz na kolację ?

Po przeczytaniu tej wiadomości, aż zrobiło mi się ciepło na sercu, że ktoś jeszcze o mnie pamięta.

Do: Johann

Na pewno lepiej niż przedtem, chociaż nie wiem czy chcę iść do ludzi. A ty ?

Od: Johann

Dobrze. Chodź musisz coś zjeść. Mam po ciebie przyjść i cię przypilnować ?

Szczerze przyznam, że rozbawiła mnie ta wiadomość.

Do: Johann

Jak chcesz. Chociaż uwierz, mi nawet siłą mnie stąd nie wyciągniesz.

Napisałam i odłożyłam telefon na szafkę koło łóżka. Stwierdziłam, że skoro i tak nigdzie nie idę, to zacznę czytać książkę. Dosłownie jakieś dwie minuty po tym jak zaczęłam ją czytać do mojego pokoju wpadł Forfang.

-Choć idziemy na kolację. - powiedział chłopak

-Ja nigdzie nie idę. - powiedziałam spokojnie odkładając książkę na szafkę obok łóżka

-Okej, nie chcesz po dobroci to muszę to załatwić siłą. - powiedział i podszedł do mnie

Już po chwili znajdowałam się na rękach chłopaka. Norweg niósł mnie w stylu panny młodej, co z perspektywy osoby trzeciej musiało wyglądać komicznie. Patrzyłam w jego oczy, które wyrażały wiele emocji. Po chwili do głowy wpadł mi jakże „wspaniały" pomysł. Kiedy byliśmy jakąś połowę drogi od stołówki, upewniłam się, że nikt nas nie widzi i pocałowałam go w policzek. Johann spojrzał na mnie dziwnie. Jego spojrzenie jakby wyrażało uczucia, które do mnie czuje, ale my przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi, więc to nie możliwe.

-Może zapomnijmy o tym. - powiedzieliśmy w tym samym momencie i zaczęliśmy się śmiać

-Choć, bo jeszcze nam wszystko zjedzą. - powiedział chłopak, a ja zeszłam z jego rąk i wskoczyłam do niego na barana.

Kiedy weszliśmy ze śmiechem do stołówki, oczy wszystkich skierowały się na nas, a ich właściciele wybuchnęli śmiechem razem ze mną. Spojrzeli jeszcze raz na Forfang'a, który miał na sobie pudrowo rożową koszulkę z napisem „Little princess". Gdy to zrozumiał, także zaczął się śmiać. Jako jedyny jednak nie śmiał się Andi, który patrzył na mnie wrogim wzrokiem.

Cicadas of the Past | Johann André Forfang [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz