Rozdział II

285 20 14
                                    

Rose wraz z swoją pokojówką Trudy,  rozstawiała obrazy Picass'a w swojej sypialni. Nie było to dziwne,  w końcu Panienka ta interesowała się sztuką, a ponadto chciała trochę ożywić to monotonne wnętrze.
Dobrze jej się rozmawiało z dziewczyną,  która jej pomagała. 
Była może o rok,  dwa starsza od samej Rose.
Gdy już zostały ostatnie obrazy panna Bukater odesłała Trudy twierdząc, że sama da sobie już radę. Mimo, że była panną z dobrego domu to nie lubiła,  gdy wszyscy robili coś za nią.
Wolała pomagać pokojówką, niż siedzieć i się nudzić.
Minęło dopiero kilka chwil odkąd Rose wsiadła na pokład tego monumentalnego statku, który już na samym początku nie zrobił na niej żadnego wrażenia i dalej nie zmieniła w tej sprawie zdania.
Statek jak statek,  nic nadzwyczajnego.
Dziewczyna nie wiedziała co ci wszyscy ludzie w nim widzą.
Może widzą w nim wielkie dzieło,  ze względu na to iż jego kapitanem jest wysokiej rangi oficer,  Edward Smith. A może to, że ten statek został okrzyknięty mianem niezniszczalnego.
Rose westchnęła,  i zaczęła szukać odpowiedniego miejsca dla ostatniego obrazu Degas'a.
Nagle do jej sypialni, wszedł nie kto inny niż jej jakże kochany narzeczony Caledon Hockley.
Panna Bukater lekko się śpieła,  ale nie dała tego po sobie poznać,  stała do niego odwrócona plecami.
Dziewczyna odpinała mankiety w marynarce,  kiedy mężczyzna do niej podszedł i objął w talii.
Rudowłosa stanęła jak wryta, ale po chwili dała mu całusa w policzek aby zachować jakiekolwiek pozory tego, iż jest w nim zakochana co oczywiście było kłamstwem.
Jej matka chciała by Rose wyszła za kogoś kogo nie kochała.
By być dobrą córką zgodziła się lecz jest jej smutno.
Chciałaby zakochać się naprawdę,  poczuć kiedyś smak prawdziwej miłości.
Jej matka po śmierci,  męża zaplanował ślub między jej córka Rose a bogatym mężczyzną.

- Doprawdy...  Nie rozumiem cię Rose,  co ty widzisz w tych obrazach -  Rudowłosa usłyszała słowa narzeczonego tuż nad jej uchem.
Dziewczyna głośno westchnęła

- Ja i ty różnimy się smakiem,  ja go mam -  stwierdziła,  ale nie obróciła się twarzą do niego. 
W dalszym ciągu rozpinała dość wolno mankiety.

- Ja również go mam,  gdybym go nie miał to nie związałbym się z tobą -  odpowiedział z dość wyczuwalnym sarkazmem i Ironią Hockley.
Rose od razu wyczuła owe uczucia i zaczęła kręcić z dezaprobatą głową.

- Obrazy  Picass'a i Degas'a są fascynujące. 
Jakby sen,  jakby jakieś Marzenie.
Nie ma w nich logiki,  ale jest prawda.
Tylko nieliczni ludzie widzą dzieło w, każdej najmniejszej rzeczy,  w każdym wypowiedzianym słowie,  w każdej czynności. 
Ja należę do tej grupy osób  -  po swoim wyczerpującym monologu panna DeWitt Bukater wyswobodziła się z lekka z jego ramion i udała w stronę foteli,  usiadła w jednym z ich i zaczęła rozmyślać.
Szczerze mówiąc myślała o wszystkim jak i również o niczym.
Potulnie grała Pannę z dobrego domu,  w duszy krzyczała jednak z rozpaczy.
Rudowłosa Westchnęła,  jej matka nigdy nie zwracała uwagi na uczucia swojej jedynej córki.
Dla panny Ruth DeWitt Bukater najważniejsze były pieniądze, jak i wysoki status społeczny.
Zdanie córki było niczym wartym w jakiejkolwiek sprawie.
Rose nalała sobie herbaty do filiżanki i wzięła ową do ręki.
Nagle poczuła okropny ból w głowie.
Skrzywiła się mocno,  a z dłoni wypadła jej owa rzecz.
Potem dziewczyna upadła,  a w jej głowie panowała tylko ciemność.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 19, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Na Pokładzie Titanica Where stories live. Discover now