----
HARRY POV.
Ostatnie co pamiętam to silny ból, przyjazd karetki, a potem już samom ciemność.
Czułem, jak ktoś ściska mnie za dłoń.
Powoli i z trudem otwarłem oczy. Od razu oślepiło mnie jaskrawe światło, więc jęknąłem głośno.
-Harry - usłyszałem głos, którego w tej chwili najbardziej potrzebowałem. Obróciłem głowę w tamtą stronę i zobaczyłem siedzącego Louisa z ulgą na twarzy.
I wtedy przypomniałem sobie wszystko.
Ciąża.
Aborcja
Spotkanie.
Louis myślący, że go zdradzam.
Zamknąłem oczy, będąc zbyt przerażonym, by spojrzeć mu w oczy.
Brawo Styles, on cię musi teraz po prostu nienawidzić.
Po chwili weszli do sali lekarze i Louis musiał puścić moją dłoń.
Miałem wrażenie, jak część mojej duszy też mnie opuszcza.
Gdy już zrobili mi podstawowe badania i odpowiedziałem na ich pytania i z powrotem zostałem z Louisem sam na sam. Teraz już nie miałem wyjścia.
-Louis j-ja - zacząłem, wciąż nie patrząc na niego. Byłem pewny, że zaraz zaś się popłaczę. Byłem taką ciotą, że nawet nie umiałem przyznać się do ciąży. - nie zdradzam cię, przysięgam. To nie tak, po prostu ja-a-
- Jesteś w ciąży - powiedział. Od razu spojrzałem na niego z szeroko otwartymi oczami. Natomiast jego twarz nie wyrażała nic, chociaż w oczach można było dostrzec smutek i pewnego rodzaju rozczarowanie? - usłyszałem jak twój nowy znajomy mówi o tym lekarzowi wraz z tym że chcesz dokonać abrocji - jego słowa odbijały się w mojej głowie. To, że dowiedział się o tych dwóch rzeczach naraz i to od kogoś obcego było dwa razy gorsze niż trzymanie tego w tajemnicy.
-J-ja przepraszam - było jedynym, co byłem w stanie powiedzieć, przed tym, jak zaś zacząłem płakać. A nie powinienem, bo to jedynie moja wina, że znalazłem się w takiej sytuacji. Z drugiej strony nie wiedziałem co mam jeszcze powiedzieć - wiem, że mnie teraz nienawidzisz i w sumie zasłużyłem sobie na to - powiedziałem łamiącym się głosem.
-Od kiedy jesteś w ciąży? -zapytał, krzyżując ramiona.
-Nie wiem, dowiedziałem się jakieś pięć dni temu, nie ma pojęcia, kiedy wpadliśmy.
-Czy ty w ogóle zamierzałeś mi coś kurwa powiedzieć?! -wybuchł i ja naprawdę nie wiedziałem co mam robić. Jego głos był zimny i ostry. Jego oczy patrzyły na mnie ze wściekłością.
-Wiem, że mnie nienawidzisz, ale proszę cię, wysłuchaj mnie. Kurwa nie wiem co mam robić. Wiem, że spieprzyłem, ale tak bardzo się bałem! - krzyknąłem zasłaniając oczy dłońmi by nie widział jak płaczę - proszę, nie zostawiaj mnie.
Już po chwili poczułem dłoń Louisa na mojej i spojrzałem w jego oczy. Mimo wszystko wciąż wyglądały jak najpiękniejszy ocean.
-Harry nie nienawidzę cię, oczywiście jestem zły i smutny i rozczarowany, bo nie powiedziałeś mi nawet, że jesteś w tej cholernej ciąży, a tym bardziej że chcesz to dziecko usunąć. Ale mimo to wciąż cię kocham, chociaż niesamowicie mnie zraniłeś... Czy ty naprawdę mi tak bardzo nie ufasz? - wyszeptał.
A ja naprawdę nie wierzyłem w jego słowa.
-Boże Louis nie, jesteś niesamowitą i najcudowniejszą osobą, jaką znam. Kocham cię całym moim sercem i zawsze ci ufam. P-po prostu j-ja nie wiedziałem co mam robić. Byłem, wciąż jestem tak bardzo przerażony. Najlepsze jest to, że wiem, że będziesz cudownym ojcem. Czasami wyobrażałem sobie, jak kupowałabyś mu co chwilę nowe ciuszki albo jak uczyłbyś ją lub go grać w piłkę. I cholera to były piękne wyobrażenie, ale j-ja nie dorównam ci. Nie umiem opiekować się dziećmi, a tym bardziej nie umiem być rodzicem. Cholera ja nawet sam o siebie nie umiem zadbać. Wciąż mam studia i ledwo łącze je z piekarnią a co to dopiero będzie, jak pojawi się dziecko? Do tego pewnie zgrubne i stanę się brzydki i już nigdy nie będziesz mnie chciał. Dlatego chciałem je usunąć, b-bo nie wiedziałem co mam robić. Chciałem, żeby było tak jak dawniej. Żebyśmy mogli sobie podróżować. Kochać się w dziwnych miejscach i pić do upadłego na imprezach. A przez ciąże już nic nie będzie takie samo - powiedziałem szybko, gdy po moich policzkach wciąż leciały łzy. Od razu poczułem pewnego rodzaju ulgę. Wyznałem wszystko, co czuje, całą prawdę, ale nie umiałem spojrzeć na Louisa. Nastała długa cisza, która sprawiała, że z sekundy na sekundę stawałem się coraz bardziej nerwowy.
-Harry spójrz na mnie - odezwał się w końcu Louis, od razu wykonałem jego polecenie - Harry kocham cię nad życiem i znam cię już trochę i wiem, że byłbyś idealnym ojcem. Który uczyłby nasze dziecko gotować, odrabiałbyś z nim pracę domowe i udawał, że przegrywasz w nim we wszelakie gry. I kurwa tak bardzo cieszę się, że jesteś w ciąży, mimo że totalnie się tego nie spodziewałem i naprawdę chciałbym wychować go z tobą, ale to też twoja decyzja Harry. Nie zmuszę cię do urodzenia tego dziecka. Chce, żebyś wiedział, że dla mnie zawsze byłeś, jesteś i będziesz piękny, a z brzuchem możesz być nawet jeszcze piękniejszy i cholera chciałbym tego doświadczyć, ale jeśli nie czujesz się gotowy i że oczywiście chcesz dokonać um - zatrzymał się na chwile, by zrobić wydech - aborcji to nie powstrzymam cię i wciąż będę cię wspierał, bo jesteś moim chłopakiem i nic tego nie zmieni. - zakończył, spoglądając na mnie, a z jego oczu biła szczerość i prawdziwość. Starł mi łzy z policzków, które wciąż nieustannie płynęły. Natomiast drugą ręką złapał mnie za dłoń, kreśląc delikatne kółka.
Nie wiedziałem co powiedzieć.
Wiedziałem, że zgoda na aborcję, była wbrew jego woli.
Cholera on naprawdę byłby cudownym ojcem.
I naprawdę poczułem się kochany.
Nagle zacząłem wyobrażać sobie nasze wspólne śniadania i wyjścia do parku czy na plac zabaw. Wieczorne oglądanie bajek i to jak nasze dziecko zasypia w jego ramionach, jak ten śpiewa mu kołysanki na dobranoc.
I już wiedziałem jaką decyzję podjąłem.
-Louis - zacząłem przyciągając jego uwagę - spróbujmy wychować to dziecko razem - i następne co czułem to jego miękkie wargi na moich w czułym, przepełnionym uczuciami i łzami pocałunku.
*uznajmy, że to legalne. Wciąż nie do końca moralne, ale legalne.
Sesja jest do kitu.
Czy ktoś chciałby drugą część???
YOU ARE READING
Don't Blame Me - Larry - mpreg
FanfictionLouis i Harry są ze sobą trzy lata. I kiedy Harry dowiaduje się, że jest w ciąży, pierwsze co robi to dzwoni w sprawie aborcji.
Don't Blame Me
Start from the beginning
