Rozdział 8 Piekło czy Niebo?

Zacznij od początku
                                    

-Pa, mamo.- Powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Miałem 14 lat i byłem wyższy od niej niemal o głowę.

-Można wiedzieć gdzie się wybierasz?- Zapytała zatroskana mama.

-Do koleżanki.- Odpowiedziałem zakładając bluzę. Mama podniosła brew.- Oj mamo! Poznaliśmy się w pociągu i napisała mi że chce się spotkać.

-Może cię podwiozę?- Zapytała mama. Była kochana, ale zdecydowałem że pojadę autobusem.

-Nie dzięki, lepiej daj mi drobne na bilet i jakieś czekoladki.- Powiedziałem zbierając zabawki Mikołaja.

-Weź z portfela, leży na stole. Uważaj na siebie!- Krzyknęła za mną.

-Dobra, dobra. Pa!- Pożegnałem się i wyszedłem z domu. Zimne powietrze utliło moją twarz. Udałem się na przystanek autobusowy. Gdy dotarłem blisko Pogodnej wstąpiłem do sklepu po jakieś bombonierki. Kiedy doszedłem na podany adres zapukałem do domu.

Pola:

Usłyszałam pukanie. Babcia nadal leżała na podłodze, ten widok nadal mnie ranił. Otworzyłam, Bartek już chciał wejść lecz ja zatorowałam mu drogę.

-Em... Cześć- Przywitałam się wymuszając uśmiech na twarzy.

-Cześć, jest trochę zimno może wejdźmy do domu?- Zapytał.

-Może lepiej nie... Wiesz, siadaj na schodach to ci wszystko opowiem.- Usiedliśmy, a ja opowiedziałam mu wszystko.

-O Boże, współczuję ci. Chociaż też znam temat utrata bliskich.- Powiedział obracając głowę.

-Tak? Nie wiedziałam... Opowiesz?- Zapytałam po czym dodałam szybko: Jak nie chcesz to nie musisz.

-Nie, spokojnie.- Roześmiał się i opowiedział mi wszystko. O tym że tata go opuścił, o tym że jego brat także nie ma kochającego taty i tak dalej.

-Wiesz, bo ja myślę że pochowam Babcię w jej ogródku, mam już dołek i krzyż.- Powiedziałam nieśmiało.

-Aha, no rozumiem.- Powiedział Bartek.

- I napisałam do ciebie smsa żebyś mi pomógł... Ją tam... Za-za... Zanieść.- Skończyłam się jąkać i spojrzałam na swoje tenisówki jakby to coś pomogło. Ty głupia krowo! Nikt by nie chciał nosić zmarłej babci do grobu,a już zwłaszcza młody chłopak.

- Jeżeli to dla ciebie ważne to tak.- O dziwo odpowiedział chłopak. Wytrzeszczyłam na niego oczy.

-Poważnie? Serio? To-to znaczy dzięki. Naprawdę dziękuję.- Mówiłam z niedowierzaniem.

Zanieśliśmy Babcię do wykopanego przeze mnie grobu i przykryliśmy płytą kamienną. Łzy płynęły mi strumykami. Bartek mnie przytulił.

-Chodź do domu, napijemy się herbaty.- Powiedział. Ja poszłam przyszykować herbatę a on poszedł do salonu.

Bartek:

Gdy weszłem do domu byłem zachwycony był piękny. Usiadłem w salonie. Zobaczyłem telefon. Był Poli, taki sam miała w pociągu. Popatrzyłem na wyświetlacz, była na internecie na stronie zapytaj.pl, to co zobaczyłem było wstrząsające. Temat pytania był: Jak się zabić.

-Pola, czy ty chcesz się zabić?- Zapytałem wchodząc do kuchni z telefonem.

Pola:

Pytanie Bartka mnie wstrząsnęło.

-No, ja... No bo ja... Nie mam już nikogo! Rozumiesz? Nikogo!- Zaszlochałam, postawiłam kubki na blacie i usiadłam na ziemi i płakałam.

-Nie możesz się zabić!- Krzyknął.

-Dlaczego? Dlaczego?- Wstałam i krzyczałam.

-Dla mnie.- Szepnął, podszedł do mnie i mnie pocałował. Czułam się jak w niebie. Łał, jakiś chłopak mnie pocałował. Mnie Polę. Łał, łał, łał. Gdy skończyliśmy powiedział:

-Będziesz dziś spać u mnie, weź rzeczy i idziemy.

-Bartek, ale co? Jak to? Ej, ale ty mnie pocałowałeś.- Powiedziałam.

-Tak, mam jeszcze raz?- Spytał i wział mnie na ręce i dał całusa w policzek. Zaśmiałam się. Po raz pierwszy od wielu dni czułam szczęście, wielkie szczęście.  Kiedy chłopak odstawił mnie na podłogę pobiegłam do pokoju i wzięłam rzeczy. Pidżamę: spodnie od dresu i t-shirt, ubrania na jutro: jeansy, koszulka i koszula na to.

-Idziesz?- Krzyknął chłopak z dołu. Uśmiechnęłam się i zbiegłam na dół. Poszliśmy na przystanek autobusowy trzymając się za ręce i rozmawiając, gdy weszliśmy kupiliśmy bilety i pojechaliśmy. Kiedy staneliśmy już przed domem Bratka była 19:00 czy coś około.

-Ładny dom.- Powiedziałam, miał beżowy kolor, okiennice z ciemnego drewna i skromne ciemne drzwi.

-Dzięki.- Podziękował i uśmiechnął się do mnie szukając kluczy do domu.

-Tak ogólnie, to mam urodziny.- Szepnęłam. Tak czternastka, dzisiaj. Super urodziny, dzień wcześniej zmarła moja Babcia, a dzisiaj ją pochowałam. Bosko.

-Wszystkiego najlepszego.- Złożył mi życzenia i dał buzi. Słodko, wreszcie weszliśmy do domu. Przedpokój był urządządzony na czerwono, czerwone ściany, fotel i wieszaki z czerwonego drewna. Powiesiliśmy nasze okrycia i weszliśmy do salono-kuchnio-jadalnią. Tam były ściany koloru butelkowej zieleni, dwie dwu osobowe kanapy w kolorach brązu i mały telewizor. Drewnianym ozdobnym parawanem była odzielona część jadalniano-kuchniowa. Stół był na 6 osób, z ciemnego drewna i z żółtym obrusem. Krzesła z drewna tego samego co stół i z pomarańczowymi poduszkami. W części kuchniowej było dużo ciemnych blatów, kuchenka, zlew, robot kuchenny i podstarawy ekspers do kawy i średnia lodówka.

-O, patrz mamo! Bartek przyprowadził dziewczynę! Zakochana para!- Krzyknął mały szkrabek siedzący przed telewizorem. Nie powiem trochę się zarumieniłam. Szczupła brunetka o zielonych oczach wyszła powolnie z części kuchennej.

-Tak się nie mówi!- Zganiła malucha.

-Dzień dobry.- Powiedziałam troszkę zawstydzona.

-Jakie 'dzień dobry'? Jestem Małgosia.- Przedstawiła się kobieta.

-Mamo! To moja przyjaciółka, a nie twoja.- Zaśmiał się Bartek.

-Przyjaciółka?- zapytałam cicho.

-Niech to zostanie między nami.- Uśmiechnął się wesoło. Gdy Bartek mówił mamie że zostanę na noc postanowiłam się zaitegrować z jego bratem. Rozmawialiśmy chwilę dopóki Pani Małgosia nie zawołała na kolację. Była tarta ze szpinakiem. Mniam! Potem, mama chłopaków poszła do kuchni i przyniosła tort czekoladowy ze świeczką.

-Dla ciebie Polu! Wszystkiego dobrego z okazji urodzin!- Powiedziała i uśmiechnęła się. Byłam zachwycona.

-Ojej! Dziękuję! Nie trzeba było.- Podziękowałam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.

-Zduchnij świeczki i pomyśl życzenie! Ale nikomu nie mów co to za życzenie bo się nie spełni!- Poinformował mnie o istotnej informacji brat Bartka. Zdmuchnęłam świeczkę i pomyślałam życzenie: być szczęśliwą. Zjedliśmy tort i pożegnaliśmy się wszyscy. Poszłam się umyć i wskoczyłam w pidżamę. Spałam w pokoju gościnnym, miał kremowe ściany, dużą szafę i mosiężne łóżko z białą pościelą. Bartek przyszedł do mojego pokoju.

-Dzień pełen wrażeń, co?- Usiadł na łóżku i mnie pocałował.

-No.- Odpowiedziałam i ziewnęłam.- Idź już. Chce spać.

-Papa, śpiąca królewną.- Uśmiechnął się i poszedł do siebie. Położyłam się i momentalnie zasnęłam spokojnym snem.

Jeden kryminał z wielu. [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz