Relacje.

27 4 0
                                    

W jego życiu było wiele rzeczy, które mu przeszkadzały i utrudniały funkcujonowanie. Najgorsze były jednak zajęcia dodatkowe. Na początku było to tylko korygowanie postawy, zajęcia teatralne, muzyczne, plastyczne. Potem doszło do tego gotowanie i podstawowe prace domowe. Wtedy Mikołajowi coraz gorzej było pogodzić się z tym, że jest ślepy. W gorsze dni, kiedy miał wszystkiego dość, chodzenie na te kółka dobijało go, dosadnie pokazując, że wcale sobie nie radzi. Czuł sięwtedy inny, wymagający specjalnej opieki, a chciał być traktowany jak normalny piętnastolatek. To sprawiało też, że zamykał się w sobie. Nie chciał, by okazywano mu współczucie. Nie potrzebował go.

Jeszcze gorzej zrobiło się, kiedy rodzice zapisali go na Action Learning. Nie miał im tego za złe, wiedział, iż oni chcą dobrze. Nie denerwował się na nic konkretnego, a tymbardziej nie na nich. Może chodziło o same zajęcia, o to, że musi na nie chodzić, albo o całkiem coś innego. Powodem jego frustracji mógł też być sam przebieg zajęć. O ile śłuchanie opowiadań innych było w porządku, tak opisywanie i analizowanie własnych przeżyć oraz zachowań przed innymi, słabo znanymi ludźmi było dla niego straszne. Choć na pierwszy rzut oka wydawał się towarzyską, wesołą osobą, to nie do końca była to prawda. To była tylko otoczka, gruby mur, którym się otaczał, dopuszczając do siebie jedynie najbliższe sobie osoby. Aktualnie byli to tylko jego rodzice i dziadkowie od strony mamy. Przyjaciół nigdy nie miał. Większość z osób w jego otoczeniu traktowała go jak dziwaka, niepełnosprawnego, albo okazywała mu współczucie, którego tak bardzo nienawidził. Dlatego też powstała ta otoczka - żeby pokazać, że może jest inny, ale nie potrzebuje ani wymuszonej pomocy, ani sztucznego współczucia. Wyglądał na takiego, u którego wszystko jest dobre i można go zignorować bez wyrzutów sumienia. Specjalnie nauczył się uśmiechać, żeby to wrażenie było silniejsze. Żałował jedynie, że to oszukiwanie niestety dotykało też te kilka osób, na których mu zależało. Nie było to jednak możliwe, żeby przed rodziną być całkiem szczerym, kiedy dla prawie wszystkich innych ludzi udawał.

Rodzina w jego życiu była naprawdę ważna. Rodzice opiekowali się nim najlepiej, jak umieli i nie miał im nic do zarzucenia. Zdarzało się, że przesadzali z nadopiekuńczością, ale zazwyczaj albo on ich chamował, albo oni nawzajem się upominali. Zmienili swoje życie, żeby mu pomóc, nie zapominając o sobie. To najbardziej cieszyło Mikołaja, bo nie zniósł by tego, że jego rodzice z jego powodu muszą zapomnieć o sobie. Czasami jego mama wspominała nawet, iż to, jaki jest, i to, co musieli przez niego, przyniosło wiele dobrego. Ciasne mieszkanie w centrum miasta, które zmienili na przestronny dom z ogrodem na przedmieściach, perspektywy czasu okazało się małe i duszne. Wiele razy mówiła, że nigdy by tam nie wróciła, nawet jeśli wszędzie było bliżej. Ogród, nie porównywalny do balkonu, również kochała całym sercem. Był on małym odstępem od reguły i znajdowało się z nim wiele rzeczy, które przez jego rodziców były uznawane za niebezpieczne - płotki, chociaż małe, ogradzające rabatki kwiatów, krzewy i drzewka, a także jeden, duży buk. Z tego powodu było to też ulubione miejsce Mikołaja. Uwielbiał, kiedy wraz z mamą, która niedawno skończyła pracę przy swoich roślinach, siadali na chuśtawce i przytulali się do siebie. Joanna pachniała wtedy świeżą ziemią, a zapach ten mieszał się z jej słodkimi perfumami. Chociaż nie była to najlepsza mieszanka, blondynowi kojarzyła się z czymś naprawdę przyjemnym. Potem dołączał do nich tata i atmosfera stawała się inna. Zaczynali żartować, łaskotać się oraz śmiać. Często siedzieli tak do późna.

Mikołaj miał też naprawdę wspaniałych dziadków. Babcia Aniela, mama Joanny, była silną, zawsze uśmiechniętą kobietą. Lubiła psy i parki rozrywki. Często zabierała swojego wnuka w miejsca, które były dla niego potencjalnie niebezpieczne, ale zawsze uchodziło jej to na sucho. Jej mąż, Józef, nie przapadał za taką rozrywką. Uwielbiał gotować i słuchać spokojnej muzyki. Lubił też książki, co szczególnie łączyło go z Mikołajem. Kiedy blondyn był młodszy, często sadzał go na swoich kolanach i czytał mu opowieści. Potem to Mikołaj czytał, siedząc na dywanie i opierając głowę na kolanach dziadka siedzącego w swoim fotelu. Podczas tego wspólnego czytania Aniela często siadała niedaleko nich i robiła jedyną rzecz upodobniającą ją do typowej babci - dziergała. Wynikiem tego były ciepłe czapki, szaliki oraz swetry, które nosił jej wnuk.

Jeśli chodzi o dziadków Mikołaja ze strony ojca, to nie było już tak miło. Ojciec Artura zmarł na wojnie. Jego żona długo nie umiała się po tym pozbierać, a kiedy już zdołała, zmieniła się nie do poznania. Tata blondyna, kiedy miał gorszy humor, często opowiadał, jaka była za czasów jego dzieciństwa. Tęsknił za tamtą Mariolą, która go wychowała. Wiele razy próbował jej pomóc, jednak kobieta stała się oschła nawet dla niego. Dlatego kiedy Artur ją odwiedzał, to nie zabierał ze sobą swojej rodziny. Prawda była taka, że jego matka nie lubiła ani Joanny, ani swojego wnuka. Kiedy Mikołaj się urodził, wszyscy mieli nadzieję, że małe dziecko stopi jej zamrożone serce. Nic takiego jednak się nie stało, a wręcz przeciwnie. Kobieta nienawidziła go za to, że jest ślepy. 

 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.






Dear Heaven | bxbWhere stories live. Discover now