I

401 30 13
                                    

Pov. Pidge
-Dzień dobry, nazywam się Katie Holt, pochodzę z Włoch, i mam 15 lat. Zostałam przeniesiona o dwie klasy wzwyż. Uwielbiam elektronikę i naukę. Mam nadzieję, że możemy się zaprzyjaźnić. - powiedziałam z wielkim uśmoechem w stronę mojej nowej klasy. Mój ojciec dostał tutaj lepszą pracę, i musieliśmy się przenieść, a ja musiałam zmienić szkołę. Na szczęście przenieśliśmy się tutaj na początku wakacji, więc zdążyłam poznać dwójkę naprawdę fajnych znajomych, Lance'a i Hunk'a, a także Keith'a, z którym jak teraz zauważyłam jestem w klasie.
-Mam nadzieję, że przyjmiecie Katie miło. Proszę, wybierz sobie miejsce. Od razu spojrzałam na mojego przyjaciela, a on uśmiechnął się zachęcająco. Skierowałam się w jego kierunku, a wszyscy odprowadzali mnie do ławki wzrokiem. Niezbyt przyjemnym wzrokiem.
-Cześć Katie, dawno się nie wiedzieliśmy, co? - spytał z lekkim uśmiechem robiąc miejsce na ławce.
-Taa, aż trzy dni - zaśmjaliśmy się lekko, a lekcja się zaczęła. Mimo tego, dalej czułam czyjś wzrok na sobie. Okazało się, że ten materiał który obecnie przerabialiśmy na lekcji matematyki, ja już dawno miałam w małym palcu. Dobrze pamiętam, jak brałam nadprogramowe lekcje matematyki z dokładnie tego działu, bo wiedza z niego była mi potrzebny do obliczenia obliczenia procentu ekonomicznego wykorzystania pewnego wynalazku, nad którym wtedy pracowałam. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos nauczycielki.
-No więc, Katie, skoro nic nie zapisałaś, to znaczy że już ten temat umiesz. Proszę do tablicy. Śmiało! - spojrzała na mnie, ale w jej oczach nie widziałam drwiny bądź... innych nieprzyjemnych rzeczy. Najwyraźniej poprostu wykonywała swój obowiązek. Podeszłam do tablicy i zaczęłam obliczać to zadanie w myślach. - to trudne zadanie, może chcesz pomoc?
-Nie nie, nie trzeba, już rozwiązuję. - uśmiechnęłam się do nauczycielki i z szybkością światła zapisałam obliczenia, i na spokojnie zapisałam wynik. Odsunęłam się od tablicy patrząc na swoje dzieło, skrzywiłam się patrząc, żes zapisałam to trochę nierówno. Uroki perfekcjonisty.
-Hmm, dobrze! Gratuluję, możesz zająć swoje miejsce. - powiedziała i wpisała mi plusa do dziennika. Usatysfakcjonowana ruszyłam do ławki, w której powitał mnie Keith z widocznym lagiem mózgu.
-Dziewczyno, ile za godzinę? - spytał na co parsknęłam śmiechem.
-W środę po lekcjach, w Sugar Space, pasuje ci?
-Jasne! Zupełnie tego nie kumam. To umówione!

*time skip*

Okej, teraz mam w-f, trzeba znaleźć salę i... - myślałam sobie, i weszłam do dziewczęcej szatni.
-Ewww, Pidge, to dziewczęca szatnia! - zamarłam. Tak mówiła na mnie tylko... Hana... gardzę nią. W gimnazjum śmiała się ze mnie i rozsiała plotkę, w której było powiedziane że "kiedyś byłam chłopcem, ale przez moje upodobania rodzice zlotowali się nade mną, i zmienili mi płeć na czwarte urodziny" delikatnie mówiąc. Jakim cudem jesteśmy w jednej klasie? Gdy ja byłam w 1 gimnazjum, ona już w 3. Potem zostałam przesunięta no i... wylądowałam trutaj. A jak to się stało, że ona była wtedy we włoszech? Jej rodzice się rozstali. Jej mama wyjechała do Ameryki, i miała ją wziąć ale dała jej dokończyć szkołę. Potem przeniosła się do niej. No to pięknie. Ona zawsze mówiła na mnie Pidge, udając, że to moje "prawdziwe" imię. Rozniosło się to po szkole, i tak samo będzie teraz. - chłopięca jest po drugiej stronie, ty zboczony fagasie! - wnerwiła mnie teraz.
-Ojjj, przesadziłaś, Hana! - podeszłam do niej niebezpiecznie szybko, i zamachnęłam się jakbym chciała ją spoliczkować. Ona pisnęła i odsunęła głowę, mimo że moja ręka nawet jej nie dotknęła. - nie będę nawet dotykać takiego śmiecia jak ty, bo jeszcze zararzę się pruchnicą umysłową. I wiesz co? Już wolę przebierać się wśród chłopaków niż przy tobie.
Powiedziałam i wyszłam. Podeszłam do męskiej szatni, i zrobiłam z buta wjeżdżam.
-Katie?! To szatnia męska! - wrzasnął Tim, gościu z mojej klasy
-Hej Katie, przywitał się gdzieś z tyłu Keith, nie odwracając wzroku od wiązanego przez niego buta. Dopiero teraz na mnie spojrzał - co tutaj robisz?
-Mówiąc delikatnie, wyszłam z tamtąd z bardzo niemiłych powodów. Mogę zostać czy wy też mnie wygonicie?
-Wiesz, jak chcesz się tu wpasować, to musisz udowodnić, że masz jaja się z nami przebierać.
-O jaka ironia... - mruknęłam.
-Dajesz dziewczyno! - powiedział i podszedł do mnie tak jakby chciał mnie popchnąć.
-Słuchaj uważnie, pueprzony onanisto, bo powiem to tylko raz. Nie mam zamiaru przebierać się z tamtymi pustakami, bo jak poprawię Hanie to to echo będzie ci się śnić po nocach. Ohh i nawet nie próbuj mnie dotkn!ć, z tobą mogę zrobić to samo, tyle że tak brutalnie i tak boleśnie, że za każdym razem jak będziesz słyszał moje imię przypomni ci się mój wzrok... - wysyczałam przez zęby z bardzo gniewnym tonem tak, żeby tylko on mnie słyszał. Zcieraliśmy się chwilę czołami, po czym on odsunął się i z łagodnym uśmiechem powiedział;
-Witaj w drużynie, Katie.
Uśmiechnęłam się i zajęłam mieksce obok zaskoczonego całą akcją Keith'a. Przebierając się gadałam i śmiałam się z chłopakami, jak jedna z nich. O wiele lepsze towarzystwo niż tamte puste lale. Chłopacy byli cholernie zdziwieni, gdy zamiast standardowej kobiecej bielizny ujrzeli luźny podkoszulek i za duże bokserki.
-No co? Są wygodne. Zrozumielibyście mnie, gdybyście byli zmuszeni łazić w tych kłujących stanikach i koronkowej, cholernie niewygodnej bieliźnie, to jest jeszcze gorsze niż szpilki!
Spojrzeli na mnie, i wszyscy łącznie ze mną się zaśmiali.
-Dziewczyno, w moich oczach zdobyłaś 10/10 punktów, wiesz? - powiedział Max
-Tak, zasługujesz na miano miss roku
-Tak, popieram!
Wszyscy zaczęli klaskać, a ja teatralnie się ukłoniłam. Wyszliśmy na salę, ooo jezu, ale żeśmy z chłopakami lali, jak zobaczyliśmy minę Hany i jej koleżanek, gdy zobaczyły mnie wychodzącą z chłopakami z ich szatni! To był piękny wodok...

Gołąbku |Voltron| Shidge FanFicWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu