Ratunku! Nie mam weny!

793 76 147
                                    

Tekst sprawdzony przez cudowną Yumiko_Aki.

Standardowo chciałbym przypomnieć, że nie jestem żadnym guru, a moje słowa nie są prawdą objawioną, dlatego można śmiało się ze mną nie zgodzić i dyskutować. Opieram się na własnych doświadczeniach oraz na poczynionych przeze mnie obserwacjach, dlatego z góry przepraszam, jeśli zdarzy mi się zbyt wiele pisać o sobie. Niektóre zdania mogą mieć nieprzemyślany humorystyczny charakter. Tym razem przyjąłem żeński rodzaj z racji wygody (tak dla odmiany).

Weszłaś tutaj, bo również cierpisz na brak weny? Uspokoję Cię, bo nie jesteś jedyna. Jest naprawdę wielu pisarzy i pisarzy, amatorskich i profesjonalnych, którzy też nie mają weny w tym właśnie momencie. Wiesz dlaczego? Ponieważ wena nie istnieje.

Zanim zjedziesz mnie (chociaż szczerze wątpię, żeby tak się stało) za tę kontrowersyjną i jakże krzywdzącą opinię/tezę, pozwól mi się wytłumaczyć.

Najpierw zastanówmy się, czym tak naprawdę jest ta mistyczna wena. Słownik zdradza tajemnicę: to zapał twórczy, inspiracja, natchnienie.

Pewnie znasz to uczucie. Wpadłaś na świetny pomysł, oryginalny, nietuzinkowy, no po prostu nikt inny wcześniej tego nie zrobił. Wiesz, że to będzie genialne. W głowie tworzysz kolejne sceny, dialogi, bohaterów, wydarzenia i aż nie możesz się doczekać, kiedy zaczniesz pisać, bo masz taką ogromną ochotę, normalnie rozsadza Cię energia. Chce się pisać, chce się żyć!

Piszesz. Z kilku słów robi się kilkaset, z jednej strony kilkanaście, kilkadziesiąt; kończysz rozdział, dwa, cztery. Może jest tego więcej, może nie, ale jedno jest pewne: tworzysz. Tworzysz prawie że nieprzerwanie, a wszystko dzięki założonemu pampersowi (nie musisz chodzić do toalety), zapasom jedzenia i herbaty/kawy/innych napojów (chociaż po co marnować czas na posiłki?), substancjom psychoaktywnym... no, oprócz tych ostatnich, acz stereotyp pisarza mającego problemy z nadużywaniem alkoholu, papierosów i narkotyków jest wciąż żywy.

No i nagle źródełko wysycha, nie masz już takiego zapału do pisania, bo wena uciekła. Tak po prostu, bez słowa wyjaśnienia, odeszła od Ciebie. Skończył się Wasz romans, zostałaś opuszczona i nawet nie wiesz, czy coś zrobiłaś źle, bo przecież było tak fajnie i absolutnie nic nie wskazywało na to, że następnego dnia możesz się obudzić, a jej po prostu nie będzie. Rozstanie jest bolesne, nawet bardzo. Z trudem patrzysz na to, co razem stworzyliście, a w myślach wracasz do wszystkich wspólnych chwil, kiedy po prostu było dobrze. Nie możesz się pozbierać. Jak tu przejść do porządku dziennego po takim czymś? Żyjesz z dnia na dzień, pogrążając się w smutku i poczuciu beznadziejności, z nadzieją, że kiedyś wróci, że pewnego dnia jeszcze coś napiszecie razem, że ona Ci pomoże w tym.

Ale nie zapowiada się na to. A Ty cierpisz, bo nie masz weny.

Pewnie pomyślisz (może i nie, ale dla dobra tekstu przyjmijmy, że tak): „Hej! Najpierw piszesz, że wena nie istnieje, a potem udowadniasz, że jednak jest inaczej. O co w tym wszystkim chodzi? Skąd taka sprzeczność?".

Wena to najzwyczajniej w świecie chęć do pisania. Nic więcej. To nie jest żadna muza, szepcząca Ci do ucha słowa, których powinnaś użyć, to nie jest stan uniesienia, to nie jest coś, bez czego nie da się tworzyć. Samo słowo „wena" to wytłumaczenie dla leniwych. Lepiej brzmi „nie mam weny" niż „tak bardzo nie chce mi się pisać", bo stereotyp tragicznie cierpiącego na brak weny pisarza także jest żywy. Ludzie zdają się to rozumieć, przyjmować to tłumaczenie jako coś normalnego. Przecież w historii było tyle osób, które długo nie potrafiły niczego napisać, bo „nie ma weny".

Pisanie wymaga samozaparcia i dyscypliny, podobnie jak wiele innych hobby, chociażby sport. Sportowcom też się wiele razy nie chce wstać z samego rana, żeby skoczyć na trening. Osobom na różnych dietach też nie chce się cały czas jeść tylko tego, co nakazał im dietetyk. Muzykom nie chce się ćwiczyć kolejnych utworów na zaliczenie, studentom nie chce się uczyć na egzaminy et cetera. Nachodzą myśli, że kurczę, przecież jeden dzień odpoczynku od treningów/przerwy od ćwiczeń/odpuszczenia diety nie zaszkodzi. Następnego dnia wrócicie dalej. Problem w tym, że powroty są trudne. Dlaczego tak się dzieje?

Rutyna pisaniaWhere stories live. Discover now