"Chciałam zmienić otoczenie i oto jestem"

33.9K 1.5K 681
                                    

Nie ma go...

To moja jedyna szansa, by wydostać się z tego miejsca, zwanego domem.

Nie mogę zaprzepaścić tak dobrej okazji na ucieczkę, dlatego nie tracę czasu na spakowanie walizki. Do podręcznej torby zabieram jedynie kopertę z pieniędzmi, paszport, dokumenty, telefon, ładowarkę, laptopa oraz pierwsze lepsze ubrania na zmianę.

Nim jednak zamknę za sobą drzwi tego domu, z kpiną wymalowaną na twarzy pozostawiam na stoliku kawowym w pokoju dziennym, krótki liścik skierowany do mojego brata i jego piekielnej bandy.

Żegnajcie fiuty!

Czekałam na ten dzień o wiele za długo, ale jestem gotowa, by odciąć się od tego, co mam. Chcę zacząć wszystko od nowa, z dala od rozlewu krwi, narkotyków i dziwek, biegających nago po moim domu.

Nareszcie wolna...

~***~

Nigdy nie byłam fanką deszczu, śniegu i temperatur sięgających poniżej zera, dlatego pozostawienie Texasu dla Alaski jest dla mnie dość dużym szokiem, aczkolwiek Wasilla jest urokliwym miasteczkiem, położonym w górach, w których zakochałam się od samego patrzenia na zdjęcia w gazecie turystycznej, którą wzięłam do ręki na lotnisku. Początkowo miałam udać się do Nowego Jorku, ale teraz jestem szczęśliwa, że znalazłam się na Alasce.

Z mojego pokoju w motelu mam doskonały widok na góry, dzięki czemu lepiej znoszę nieustanną ulewę i oswajam się do tego miejsca.

Z laptopem na kolanach przeglądam mieszkania do wynajęcia i jestem naprawdę mocno zaskoczona, że ceny wynajmu są dość niskie, dzięki czemu z zaoszczędzonych pieniędzy mogłabym spokojnie opłacić czynsz za trzy miesiące, nie martwiąc się chwilowym brakiem pracy. Umawiam się na spotkanie z właścicielem jednego z mieszkań na jutro i pełna entuzjazmu i pozytywnej energii postanawiam wziąć parasolkę i wyjść na zewnątrz, aby zjeść gdzieś swój pierwszy posiłek w nowym miejscu.

Mam nadzieję, że Wasilla stanie się moim prawdziwym domem, gdzie w końcu będą w pełni sobą. Zdaję sobie sprawę, że Dirk i jego szajbusy będą chcieli sprowadzić mnie z powrotem do Teksasu, ale tym będę się martwić, gdy kochany braciszek postanowi się ze mną skontaktować. Jak na razie mój telefon milczy, co jest oznaką, że wszyscy mają głęboko w poważaniu moje zniknięcie.

Uciekając przed zimnym jesiennym wiatrem, wchodzę do pierwszej lepszej kafejki i od razu uderza we mnie zapach kawy i lawendy. Składam parasolkę i pozostawiam ją wraz ze skórzaną kurtką na wieszaku przy wejściu. Kilka osób zwróciło na mnie uwagę, ale nie jest to nic nadzwyczajnego. Sama zawsze chętnie obserwuję ludzi i ich zachowania. Jest w nich coś fascynującego, a zarazem inspiracyjnego.

Zajmuję wolne miejsce przy barze i chwytam menu leżące obok.

- Hej - wita się ze mną barman. - Jesteś tu nowa? - pyta przyjacielsko, jednocześnie polerując wysokie szklanki do koktajli.

- Tak - uśmiecham się i skupiam swoją uwagę na swoim rozmówcy. Uwielbiam rozmawiać z drugą osobą i patrzeć mu na twarz, głównie w oczy. - To, aż takie oczywiste?

- Jesteś opalona, a tego nie osiągniesz w tym mieście. Ba! Na całej Alasce. - wskazuje na mnie brodą.

- Zawsze mogłam skorzystać z solarium - droczę się z figlarnym uśmieszkiem.

- Masz rację. Mój błąd - śmieje się i odkłada wypolerowaną szklankę. - A więc, co podać?

- Dużą latte z bitą śmietaną, ale proszę nie posypuj jej żadną czekoladą.

Rówieśniczka diabła PREMIERA 24 STYCZNIA 2023 ROKHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin