1

1.4K 38 8
                                    

Sobotni słoneczny poranek na Brooklinie to jedna z piękniejszych rzeczy. Przynajmniej tak twierdziła Scar Margaret Morningstar.

Była to nie wysoka ale do niskich też nie należąca, brunetka. Jej lewe ramie i kawałek pleców było pokryte runami. Była wręcz idealna tak przynajmniej twierdził jej ojciec Lucyfer Morningstar.

Lucyfer Morningstar był upadłym archaniołem skazanym na władanie piekłem po wieczność. Mimo to jego krew nadal była czysta anielska. Dzięki temu Lucyfer dał swojej córce niesamowity dar.

Matka była nocnym łowca. I jak jej córka, miała na imię Margaret i była piękna kobieta. Jednak nie dane jej było spędzić tyle czasu ze swoją latoroślą, co by chciała. Kiedy dziewczyna miała 14 lat jej matka niesłusznie została skazana na śmierć.

Jednak jak zmieszały się geny rodziców, powstał nocny łowca. Silniejszy, sprytniejszy i szybszy. Posiadający kilka mocy. Dziewczyna stała się przykładem takiego Nefilim, w końcu w 75% była aniołem , a w pozostałych 25% człowiekiem.

♥️

Scar właśnie uderzała w worek treningowy gdy w jej mieszkaniu pojawił się jej wujek Amenadiel.
-Witaj płomyczku.-powiedział i podszedł do swojej bratanicy by ja uściskać.
-Cześć wujku.- powiedziała i przytuliła anioła.-Chcesz może kawy albo herbaty?
-Wiesz co poproszę herbatki. Swoją droga mam dla ciebie złe wieści.-powiedział tonem jakby mówił o pięknej pogodzie, a Scar wstawiła herbatę w kuchni i oparła się o jego blat.
-Słucham.-powiedziała to przygotowując się na najgorsze.
-Otóż rada najwyższych w większości zdecydowała że powinnismy znów mieć kontakt z Clave albo chociaż jednym Instytutem wiec uznali, że powinnaś wyjść za mąż za jednego z nocnych łowców z Instytutu nowojorskiego.
-Pieprzony Gabriel znowu się wywyższa sądzi ze będzie mógł mnie okiełznać i podporządkować sobie..-mówiła, a jej dłonie zapłonęły ogniem.- Jeszcze Michał i Rafael. To chyba już tylko jego pieski.
-Scar uspokój się, bo zaraz coś spalisz.-powiedział Amenadiel. Dziewczyna spojrzała na swoje ręce by zamknąć je na chwile, jak oczy, i wziąć kilka głębokich oddechów. W tym momencie, czajnik elektryczny pstryknąć, a ona zrobiła dwie czarne herbaty.
-Przepraszam, ale wiesz jak ta rada mnie wkurza. -powiedziała dziewczyna.
-Potraktuj to jako rozkaz, w tym momencie zyskasz władze nad Clave, bo jak sama wiesz tam twoje imię i nazwisko jest znane. I nie tylko dzięki twojemu pochodzeniu.
-Wiem wujku, wiem.-mruknęła i zaczęła pić powoli swoją herbatę.

🖤🖤🖤

W tym samym czasie w Instytucie była kontrola z Clave. Jednak sam szef tego miejsca wolał schować się w swoim gabinecie i czytać raporty. Brunet siedział tam już od godziny gdy do pomieszczenia weszła nie wysoka kobieta o już siwych włosach. Była to wysłanniczka Clave.

-Mój drogi, mam do ciebie dwie sprawy.-powiedziała, a ciemnowłosy skiną głowa na znak by kontynuowała. -Jako szef Instytutu musisz być przykładem dlatego powinieneś znać wszystkich Nocnych łowców  z Nowego Yorku i okolic, jednak nie wywiązujesz się z tego.  Po drugie powinieneś się ożenić . Nie dlatego, że była by ci oparciem mój drogi. Clave naciska na to uważa, że to już najwyższy czas. Na obie te sprawy masz pół roku inaczej Instytut zostanie ci odebrany.
-Pani Twilight czy mogę poznać nazwiska tych osób, których nie znam?- zapytał piwnooki.
-Oczywiście panie Lightwood. Jest to Scar Margaret Morningstar, więcej ich nie ma. A teraz żegnam muszę wrócić do Idrisu i złożyć raport.

Alec, bo tak miał na imię brunet, westchnął i usiadł na fotelu. Skąd on znał to nazwisko i imię. Zaczął szperać w bazie danych i już wiedział. Scar była jego partnerka na jego pierwszej misji. Do tego była znana przez sprawę jej matki która niesłusznie skazano na śmierć. Od tej pory anioły nie rozmawiają nawet z żelaznymi siostrami. W głowie Aleca pojawił się dziwny pomysł, co jeśli  ożeni się z Morningstar ?
                                        ***

Alec stał pod drzwiami pewnego mieszkania na Brooklinie. Zadzwonił dzwonkiem i otworzyła mu istota według niego piękna, była to sama Scar.
-Niech zgadnę kontrola Nefilim?-zapytała normalnym tonem, choć w głębi duszy nie chciała go tu.
-Tak. Nazywam się Alec Lightwood i jestem szefem tutejszego Instytutu.-powiedział nie całkowicie pewnie, na co dziewczyna uśmiechnęła się.
- W takim razie zapraszam.-powiedziała i wpuściła go przez drzwi.-Coś do picia?
-Herbatę poproszę i raporty.-Scar wstawiła wodę na herbatę a z szafki pod telewizorem wyjęła raporty. Gdy woda pstryknęły zalała herbaty i podała jedna Alecowi wraz z raportami.

Alec po chwili zdał sobie sprawę z tego ze czytał już te raporty wiec kiwną głowa z uznaniem. I spojrzał w oczy Scar w tym momencie dzwiewczyna zapytała:
-Czego pragniesz?
- Chce by Instytut został pod moja władza i przez to chce się z tobą ożenić.-Scar uśmiechnęła się na to, a w tamtym momencie Alec zdał sobie sprawę z tego co powiedział.- Przepraszam, ale nie chciałem tego powiedzieć. Mam teraz ciężki okres bo Clave dało mi pół roku na związanie się z jakaś kobietą, a ja nie wiem co z tym zrobić i tak szczerze to pomyślałem o tobie, bo jesteś z dobrej rodziny i masz duże zasługi. Wiec zgodziłabyś się na to?

Zapadła cisza Scar naprawdę zastanawiała się czy to dobre rozwiązanie więc milczała. Alec za to czekał jak na szpilkach na odpowiedź.

-Tak wyjdę za ciebie.-powiedziała to w momencie kiedy Alec chciał wstać.

Przytulił ją. Nie wiedział co może wiec poprostu ja przytulił. Po chwili z kieszeni wyciągną pudełka w którym był pierścionek i założył jej go na palec.  W tym momencie zmienili swoje życie. Na zawsze.

Nie na zawsze, wieczna przysięga Where stories live. Discover now