137. Wyrażone słowami

3.5K 159 180
                                    

Hermiona zdyszana wpadła do mieszkania swojego byłego narzeczonego. Miała być tutaj trzy godziny wcześniej, ale nagłe załamanie pogody i opóźnienia tym spowodowane zatrzymały ją w pracy. Przeklęła w myślach i zaczęła się szybko pakować. Nie miała ochoty na spotkanie z Malfoy'em. Była pewna, że gdyby ją tutaj zastał to nie pozwoliłby jej wyjść tak szybko.

Zbierała wszystkie swoje rzeczy w pośpiechu, ale z przesadną dokładnością - nie miała zamiaru się wracać. Nie miała zamiaru odwiedzać ponownie tego miejsca. W końcu oprzytomniała. Przecież jest czarownicą i może załatwić to wszystko w kilka chwil! Wyjęła różdżkę z torebki i wyszeptała formułę zaklęcia. 

Kiedy jej rzeczy zlatywały się do walizek, szatynka omiotła wzrokiem salon, w którym stała. Jej serce rozpadło się na kolejne tysiąc kawałeczków, gdy zobaczyła zdjęcia, które sama oprawiła w ramki i postawiła na gzymsie kominka. Przedstawiały one kilka szczęśliwych chwil z ich związku. 

Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, którą szybko starła mankietem białej, służbowej koszuli. Nie mogła sobie pozwolić na słabość. A o Draco i ewentualnym powrocie do niego powinna zapomnieć. 

Hermiona zaczęła zadawać sobie różne pytania...
Czy żałuje, że zmieniła swoje życie dla tego blondyna?
Czy żałuje, że ich przelotny romans przerodził się w coś więcej?
Czy żałuje, że kilka dni temu zgodziła się zostać kolejną panią Malfoy?
Czy żałuje, że poznała prawdę i chyba głównie przez to, a nie przez charakter Draco, zerwała zaręczyny? 

Na każde z tych pytań odpowiedziała przecząco.  Westchnęła smutno, bo cały czas w głowie miała słowa Narcyzy, która opowiadała jej o pewnym epizodzie z życia Draco, który zmieniał  wszystko. Chciała jeszcze raz przypomnieć sobie to wydarzenie i przeanalizować je, mimo że wiązałoby się to z wielkim bólem. Ale jej rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Musiała wrócić do rzeczywistości. 

Przeklęła na głos i odwróciła się w stronę korytarza. Była gotowa do słownego ataku, gdyby okazało się, że to Malfoy ją podpuszcza i tylko udaje nieproszonego gościa. Ale po minucie nikt nie wszedł do środka, a niechciany gość zaczął po prostu pukać w drewniane drzwi. Może pomyślał, że dzwonek się zepsuł?

Hermiona odruchowo skontrolowała swój wygląd w lustrze i sama przed sobą przyznała, że wygląda okropnie. Ale w sumie jak ma wyglądać kobieta, która na własne życzenie pozbyła się miłości ze swojego życia?

- Nie spodziewałam się Ciebie tutaj... - zaczęła panna Greengrass, gdy zauważyła, że to Hermiona otwarła jej drzwi. - Myślałam, że zastanę Draco, ale nie będę wam przeszkadzać. Przyjdę innym razem. 

- Malfoy wyszedł i nie wiem kiedy wróci. Ale skoro już tu jesteś to wejdź, chyba powinnyśmy porozmawiać - Hermiona odezwała się opanowanym, zimnym głosem i odsunęła się, by kobieta mogła wejść do środka. 

- Ohh... Hermiono, wyprowadzasz się? Czyli naprawdę zerwałaś te zaręczyny? Wiem, że Draco jest porywczy, ale on cię kocha. Przysięgam, że kocha cię jak wariat! Ma swoje za uszami, ale czy znajdziesz na świecie jakiś chodzący ideał? Przecież wiesz...

Astoria ciągnęła swój dziwny wywód, a Hermiona była coraz bardziej zdziwiona. Nie mogła i nie chciała tego słuchać, bo zasiewało to w niej ziarno wątpliwości co do słuszności podjętej decyzji. Dlatego musiała ukrócić ten monolog.  

- Dość - przerwała byłej Ślizgonce  w pół słowa. - To nie chodzi tylko o te komentarze. Astorio, Narcyza powiedziała mi, że ojcem twojego dziecka jest mój narzeczony. To znaczy były narzeczony - poprawiła się od razu i obserwowała reakcję dziewczyny, która momentalnie zbladła.

Historia wyrażona zdjęciami || Harry Potter i inni czarodzieje na InstagramieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz