Pamiętam ten dzień, gdy cię poznałam.
Pamiętam dokładnie, choć minęły już lata.
Rodzice powiedzieli, że jedziemy na wycieczkę.
Nie zdradzili dokąd, jak to mówią: misiek w teczkę.
Jechaliśmy długo, prostą drogą, za miasto,
Aż dojechaliśmy na skwer, gdzie czekało auto.
Pojawił się Pan, otworzył auta drzwi.
I wtedy, w zielonym pudełku, pojawiłeś się ty.
Czarna kuleczka, drobniutka, zmarznięta,
Trząsłeś się cały, och, jak dobrze to pamiętam.
Wzięliśmy cię prędko, owinęliśmy w koc.
Nie mogłam przestać patrzeć, przyciągałeś mój wzrok.
Chciałam cię przytulić, lecz spałeś tak spokojnie.
Dobrze, nie ma pośpiechu, przywitam się potem.
Od tamtej pory jesteś z nami, nie przestaję cię obserwować.
Bo czy to normalne, czy kogoś można tak kochać?
Każde szczęknięcie, każde spojrzenie i każde machnięcie ogonem,
Nawet nie jesteś człowiekiem, a żyć bez ciebie nie mogę.
I choć łzy mam w oczach, gdy myślę, że cię stracę,
To dziękuję ci za te chwile, najpiękniesze pod słońcem.
YOU ARE READING
Poematy z nudy strony
HumorKrótkie wierszyki pisane z nudów, pod chwilowym wpływem natchnienia, opierające się na systemie "zobaczyć - przeczytać - zapomnieć". Moje dzieło, nie z neta, jedynie czasem wspomagam się internetem w szukaniu rymów.