Mélovin || One-Shot

195 9 134
                                    

! ! ! W S T Ę P ! ! !

Mélovin - dwudziesto dwu letni, ukraiński piosenkarz. Zwycięzca szóstej edycji xFactora, oraz uczestnik Konkursu Eurowizji 2018. Jest przystojny, bogaty i dobrze znany wszystkim nie tylko w kręgu swojego kraju. Od innych gwiazd wyróżnia go jego oryginalny i niespotykany sposób bycia; chodzi tu głównie o soczewkę umiejscowioną na tylko jednym oku. Artysta eksperymentuje również ze swoimi włosami, co czyni go innym, może lepszym od innych. Zwykle ubiera się na czarno, co dodaje mu mrocznego uroku. Poza muzyką, produkuje również linię swoich perfum, które sprzedaje. Ma idealne życie, wszyscy go uwielbiają. W wolnych chwilach spędza czas ze swoimi rodzicami, których kocha nad życie. Posiada również zwierzęta, które są takim jego oczkiem w głowie. Udziela się publicznie w wielu fundacjach, wspomaga chorych, cierpiących... Z pozoru, złoty chłopak.

Ale czy na prawdę jest taki święty, jak się wydaje?

* * *

WTOREK

* * *

Mój sen - to pojęcie czynności, którą zawsze wykonuję z dala od innych, poufnych osób zamieszkujących ten dom. Bardzo nie lubię, gdy ktoś przerywa mi tę chwilę odcięcia się od szarej rzeczywistości.

- Tyler, radzę ci uciekać póki jeszcze masz nogi. - mruknęłam pełnym opanowania głosem. - Bo zaraz ci je z dupy powyrywam. - dodałam, gwałtownie podnosząc się z łóżka.

Mój brat skakał po moim materacu, szczerząc się jak głupi. Często tak robi, czego skutkiem są liczne bójki między naszą dwójką. Jesteśmy bliźniakami, niestety. Wszyscy nam wmawiają, że nasze rodzeństwo to jak dwie krople wody. Jednak nie wiedzą co siedzi w środku każdego z nas i jak bardzo się przy tym mylą. Tyler Lewis to idiota, za to ja Scarlett Lewis jestem definicją czystej perfekcji, oczywiście nie chwaląc się zupełnie.

- Och zamknij się. - machnął ręką, zeskakując z mebla. - Potrzebuję forsy. - zaśmiałam się dobitnie. Ta, akurat. Wolne żarty, nie dostanie ode mnie ani grosza.

- Mam na czole wytatuowany napis "BANK"? Bo nie wydaje mi się. A teraz możesz już sobie iść. - podeszłam do szafki, chcąc zobaczyć na telefonie, która jest godzina. Okazało się, że bateria mi padła, co jest absolutnie niemożliwe. Przecież wieczorem podłączyłam go do ładowania, nie ma innej opcji. - No co jest. - mruknęłam.

- Jesteś amebą. - stwierdził mój brat. - Telefon podłączyłaś do ładowarki, ale ładowarki do kontaktu już nie. - cholera, ma rację. Wskazał swoją długą ręką na luzem leżący biały kabel.

A to wszystko przez moją matkę! Zrzędzi na każdym kroku, że ta ładowarka ciągle w tym gniazdku i czerpie prąd na daremno. Więc moja wspaniałomyślna rodzicielka nadal robi mi na złość i wyciąga ją z kontaktu. Kocham Jennifer, ale czasami mnie wkurza jak mało kto. No i świetnie, praca w tej durnej pralni bez telefonu będzie koszmarem!

- No pożycz mi trochę pieniędzy, potrzebuję sobie kupić coś do samochodu, a wiesz, że nie mam roboty. - zrobił smutną minę i popatrzył na mnie wzrokiem pełnym cierpienia.

- Nie po to siedzę w tej głupiej pralni, wśród śmierdzącyh ubrań, przez osiem godzin dziennie, żeby wydawać na ciebie swoją pensję. Skoro nie masz roboty to sobie ją znajdź i nie marnuj mi więcej czasu. - burknęłam zła. - Poza tym, dlaczego mama ci nie da pieniędzy?

- Wiesz jaka jest Jennifer, oszczędność na pierwszym miejscu. - kiwnęłam głową, zgadzając się z jego słowami. Co prawda, to prawda. Żeby kupić sobie coś nowego, to muszę sama zdobyć na to fundusze. Mama jest okropnie oszczędna, czasami aż za bardzo. Rozumiem, to się chwali. W końcu uzbiera się niemałą sumę, ale bez przesady. Przecież jakoś sobie radzimy we trójkę.

One ShotWhere stories live. Discover now