2

728 67 59
                                    

Perspektywa Feliksa

Rozłączyłem się. Ostrożnie odłożyłem telefon na ziemi, przez jeszcze chwilę przyglądając się tapecie. Na niej byliśmy my. Ja i Licia, kilka lat temu. Przytulałem go mocno, nie pozwalając mu uciec. Uśmiechałem się i żyłem jak głupi, nie interesując się życiem mojej mamy i taty. Sądziłem, że Licia mi wystarczał. Myliłem się.

Skuliłem się w kącie, znowu zaczynając płakać. Nie sądzę, abym dzisiaj dał radę zasnąć. Nie wiedziałem, co powinienem począć. Na dodatek miałem siedemnaście lat. Nie mogłem pracować, a tym bardziej zajmować się domem.

Byłem skończony.

Sądziłem, że Licia do mnie przyjdzie i mnie pocieszy. Zamiast tego oznajmił, że jego matka mu nie pozwoliła - najzwyczajniej w świecie. Tak bardzo nie mogłem uwierzyć jego słowom. Przecież jego matka zawsze była wobec mnie taka miła... dlaczego Liciu mnie okłamałeś...

Czekałem z niecierpliwieniem na kolejny dzień. Za każdym razem, gdy wpatrywałem się na zegarek, dostrzegłem, że moja ukochana długa przesiedzona godzina była w rzeczywistości minionymi pięcioma minutami. To wszystko zbyt długo trwało.

Nie miałem ochoty iść się myć. Nie chciałem nic jeść. Moje życie było stracone. Straciłem rodzinę, którą wcześniej nie doceniałem, pałętając się gdzieś bez przerwy z Licią.

Czy to... kara Boża?

Nie modliłem się dzisiaj. I nie miałem zamiaru. Nawet jeślibym miał, to i tak nie posiadałbym chęci, aby wstać, paść na kolana i złączyć ręce. To już nie dla mnie...

***

Nie zauważyłem, kiedy zasnąłem. Obudziły mnie dopiero pewne nieznajome mi głosy. Otworzyłem oczy, aby móc się przyjrzeć wysokim sylwetkom dwóch osób. Pierwsza to była kobieta w jasnych włosach. Drugi to blond mężczyzna. Oboje wyglądali sympatycznie, jednakże... kim oni byli?

Nie wyglądali na policjantów - przyczyną jest brak munduru. Lekarzami też nie. Ubrani byli zwyczajnie. Rozmawiali o czymś na osobności, odwróceni do mnie plecami.

Przerażony zerwałem się z miejsca, wywołując przy tym głośny huk. Spojrzeli na mnie zaskoczeni, powoli podchodząc w moją stronę.

- Nie martw się - odparła pierwsza kobieta. - Nic ci nie zrobimy.

- K...kim jesteście...? - zapytałem, przeklinając w duchu, że nie było tutaj ze mną Lici. Bym przynajmniej miał za kim się schować...

- Jesteśmy z opieki społecznej - kontynuowała. - Ktoś poinformował nas, że straciłeś niestety rodziców i teraz nie masz z kim mieszkać. A przez to, że nie ukończyłeś jeszcze osiemnastego roku życia, będę zmuszona ciebie zabrać do sierocińca.

Sierocińca? Słyszałem, że tam panują straszne klimaty. Nawet nie mogłem sobie wyobrazić, jakie przerażające rzeczy mógłbym tam spotkać. Oglądałem wiele horrorów z sierocińcami, w których mordowano dzieci. Zadrżałem. Ale z drugiej strony... cóż... i tak już miałem to wszystko gdzieś. Nie zdziwiłbym się, jeśli żadna rodzina nie zachciałaby mnie adoptować. Wszyscy wolą małe bobaski, zamiast takiego wkurzającego starucha jak ja. Przesiedzę tam z rok, następnie, jak mniemam, wyrzucą mnie na ulicę i w ten sposób stanę się nowym członkiem bractwa meneli spod mostu. Będę spał na ławce ulicznej, przykryty starą szmatką, marznąć z zimna. Totalna frajda, czyż nie?

- Posłuchaj - dodała, widząc, jak nie zareagowałem na jej zdanie. - Lepiej, abyś się nie upierał, bo w ten sposób nic nie zdziałasz. Sąd ci nie pomoże, a jeśli nawet, to nie przeżyjesz tutaj sam nawet tydzień. Aktualnie to ty jesteś odpowiedzialny za ten dom, ponieważ rodzice ci go przepisali. Tutaj musisz zacząć płacić za prąd, za gaz... a nie uzbierasz pieniędzy, bo nie jesteś pełnoletni na pracę. Pójdziesz do więzienia za to, a tam panują okropne warunki.

A w sierocińcu nie?

- Dlatego pozwól nam ciebie zaprowadzić do sierocińca. Zaufaj mi.

Podała mi rękę. Długo się zastanawiałem, czy był sens uściśnięcia jej i pozwolenie się zaprowadzić do swojego "niby domu". Westchnąłem, a następnie pokiwałem głową na znak, że się zgadzam.

- Naprawdę? Szybko poszło - zaśmiał się mężczyzna.

- Mam dar do przekonywania, haha. - Zaprowadziła mnie do samochodu.

- Chyba zasługujesz na premię.

- Oj rety, dziękuję bardzo!

- Do usług.

Przewróciłem oczami, siadając na tylnym siedzeniu. Zamknęli drzwi, a następnie zablokowali mi, aby mieć pewność, że nie będę wstanie się wydostać. Oho! To już jest ta akcja, gdzie zabierają mnie do lasu, gwałcą i zabijają... W sumie... i tak nie miałem dokąd pójść...

Oparłem się głową o szybę, obserwując drzewa, które w miarę szybko uciekały za nami. I kolejne... i kolejne... o! Krowa tam była! Oż kur*a! Konik! Nie minęło długo, kiedy się wyprostowałem, z uśmiechem wyszukując tamtego konia. Jednak mój uśmiech znowu minął, kiedy obraz uciekł, tak jak tamte drzewa.

- Daleko jeszcze... - mruknąłem zirytowany. Która godzina? Dziesiąta? Heh... chociaż nie miałem lekcji.

- Ojoj... daleko.

- A co ze szkołą? - dodałem.

- To ta blisko twojego domu?

- No, tak.

- Och... masz dwie opcje. Albo wstawać o trzeciej nad ranem, albo uczyć się w sierocińcu na lekcjach indywidualnych. Co wolisz?

Lekcje indywidualne? Czyli... pojedyncze, nie? Czy coś w ten deseń... ale... co z Licią? On nie będzie za mną tęsknił? Szczerze... to ja już za nim tęsknię... 

- Radziłbym ci wybrać te lekcje indywidualne. Będziesz się lepiej wysypiał oraz nie będziesz się męczył z autobusami.

- M...myślałem... że to państwo będziecie mnie dowozić...

- My? Przecież masz siedemnaście lat!

- Umm...

- Wybierz te indywidualne i będzie spokój!

- D...dobrze...

Przez chwilę wydawało mi się, że wielka gula ściskała mi w gardle, a oczy zaczęły mi szklić. Po raz kolejny oparłem się o szybę, obserwując naturę. Ach... te krowy... te kurki... te zwierzęta żyją  na wolności, ale z drugiej strony - jak w więzieniu. Ja za niedługo zacznę się czuć tak samo jak te biedne zwierzątka. KUR*A ZNOWU KUCYK! JAKI TOTALNIE ZAFELISTY, O KUFFA... och... znowu uciekł...

_________________________

No hejo, moje kochane perełki! Oto napisany drugi rozdział. Ach, szczerze to jestem z siebie dumna, że zaczęłam pisać od nowa, bo chociaż mam w głowie sensowną fabułę i wiem, o czym piszę :3

Poza tym dziękuję, że spodobał wam się tamtejszy pierwszy rozdzialik. Mam nadzieję, że ten fanfik przypadnie wam całkowicie do gustu.

Do następnego <333

Você leu todos os capítulos publicados.

⏰ Última atualização: Nov 29, 2018 ⏰

Adicione esta história à sua Biblioteca e seja notificado quando novos capítulos chegarem!

| LietPol | Time for meOnde histórias criam vida. Descubra agora