1

158 19 0
                                        

        Jestem [imię]. Mieszkam w małej wiosce w której nigdy nie dzieje się nic ciekawego. Wychowałam się w sierocińcu. Nie lubię obecności innych ludzi, dlatego całymi dnami siedzę w pobliskim lesie. Dziś też tam byłam. Siedziałam na jednym z drzew i rysowałam to co widziałam przed sobą. Już zaczynałam się zbierać gdy usłyszałam czyjeś głosy. Schowałam się za jedną z gałęzi. Zobaczyłam trzech mężczyzn. Jeden miał długie granatowe włosy, drugi był dobrze zbudowany, a trzeci był już w podeszłym wieku. Pierwsza dwójka była prawie tak samo ubrana. Nawet się nie skapnęłam kiedy  byli obok mnie. Mieli już mnie minąć ale oczywiście coś musiało pójść nie tak. Poślizgnęłam się i spadłam z drzewa prosto na tego granatowowłosego. Chłopak się zezłościł a pozostała dwójka nie wiedziała co się właśnie stało. Zeszłam z osoby która była moją ofiarą.

-Przepraszam, nic ci się nie stało?- zapytałam toją obok niego i podając mu rękę. On popatrzył na mnie wściekłym wzrokiem i wstał odtrącając moją rękę.

-Nie przejmuj się. On taki jest.- wytłumaczył mi staruszek. Nagle zaczął patrzeć na coś za moimi plecami. Wyminął mnie i podszedł do kawałka kartki który leżał na ziemi. Podniósł go i zaczął oglądać.

-To twoje?- zapytał mnie nadal oglądając rysunek który podniósł. Kiwnęłam głową dając znać, że tak. Następnie zaczął wołać, że mam niesamowity talent. W końcu granatowowłosy się wkurzył i zaczął go ciągnąć w stronę wioski.

-Panienko czy mogę to zatrzymać!- krzyknął do mnie już z daleka.

-Oczywiście, że tak!- Odkrzyknęłam coś na szybko, bo nawet gdybym się nie zgodziła to i tak już bym tego nie odzyskała. Zostałam tam jeszcze na  chwilę. Gdy słońce już w połowie zaszło postanowiłam już iść. Od kilku dni pracuje w karczmie jako kelnerka. Mają tam sporo pokoi na wynajem i jeden mi oddali. Swoją zmianę zawsze zaczynam po zachodzie słońca. Dziś było tam jak zawsze. Pełno pijaków którzy piją bez umiaru. Od kilku godzin byłam na nogach, więc dali mi kilka minut przerwy. Usiadłam przy jednym ze stolików i patrzyłam kto wchodzi i wychodzi. Zdziwiłam się trochę gdy zobaczyłam tą trójkę z wcześniej. Jednak moje zdziwienie szybko zniknęło ponieważ jesteśmy jedynym w okolicy zajazdem i było dosyć oczywiste, że tu przyjdą. Wynajęli pokoje dla siebie i usiedli przy stoliku. Skończyłam swoją przerwę. Wstałam od stolika przy którym siedziałam i podeszłam do nich aby zebrać zamówienia.

- Dobry wieczór, czy chcielibyście coś zamówić. - odezwałam się do nich z typowym w tej pracy firmowym uśmiechem. Wydawali się być trochę zdziwieni moją obecnością tutaj, ale darowali sobie niepotrzebną rozmowę i złożyli zamówienie które przekazałam kucharzom. Gotowy zestaw dostarczyła im moja koleżanka, a ja czekam na następne zamówienia.
      Minęło kilka godzin, większość osób wróciła do domu lub poszła do pokoi. Pomagałam w sprzątaniu. Dwóch pijanych mężczyzn się pobiło i powywracali parę stolików. Ogarnęliśmy to szybko. Wszyscy zaczęli się rozchodzić. Kiedy żegnali się ja czmychnęłam na piętro, aby udać się do swojego pokoju. Kiedy szłam korytarzem zobaczyłam tego granatowowłosego chłopaka. Trzymał w ręku kluczyk i rozglądał się na dookoła. Podeszłam do niego.

- Nie możesz znaleźć swojego pokoju?- zapytałam go chociaż dobrze znałam odpowiedź.

- Nie, zwiedzam tylko.-

- Nie widziałam, że nasze ściany są taką atrakcją turystyczną. A teraz przestań kłamać i daj ten klucz, zaprowadzę cie.- Ma szczęście chłopak, gdyby nie była zmęczona to bym go powkurzała.

-Nie, sam znajdę swój pokój.- No w końcu przestał kłamać!

- Jest już północ, nie chce przez ciebie pójść spać później niż potrzeba.- wyrwałam mu klucz z ręki, spojrzałam na numerek. Złapałam go za kołnierz i zaczęłam ciągnąć. Zatrzymałam się przed odpowiednimi drzwiami. Mój pokój był zaraz obok.

- Nazywam się [nazwisko] [imię], a ty? - przedstawiłam się mu.

- Kanda Yuu.- Wszedł do swojego pokoju nawet nie mówiąc dobranoc. Zrobiłam to samo co on i poszłam spać.

Kanda Yu x readerWhere stories live. Discover now