Pokątna

986 19 26
                                    

–––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––

Jak na prawdziwego czarodzieja przystało, trzeba się przygotować do nowej szkoły, nie będzie to co prawda jakieś trudne. Moją pierwszą różdżkę dostałam w wieku 14 lat, niestety moja samodzielna nauka zniszczyła ją i już nic innego nie dało się z nią zrobić, dlatego najlepszym pomysłem było pójście do Olivandera.

Wstałam bardzo wcześnie jak na mnie, zjadłam śniadanie, ubrałam się i pomalowałam. Nie maluje się ostro, wystarczy mi korektor, róż i tusz do rzęs. Poczekałam na tatę, który od dłuższego czasu większość swojego życia siedzi w swoim biurze i rozmawia przez magiczną kulę z dziwnymi ludźmi.

Nie lubiłam na niego czekać, zanim by się zebrał mogłabym już tyle rzeczy zrobić, no ale niestety potrzebowałam podwózki, żeby się gdziekolwiek wybrać.

- Tato! No chodź już, nie siedź tam tak długo i wyjdź ! - krzyknęłam stojąc pod jego biurem, zapukałam do jego drzwi, a gdy złapałam za klamkę usłyszałam szybkie zamykanie szuflad i nie musiałam długo czekać, aby zobaczyć go w drzwiach.

- Już jestem, wybacz lotosku, musiałem...załatwić parę rzeczy, ale już jestem i możemy jechać na pokątną.

-----------------------------

 - Nie! spokojnie panie Malfoy, proszę się nie stresować, już znajdę tą odpowiednią ! - krzyczał zza ściany Olivander

- Pospiesz się, mój ojciec czeka, jak dowie się, że nie mam różdżki to wiesz co ci zrobi - krzyczał tleniony blondyn wymachując jakąś kartką w ręku

Przyglądałam się mu siedząc na książkach, ale niestety nie mogłam długo nacieszyć się spokojem

- A ty? co się tak gapisz - odezwał się odwracając i spoglądając na mnie

Nie odezwałam się. Nie chciało mi się rozmawiać, chciałam tylko różdżkę i wyjść kupić następne potrzebne rzeczy opisane na liście. 16 latkowi prawdopodobnie się to nie spodobało, bo podszedł do mnie i chciał już się odezwać, gdy wszedł z powrotem Olivander.

Starszy mężczyzna odłożył różdżki na blat i zaczął je polerować, gdy zauważył, że chłopak nie stoi obok jego blatu rzucił wzrokiem po pomieszczeniu i złapał ze mną kontakt wzrokowy.

- O panno Winnor! Jak dawno pani nie widziałem, chciałaby pani jakieś katalogi czy przyszła tu pani po coś innego? - zapytał uprzejmie uśmiechając się od ucha do ucha

Chłopak przyglądał się mi z podejrzeniem.

- Ja tylko chciałam zakupić różdżkę, bo od kilku lat nie mam czym czarować - zaśmiałam się unosząc ręce do góry.

Olivander przyjrzał się mi, odwrócił i po paru minutach przyszedł z różdżką.

- Rdzeń z feniksa, pióro z gromoptaka, sztywna - powiedział przyglądając się mi. Podał mi ją i czekał na efekt.

Wzięłam różdżkę do ręki, wypowiedziałam najłatwiejsze zaklęcie "lumos", a różdżka zrobiła to o co ją poprosiłam.

- Ciekawe, ciekawe, to bardzo dobra różdżka, nigdy... - zaczął coś mamrotać pod nosem, a ja cierpliwie czekałam aż dokończy.

- Shikoba Wolfe, cudowna kobieta, stworzyła tą różdżkę do transmutacji, jest bardzo silna, ale ty jesteś bardzo wyjątkowa skoro cię wybrała, bardzo trudna do opanowania, nie wybiera kogokolwiek, musisz mieć silny charakter. - powiedział zapakowując moją różdżkę, i przywołał gestem ręki Malfoy'a, a mnie pożegnał odprowadzając wzrokiem.

-----------

Następny sklepik był z magicznymi zwierzętami, chociaż nie do końca, bo zdarzały się koty, psy, myszy, sowy, a nawet żaby. Boże każde z nich było takie urocze, jakbym mogła zabrałabym każdego z nich, niestety mój niski budżet i warunek do jednego zwierzęcia nie pozwalał mi spełnić moich małych marzeń.

Po wyjściu ze sklepu, z którego udało mi się wziąć szczura, poszłam kupić jeszcze szaty i inne potrzebne podręczniki.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                                                                                      Dzień 2






Dlaczego Ty - George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz