Rozdział 8

376 22 2
                                    

Młoda Pevensie siedziała na małym stołku obok dziewczyny . Może nie była to jej wina , ale ją sobie narzucała , bo gdyby tylko z nią została albo kazała jej iść ze sobą nic takiego by się nie zdarzyło . Cud , że się nie zgubiła i odnalazła narnijczyków , bo mogłoby się to skończyć gorzej . Wina leżała tylko i wyłącznie po stronie nieprzytomnej dziewczyny . 

Szatynka spojrzała na jej ranne kostki , które owinięte były jakimiś liśćmi podobno mają pomóc , ale nie wiedziała w jaki sposób .

- Na pewno zostaną blizny . - oznajmił borsuk . 

- Zatruła się ?

- Wszystko na to wskazuje , ale gdyby to zjadła trucizna w organizmie rozprzestrzeniłaby się znacznie szybciej . Mogła się zakazić przez krew , rany otwarte , które były świeże . Musiała nadepnąć lub przejechać stopom , kostką po jakiejś trującej roślinie .

- A obudzi się ?

- Ależ oczywiście ! O to nie ma się co martwić wasza wysokość . Za parę godzin powinna być już na nogach . - uśmiechnął się i otworzył drzwi . - Teraz musimy dać jej chwilę spokoju , niech odpocznie .

Łucja pokiwała ze zrozumieniem głową i puszczając jej zimną dłoń wyszła z pokoju .   

Perspektywa Alyssy 

Ocknęłam się tak naprawdę pośrodku niczego . Ani początku , ani końca . Jedynie trochę piasku i błękitne morze , a nade mną jakby wisząca fala , która lekko chlapała moją skórę i ubranie . Nie miałam na sobie tego samego . Ubrana byłam w białą sukienkę z cienkiego , białego materiału . Nie było mi ani zimno , ani gorąco . Czułam jedynie ciepło na lewej dłoni , było one przyjemne lecz trochę denerwujące , ponieważ coś na niej czułam , ale nic tam nie było . Zanurzyłam rękę delikatnie w fali .

- Jesteś pewna ? - spytał głos za mną . Był taki ciepły i przyjemny . 

Odwróciłam się powoli , żeby zobaczyć właściciela tego głosu . Gdy go zobaczyłam , zesztywniałam . Jego złota grzywa powiewała za sprawą wiatru i błyszczała w świetle słońca . To był Aslan . Byłam tego przekonana w stu procentach . Spotkać go to jest nie opisane uczucie . Czujesz wtedy wszystko co dobre . Nic innego się nie liczy .

- Czego mam być pewna ? - zapytałam odchodząc od fali .

- Jeśli wkroczysz w mój ląd nie wrócisz już nigdy .

Przekrzywiłam nieznacznie głowę i patrzyłam raz na niego raz na niebieską falę za sobą . Lew zaśmiał się cicho . Faktycznie to , że nie rozumiem co tu się dzieje jest bardzo zabawne . Niczym moja nauka wali mieczem .

- Nie za bardzo rozumiem . Nie wrócę ? 

- Wybór należy do ciebie najsłodsza . Możesz wrócić lub odejść .

Wrócić gdzie ? Do domu ? Do matki i ojca ? Czy spowrotem do kopca ? Gdy otworzyłam już buzię , żeby coś powiedzieć jego już nie było . Rozejrzałam się w około , żadnego śladu . Zauważyłam jedynie coś o wiele dalej , błyszczało się w słońcu . Jestem jak kroka , wypatrzę wszystko co się błyszczy . Zaczęłam iść w tą stronę , na miejscu zastałam tylko gałązkę , kielich i monetę . Kielich był ładny nie powiem , ale złoto to nie mój klimat wolę srebro . Podniosłam gałąź  , która pod wpływem mojego dotyku zaczęła błyszczeć całkowicie mnie oślepiając , głowa bolała mnie niemiłosiernie  , a kostki piekły jakby właśnie ktoś obdzierał mi je ze skóry .

/Narrator trzecioosobowy\

Ostatnie mocniejsze uderzenie światła wyrwało ją ze snu . Usiadła na łóżku od razu łapiąc się za głowę z powodu bólu głowy . Nie pamiętała co jej się śniło . Miała dziurę w pamięci . Koło niej nie było niczego , nikogo . Łzy zaczęły spływać po jej bladych policzkach . Podkuliła kolana pod sam podbródek i schowała w nic twarz . Nagle drzwi się otworzyły na oścież i wyszedł zza nich Truflogon .

- Jak dobrze , że nie śpisz . Jak się czujesz ? Jest ci nie dobrze ? - pokiwała przecząco głową . - Boli cię coś ? 

- Głowa i kostki . - mruknęła . 

- Wyciągaj te kostki . - rozkazał a dziewczyna od razu to zrobiła .

Usiadła na brzegu łóżka i wyciągnęła nogi przed siebie . Borsuk zaczął robić coś z liśćmi , które były owinięte wokół kostek . Najpierw je ściągnął i czymś nasmarował , zapewne kremem własnej roboty . Potem spowrotem zawinął . Dziewczyna uśmiechnęła się do niego a on do niej .

- Mogę wyjść z komnaty ?

- Jeśli musisz to wyjdź .

Przypadek || Edmund PevensieWhere stories live. Discover now