Rozdział 2

310 32 0
                                    

Wielki niczym góra, biały wilk stał tuż nade mną. Czułam na sobie jego oddech. Bestia wiedziała, że dopadła już swoją ofiarę, więc nie musiała spieszyć się z jej zabiciem. Delektowała się moim strachem i bezradnością. Widziałam jej wielkie, ostre, czarne pazury i jeszcze ostrzejsze białe zęby, które pewnie były tym co zobaczę jako ostatnie w moim życiu. Nie miałam żadnych szans pokonać wilka, ja nie miałam nawet broni. Mogłam jedynie leżeć na leśnej trawie i czekać na chybną śmierć. 

Ale on nie atakował. Patrzył tylko na mnie swoimi wielkimi oczami, a ja miałam wrażenie, że w tych oczach jest coś ukryte znacznie głębszego niż sama chęć mordu. Wilk zamiast wykończyć mnie i zabić, tylko powąchał mnie, po czym szturchną pyskiem. Patrzyłam na niego zdezorientowana, a serce dalej waliło mi ze strachu, ale nie wyglądało na to by chciał mnie żywcem pożreć. Patrzyłam na niego przerażona, po czym zrobiłam coś niesamowicie głupiego i lekkomyślnego. Drżącą rękę wyciągnęłam przed siebie by dotknąć jego jakże pięknego futra. On, ku mojemu zdziwieniu i szczeremu zaskoczeniu, pozwolił mi na to, lecz nie spuszczał ze mnie swojego uważnego wzroku, w każdej chwili gotowy zrogowacieć jeśli zechce go skrzywdzić.

Potem pozwoliłbym podniosła się z ziemi i usiadła. Wilk obserwował mnie uważnie cały czas, a pod jego spojrzeniem cała byłam spięta. Dotykałam ostrożnie jego sierści zachwycona jej delikatnością i puszystością. Nie było też na mniej żadnych zabrudzeń lub kołtunów, czego spodziewałam się po dzikim zwierzęciu. To chyba jednak nie było zwykłe zwierze, przemknęło mi przez myśl. Kiedy stałam już niepewnie na nogach, pchnęło mnie stanowczo pyskiem, kierując mnie w jakimś kierunku. Poszłam posłusznie tam gdzie chciał bojąc się, że jak nie usłucham to mnie znów zaatakuje i tym razem rzeczywiście zabije. Szłam obok niego przez jakiś czas, mogąc w końcu odetchnąć po szalonej ucieczce. 

Bo chwili marszu doszliśmy do zawalonego drzewa które było tuż obok niewielkiego wzniesienia. Nie rozumiałam co się tu dzieje, czemu wilk nie rozszarpał mnie na szczepy kiedy miał ku temu okazje? Zobaczyłam wśród korzeni, tego przewalonego drzewa, ciemną norę. Bestia najwyraźniej oczekiwała, że do niej wejdę bo pchnęła mnie w jej kierunku, ale ja nie miałam takiego zamiaru. W końcu to jest dziki stwór i nie wiadomo co jest w środku. Może jakieś pozostałości zwierząt, a może to tam chce mnie zabić? Na samą myśl przeszły mnie ciarki. Nie chciałam tu zostać, pragnęłam wrócić do mojej wioski. 

Zaczęłam małymi kroczkami się oddalać, niestety nie umknęło to uwadze wilka. Warknął na mnie zdenerwowany, a ja znów rzuciłam się biegiem w kierunku, jak mi się wydawało, prowadzącym do mojej wioski, choć nie byłam niczego pewne, bo wszystkie kierunki świata już dawno mi się pomieszały. Byłam nie mądrą, bo nie wyciągnęłam wsioków z przeszłości. On był ode mnie o wiele szybszy i zwinniejszy, a ja się szybciej męczyłam. Żebym miała mało kłopotów to przede mną ukazała się szczelina i przepaść. Niestety zbył późno ją zobaczyłam. Nie zdążyłam się zatrzymać. Wpadłam prosto do niej. W ostatnim momencie złapałam się jakiegoś wystającego korzenia, który uchronił mnie przed upadkiem w czeluść rozpadliny. Była głęboka, jak spadnę na sam dół, nie ma szans bym się z niej wydostała. Wisiałam nad przepaścią na cienkim korzeniu, a nade mną był wilk, co do którego nie miałam pewności czy nie jestem dla niego tylko obiadem. 

Biały wilkWhere stories live. Discover now