Budzę się w pustym łóżku, nie zauważyłam, kiedy w końcu uciekł z moich ramion, ale wiem gdzie go znajdę. Wchodzę do swojej sypialni, przebrać się i upiąć włosy, zanim zejdę do pracowni. Na dole od razu wyczuwam, że nie jesteśmy już sami, mijam włączony telewizor, w którym ktoś głośno krzyczał o sprzedawaniu akcji Stark Industries jak najszybciej. Parzę sobie kawę i idę po schodach na dół, drzwi są otwarte, Tony leży na plecach, a Pepper próbuje zrobić coś z reaktorem w jego piersi.
Słyszę ich pełną i ciepłą wymianę zdań.
Czuję też ogromne ukłucie zazdrości, gdy mówi do rudowłosej:
– Jesteś najbardziej wykwalifikowaną osobą, jaka znam Pepper. – Śmieją się jednocześnie. – Nie mam nikogo więcej.
No tak. Dobrze szybko poznać swoje miejsce, jestem nikim. Pukam lekko do drzwi, a Pepper wyciera ręce i zabiera ze sobą zużyty reaktor, a Tony wstaje i zaczyna krążyć po pomieszczeniu.
– Proszę, nie mów, że zrobiłaś mi tą swoją paskudną kawę Mahdani. – Mówi, dopiero gdy ma pewność, że zostaliśmy sami. Wciąż nie ma na sobie koszulki, a ja uśmiecham się szeroko, myśląc nad najbardziej ciętą odpowiedzią, jaką mogłabym wymyślić.
Jednak nie jest mi dane powiedzieć nic, bo podchodzi do mnie zdecydowanie i łączy nasze usta w namiętnym pocałunku. Nie powinnam odpowiadać mu z taką samą namiętnością, ale nie potrafię. Obejmuje mnie jedną ręką w pasie, a drugą kładzie na moim karku, więżąc mnie w swoich ramionach. Przesuwam paznokciami po jego plecach aż do samych pośladków i wsuwam dłonie do tylnych kieszeni jego spodni, nie przerywając pocałunku.
– Dziękuję Sam. – Mówi w końcu, odsuwając kosmyk moich włosów za ucho. – Za to, że zostałaś. Za to, że mnie szukałaś i za dzisiejszą noc.
– Zostanę na każdą noc, jeśli tylko będziesz mnie potrzebował. – Uśmiecha się lekko, mam wrażenie, że jest niemal zakłopotany, tym co powiedział. – Jednak liczę na lepsze podziękowanie niż jeden pocałunek.
Śmieje się i puszcza mnie, a ja rozglądam się po pracowni.
– Na pewno coś wymyślę.
– Więc co będziemy robić teraz? Skoro już nie bawimy się w masową zagładę?
– Mogę Ci ufać Sam. Prawda?
– Chyba znasz odpowiedź na to pytanie Tony?
– Tak, oczywiście, że tak... siadaj – Przyciąga mi swój fotel i czeka, aż spełnię jego życzenie – Chcę Ci opowiedzieć, jak wydostałem się z pułapki.
Przytakuję lekko, a on dalej krąży niespokojnie przede mną, mam ochotę wstać i go objąć, byleby tylko znów się uspokoił, ale wolę poczekać spokojnie, aż będzie gotowy sam zacząć mówić. I zaczyna, opowiada o pułapce, o jaskini, o mężczyźnie imieniem Yinsen i o zbroi, którą udało mu się zbudować i w końcu też w niej uciec.
– Wiec nie chcesz budować broni, ale chcesz zbudować zbroję? – Pytam, a on obraca się do mnie zaskoczony i całuje mnie mocno w czoło.
– Z nieba mi spadłaś.
– Właściwie to będziemy się musieli postarać, żebyś Ty nie spadł z niego na ziemie. Mam Ci pomóc ją zaprogramować? – Przytakuje, a ja obracam się do komputera – To na co czekasz. Narysuj mi ją i będziemy myśleć jak sprawić, by była nie do pokonania Panie Stark.
– Uwielbiam Cię Mahdani.
W środku nocy mamy już gotowy projekt MARK 1, który rozbił się gdzieś na pustyni Afganistanu i zaczynamy powolną pracę nad MARK 2. Właściwie to on pracuje, a ja wtrącam tylko rzeczy, które można zrobić inaczej, można zrobić lepiej.
CZYTASZ
devil in the details • Marvel
FanfictionSam obiecała ojcu, że będzie najlepszą wersją samej siebie. Sam obiecała bratu, że nigdy się głupio nie zakocha. Sam obiecała Pepper, że ta zawsze będzie mogła na nią liczyć. Sam obiecała Starkowi, że nigdy go nie opuści. Sam nigdy nie była dobr...