- T-taehyung, ja...

- Połóż się - Zaproponował, przerywając mu w pół zdania i zapraszająco rozłożył ramiona. - Marzniesz.

- Jest okej, to tylko-

- Chcę mieć cię blisko.

Brunet słyszał załamanie i desperację w jego głosie, przez co sam ponownie był bliski płaczu. Bez dalszych sprzeciwów ułożył się w objęciach starszego, wczepiając się w niego mocno i czuł, że Taehyung robi to samo.

- Jak blisko?

Chciał wiedzieć. Musiał wiedzieć, jeśli dane mu będzie dalej wieść życie u jego boku. Bo gdyby okazało się, że blondyn jednak nie okłamie go i wprost przyzna, że nigdy nie odwzajemni podobnego uczucia, Jeongguk mógłby dalej trwać w swoim cichym cierpieniu, naprawdę. Marzył o tym, bo żaden ból nie byłby równy stracie, której widmo nawiedzało go każdej nocy.

- Tak blisko, jak tylko się da - Odparł płaczliwie, na moment wciskając nos w ciemne włosy młodszego i zacisnął powieki, nie chcąc ronić kolejnych łez. - D-dlaczego mi nie powiedziałeś, Jeonggukie?

- Bo... Bo nie wiedziałem, jak zareagujesz. I wciąż się boję - Przyznał, zaciskając pięść na materiale swetra Kima. - Boję się, że żeby mnie nie zranić zmusisz się do odwzajemnienia tego uczucia. Boję się też, że jesteś zły, bo zniszczyłem naszą przyjaźń i trochę boję się, jak to będzie wyglądało, jeśli zapomnimy o tym wszystkim. - Mówił cicho i bardzo wolno, a jego głos dodatkowo tłumił tors starszego. - Ale najbardziej boję się, że nie mi nie wybaczysz i ż-że znikniesz z mojego życia, że j-już nigdy więcej się do mnie nie odezwiesz, że już nigdy cię n-nie zobaczę i... I to wszystko sprawia, że boję się nawet na ciebie spojrzeć, bo to mogłoby okazać się jedynie pięknym snem. A ja nie przeżyłbym, gdyby cię zabrakło, rozumiesz? Uznałem... Uznałem, że twoja przyjaźń mi wystarczy. Na początku było okej, serio. Myślałem nawet, że to minie. Znaczy, miałem nadzieję. Oczywiście nie minęło i z czasem robiło się coraz gorzej. Kiedy pierwszy raz mnie pocałowałeś, pomyślałem, że to dobry substytut. Z czymś takim mógłbym przetrwać. Ale potem wydarzyła się tamta rzecz i... I t-to nie był pierwszy raz, kiedy ja... Z myślą o tobie i wiedziałem, po prostu wiedziałem, że to nie wystarczy. - Jeongguk wpadł w słowotok, z całej siły pragnąc w końcu wyrzucić z siebie to wszystko i być może Taehyung szeptał coś pod nosem, ale on nie zwracał na to najmniejszej uwagi. - Wtedy ty zacząłeś tak dziwnie się zachowywać, miałem mętlik w głowie i zakochiwałem się coraz bardziej i bardziej, aż zabrałeś mnie na ten wyjazd i zrobiło się jeszcze gorzej. Tak źle, jak jeszcze nigdy nie było i czułem, że nie wytrzymam długo i wykrzyczę ci to wszystko, a t-ty mnie zostawisz i-

- Jeongguk! - Krzyknął w końcu starszy, układając dłoń na jego policzku i zmuszając go tym samym do podniesienia wzroku.

Oddychał ciężko i płytko, połykał własne łzy, raz po raz krztusząc się głuchym szlochem. To wszystko właśnie w ten sposób dusiło go i zabijało od przeszło półtora roku.

- T-tae...

- Shh... - Choć sam ledwo powstrzymywał wybuch, starał się uspokoić młodszego i zapewnić mu tak potrzebne w tamtej chwili oparcie. - Nigdy bym cię nie zostawił, Jeonggukie.

Siedemnastolatek uronił kolejne łzy, mimo to dzielnie utrzymując spojrzenie na twarzy przyjaciela.

- W-wiem - Zapewnił, kiwając głową i wplatając palce w jasne włosy blondyna.

Taehyung jedynie zapłakał w odpowiedzi i przyciągnął go do mocnego uścisku. Jeśli to w ogóle było możliwe, znaleźli się jeszcze bliżej i czuli siebie jeszcze bardziej. Po prostu trwali tak przez jakiś czas, ponownie szukając ukojenia. To nie było takie łatwe.

always together | taekookWhere stories live. Discover now