Rozdział I

66 5 5
                                    

Szłam przez korytarz świątyni Jedi razem ze swoją grupką. Udawaliśmy się na trening. Wtedy do mistrza który miał nadzorować ich trening podbiegł jakiś chłopiec w moim wieku.

-Coś się stało?- zapytał mistrz.

-Ja nazywam się Anakin Skywalker. Mój mistrz wyleciał z misją na Ryloth i prosił, żebym pod jego nie obecność trenował razem z wami- chłopak podał mistrzowi datpad.

-Ach tak, Anakin Skywalker, już sobie przypominam. Znajdź sobie parę, jak wszyscy i chodź-

Spojrzałam na miejsce obok mnie i dopiero teraz się zorientowałam, że idę na końcu i to sama. Anakin poszedł na sam koniec i stanął obok mnie.

-Jak się nazywasz?- spytał. Trochę mnie to zaskoczyło i speszyło. Ja zawsze byłam tą cichą myszką, zawsze bojącą się ludzi i zawsze nieśmiałą dziewczynką rozmawiającą tylko wtedy, kiedy jest na to potrzeba.

-Olivia-

-Anakin-

-Mam do ciebie pytanie...-

-Tak?-

-Jak to możliwe, że już masz... no wiesz... mistrza?-

-Moja moc została bardzo późno odkryta. Dopiero kiedy miałem 9 lat- powiedział -Rada nie chciała, żebym był szkolony, jednak mój mistrz zrobił by to, nie ważne czy zgodziła by się czy nie-

-I się zgodziła?-

-Tylko dlatego, że niektórzy sądzą, że jestem wybrańcem mocy-

-Wybrańcem mocy?

Kiedy Anakin chciał mi odpowiedzieć, przerwał nam mistrz.

-Dość tych pogaduszek. Już jesteśmy. Bierzcie kije i zaczynamy trening-

Nie lubiłam naszego nauczyciela. Zawsze był surowy i dużo wymagał. Nie podobało mu się też to, że jestem taka nieśmiała. Zawsze w duchu przeklinałam, żeby ta czteroręczna kanalia w końcu zginęła na jakiejś bitwie. Trochę głupio się czułam przez to, bo Jedi nie powinni tak myśleć.

Wzięłam swój kij i stanęłam wyznaczonym miejscu. Mistrz dał nam kilka zadań a potem zajął się oglądaniem swojego miecza. Irytowało mnie to. Po wykonaniu kilku zadań, nie zważając na to, że niektórzy są zmęczeni i potrzebują choć chwilę odsapnąć. Zadał kolejne kilka wymagających zadań.

-Wy tak zawsze macie?- spytał Anakin.

-Dzień w dzień-

-Ja myślałem, że to mistrz Obi-Wan jest wymagający. W porównaniu z Krellem to on jest łagodny jak owieczka-

-Żadnych rozmów!-

Trening skończył się jak zwykle. Wszyscy bardzo wykończeni, a mistrz zawsze niezadowolony.

-Byłaś kiedyś na dachu świątyni?- spytał Anakin.

-Nie...-

-Mogę ci pokazać. Widoki są niesamowite, ale trudno dostać się w pojedynkę.-

-No... dobra...-

-Chodź- Anakin wziął mnie za rękę i pobiegł korytarzem. Pobiegł do jakiejś klapy.-Podsadzę cię-

Ułożył ręce w schodek. Położyłam na nim nogę i wspiełam się na tyle, żeby dosięgnąć klapy. Otworzyłam ją i wspiełam się do góry. Potem schyliłam się i wciągnęłam go do góry. Koedy wstałam, poczułam ciepły wiatr.

-Rzeczywiście niesamowite widoki- powiedziałam.

-Jakbyś widziała je nocą- powiedział Anakin -Wtedy są jeszcze piękniejsze-

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 08, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Kłopotliwa Parka || Star WarsWhere stories live. Discover now