ROZDZIAŁ 12

43 5 0
                                    

Oboje pili kawę w barze, w którym oficjalnie się poznali. Między nimi znajdował się na małym, porcelanowym talerzyku sporych rozmiarów kawałek ciasta, które tak uwielbiała. Nie mogła uwierzyć, że będąc bardzo nieśmiałym mężczyzną, zaprosił ją na lunch. Spojrzała w jego zielone, przepełnione nieznanym jej jak dotąd uczuciem oczy. Pochylili się do siebie bliżej, niż było to konieczne, a czubki ich nosów prawie stykały się. Szepnął coś o tym, jak bardzo jest piękna i jak bardzo go pociąga. Opuszkami palców delikatnie musnęła jego dłoń, zauważając, jak za ich śladem pojawia się gęsia skórka. Nie walcząc już dłużej ze samym sobą, przywarł do jej ust. Starał się zachowywać spokój, jednak szatynka niesłychanie pobudzała jego instynkt łowiecki, toteż namiętny pocałunek nabierał coraz to szybszego tempa.

Otworzyła szeroko oczy i spostrzegła, że nadal leży w swoim łóżku, opatulona w czerwono-czarną pościel. Zerknęła na ogromną tarczę zegara wiszącego na równoległej ścianie. Dziesięć po piątej. No tak. Zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Musiała zwariować skoro zaczyna śnić o Michale Stankiewiczu po kilku dniach znajomości, pomyślała uderzając głową o poduszkę.


Jak zwykle biegiem przemierzała korytarze Munson Company tylko po to, aby dotrzeć do gabinetu Antoniego, którego usilnie starała się uwieść, aby zdobyć wymarzone stanowisko pracy. Pomachała energicznie do Alicji, a drugą ręką wskazała kierunek, w którym właśnie się udawała, na co miedzianowłosa odparła skinieniem głowy. Zakrzewska ruszyła dzielnie naprzód, jednak kątem oka dostrzegła piszącego zawzięcie jakiś dokument bruneta. Tego samego, który przyśnił się jej dzisiejszej nocy. Miała odejść, nie zawracając nim sobie głowy, jednak mimo wszystko nie potrafiła zignorować nękającej ją od samego rana wizji namiętnego pocałunku. Podeszła do biurka z olchy miodowej, które teraz było zawalone stertą papierzysk.
- Hej – uśmiechnęła się promiennie, jak to tylko potrafiła. – Co powiesz na kawę w przerwie na lunch? – zagadnęła, siadając na skraju blatu. Przeniósł na nią zdziwiony wzrok. Miała wrażenie, że jej propozycja była dla niego równie dziwna i niespodziewana, jak informacja o jutrzejszym końcu świata.
- Dzięki, ale... jakoś nie mam czasu – powiedział lekko zmieszany.- Chyba postawię na kawę z biurowego automatu – ta wiadomość dobiła ją całkowicie. Momentalnie wstała i, poprawiając kraciasty żakiet, wbiła w niego lodowate spojrzenie.
- Dobrze, jak wolisz – odparła dumnie. – Siedź sobie tutaj do późnej starości, ale nie miej do nikogo pretensji, że ludzie uważają cię za dziwaka, albo geja, skoro z nikim nie rozmawiasz! – prychnęła pod nosem i ruszyła do gabinetu Antoniego.


Patrzył, jak oddala się i znika za rogiem. Odłożył na biurko ołówek i ukrył twarz w dłoniach, przecierając zmęczone oczy. Dobrze wiedział, że najwyższy czas skończyć z przeszłością i po prostu zacząć żyć. Jednak jak skoro tego co było kiedyś nie da się zapomnieć, ani oddzielić? 

Na zawsze twojaWhere stories live. Discover now